poniedziałek, 25 czerwca 2012

Zgwałcone przez EURO

Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że, w porównaniu z ich ukraińskimi koleżankami, polskie studentki to drzewne kłody. Podczas, gdy doprowadzenie rodzimej młódki do stanu używalności (tak zwanego "rosołu") bywa przeważnie czasochłonne i okupione przynajmniej dwoma butelkami wina, tamtejsze dziewczyny - same zdejmują z siebie to i owo, na trzeźwo, bez jakiejkolwiek sugestii czy też mizoginistycznego zabiegu. Ot, po prostu - rozbierają się, tu i ówdzie, odsłaniają to, co mają do pokazania, niestety czasem - eksplorują elementy, które, ze względów estetycznych powinny zostać ukryte, przynajmniej do dnia ślubu. Liczy się jednak otwartość, a przede wszystkim - cena.
Ukraińskie studentki nie są tanie. Są bezcenne. Kreują zupełnie nowy rodzaj seksualności, do tej pory odrzucany przez większość patriarchalnego społeczeństwa, niepośledni, może i w odbiorze - nieco dziwaczny, ale, w istocie - najbardziej ze wszystkich znanych dotąd - skuteczny.
Zaprawione etanolem rodzime striptizerki to małe puszczalskie gąski, którym tradycyjne okowy puszczają dopiero przy stężeniu zwiotczającym zwieracze, dziewczyny ze Wschodu - to prawdziwe AKTYWISTKI, burzące wszelkie stereotypy. Zastanawialiście się kiedyś, jak zachowałby się stateczny pan domu w towarzystwie półnagiej syreny, z wykaligrafowanym na dwóch, sterczących z klatki piersiowej dziełach sztuki, napisem "DARMOWE PIEPRZENIE"?




Zwierzęcym skowytem, rozchylonymi, ociekającymi juchą udami, przywraca chwilę, w której pierwotne instynkty brały górę nad cywilizacyjnymi konwenansami, gdy członek owłosionego troglodyty z wysokim czołem wbijał się odtylnie w pomrukującą, pochyloną, skubiącą przy okazji wprost z krzaka, jagódki, samicę, a - gdy głośniej zawarczała - zdzielał po łbie świeżo wystruganą maczugą. Jakież to wszystko wówczas było prostsze. Zawlec za włosy, w krzaki, rzucić na glebę i frykcyjną operacją przywrócić leśnej ściółce jej pierwotną biologiczną godność.


Markiz de Sade, był doprawdy, ciapowatym frajerem - przypisując swoją filozofię sprawom oczywistym - stworzył kolejne konwenanse, reguły sprzeczne z fizjologią, która, wbrew pozorom, jest w swoich mechanizmach prostsza, niż budowa cepa. Jeśli masz przed sobą nagą, drącą przeraźliwie mordę, dziką świteziankę - to próby jej związania, duszenia, łamania kołem, czy (Mon Dieu!) chłostania mają dokładnie tyle sensu, ile stawianie trzech drinków pod rząd anorgazmicznej dziewicy. Trza siłą brać. Póki się nie rozmyśli. Póki się nie umyje.





Nasza cywilizacja chyli się ku upadkowi - to oczywiste - reguły jej istnienia stały się zbyt skomplikowane. Nasze id, ego, supergego - rozrosły się, zarosły niczym ściany domu bluszczem, a teraz jeszcze zieleń włazi nam do środka, przez okna, drzwi i lufciki, blokując dostęp słonecznemu światłu. Jedynym ratunkiem dla naszego gatunku jest powrót do zwierzęcych korzeni.
Dlatego - postanowiłem wyjechać na Ukrainę. Sprzedać książki, pralkę, lodówkę i wyjechać.
Kolekcję pejczów - nie będą mi już potrzebne - oddam za darmo. Jest ktoś chętny?



"Powiedz mi, piękna, luba dziewczyno,
Na co nam te tajemnice,
Jaką przybiegłaś do mnie drożyną?
Gdzie dom twój, gdzie są rodzice?"
(A.Mickiewicz)