Tak, kobieca seksualność jest zalękniona. Niezależnie od wieku, pochodzenia, koloru skóry.
Kobieca seksualność boi się wszystkiego: odrzucenia, wyśmiania, potępienia, zbagatelizowania, sprowadzenia do rangi odruchu, zeszmacenia. Przez cały okres samiczego rozwoju, w ślad za nią podąża widmo kary za grzechy - najbardziej idiotyczny i okrutny znak wiary w boga. Podobnie jak w "Trzech stygmatach Palmera Eldritcha", przybiera on różnorakie formy i pojawia się w różnym czasie - lecz efekt jego działania warunkuje wszelkie biologiczne czynności, w tym i czynności rozrodcze.
Kobiety wolą często pozostać aseksualne, dla świętego spokoju. Żeby mąż się nie zorientował. By sąsiedzi nie wytykali palcami. Żeby nie zostały same. Kobieca samotność jest stokroć bardziej przesrana niż męska. A, kiedy, na chwilę przed rozpięciem rozporka pada to arcykretyńskie pytanie "a co będzie, jak się w tobie zakocham?" - by nie wyjść na ostatniego sukinsyna, trzeba w milczeniu, czym prędzej, zabrać nogi za pas. Dla dobra sprawy.
Kobiety wstydzą się swoich ciał, uważając je za miazmaty, powstałe wskutek naturalnego starzenia się. Niektóre - potrafią pójść do łóżka niemal kompletnie ubrane, licząc, że w ten sposób znienawidzone przez nich asymetrie, rysy i zniekształcenia pozostaną niezauważone.Nie ma to jak utwierdzić chłopa w przekonaniu że jest Adonisem. "Ale, żeby to Adonis był! Brzuch wisi, śmierdzi mu z pyska, a do tego kiepściutko z przekładnią", ale nic - brnie dalej, wpada w panikę dopiero w chwili, gdy ten zaczyna gładzić ją po rozstępach na brzuchu.
Nie łudź się, moja Droga - mężczyźni akceptują kobiece ułomności nie dlatego, że w swojej kretyńskiej desperacji, chcą złamać kod Waszych kompleksów i zahamowań. Oni to robią wyłącznie dla siebie. Facet, przytulony do bezkształtnych, workowatych i pomarszczonych kobiecych piersi przeżywa coś na kształt katharsis - uszczęśliwia się sam, swoją własną wspaniałomyślnością i bezkompromisowością : "patrz, jaki jestem dobry, cudowny, empatyczny i nieprzejednany!". Dodając do tego: "stały w uczuciach", "nieprawdopodobnie wierny" i (zapewne dla Ciebie i dla innych kobiet najważniejszy) "zakochany" - "Adonis" wstaje z łóżka i natychmiast, jako wzór wszelkich cnót i z ochotą, wynosi siebie samego na ołtarze.
Fajnie .Tylko, że z mężczyznami jest pewien problem. To wszystko im się jedynie wydaje.
Tak naprawdę, to każdy samiec jest skurwiałym pragmatykiem. Z żadną teorią nie jest mu po drodze. Za to z praktyką, najlepiej własną, i owszem.Wymyślił więc podział kobiet, w zależności od ich stosunku do stosunku. I tak - wyszczególnię Ci trzy nagłówniejsze grupy:
1. dobzykane bzykające.
2. niedobzykane z perspektywą bzykania.
3. niedobzykane bez jakichkolwiek szans na bzykanie.
Pierwsze są szczęśliwe, mają to co lubią i wiedzą czego chcą. Drugie - mogą być szczęśliwe, nie mają tego co lubią, ale wiedzą przynajmniej czego chcą. Trzecie zaś - nigdy nie będą miały tego, czego nie lubią.
W czasie, gdy pierwsze zaczynają dzień od obowiązkowej porannej konnej jazdy, drugie - dopiero zasypiają - po całonocnej złamanej randce z kolejnym nieudacznikiem, a trzecie - stapiają się w jedną całość z kuchenką gazową, śpiewając pod nosem że "facet to świnia".
I jak na ironię, to właśnie te ostatnie najgłośniej krzyczą, że oto "kobieca seksualność nie ma granic". Ależ ma. Granicę kobiecej seksualności wyznaczają, do spółki: lęk i nieudolność mężczyzn, bezmyślnie polujących na łatwą zdobycz, często - zbyt łatwą.
Dziś - bez enigmatycznych cytatów, słówek rodem z Wikipedii, rosyjskiego pisanego łaciną.
I bez puenty.
Zamiast niej - dla Ciebie ElaJu i dla wszystkich Czytaczek - skromna dedykacja - jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie kiedykolwiek napisano, w wykonaniu niezwykłego duetu.