piątek, 11 maja 2012

Dialektyka baby część pierwsza

Zarówno pierwszą jak i drugą część dedykuję ElaJi, która w przypływie bohaterstwa wezwała mnie do dyskusji na temat kobiecości.

Rzucić w tłum mężczyzn pytanie "jaka część kobiecego ciała cię kręci?" to, jak gdyby wywołać wojnę.
"Piersi!"- wykrzyknie kilkunastu. "Nieprawda, bo nooogi!" - przeciągle zawyją inni. Część pokręci głowami i wydusi z siebie natchnione "Tyłek...", zaś lizusi , półszeptem, wysyczą "Oczy..."
I, teoretycznie - każdy z zapytanych będzie miał rację, swoją rację, której, naturalnie, w żadnym wypadku nie będzie w stanie udowodnić, bo, tak naprawdę :"nigdy się nad tym nie zastanawiał", albo "tak ma od dzieciństwa", lub, po prostu "tak jest".

Zacznijmy od oczu.
Apologeci tęczówek twierdzą, że oczy są zwierciadłem duszy. Z tego względu, można kobiety podzielić na te, które nie mają duszy i te, z podwójnym avatarem.
"Kura nie ptak - baba nie człowiek" - mawiają Rosjanie. I, poniekąd, słusznie. W niektórych bowiem przypadkach antytezą samicy nie jest samiec, lecz ona sama. Oczom, będącym jedynie anastomozą pomiędzy ziemską atmosferą a wewnątrz - czaszkową próżnią, towarzyszy zazwyczaj (niczym nigdy nie zachwiane) przekonanie o własnej doskonałości. Szczególnie dobrze to widać u młodych kobiet - wypindrzonych, przewrażliwionych na punkcie swojego ciała neurotycznych analfabetek. Mizogini nazywają je "workami na spermę", co nie wydaje się być szczególnie trafione - wszak w dogmatyce chrześcijańskiej nasienie jest odpryskiem boskiego geniuszu, marnotrawienie którego jest grzechem śmiertelnym.  
Narcystki to dość ciekawy gatunek, najbardziej charakterystycznymi jego cechami są: zdolność do zajścia w ciążę a embasse a la langue i całkowity brak umiejętności obchodzenia się z fallusem.
"Kobieta jest jak wielbłąd". Czasami.
Są takie, którym samo posiadanie swojej własnej duszy nie wystarcza, a, za cholerę nie potrafiąc z nią obcować, wysysają ze swoich partnerów vis vitalis, wypychają sobie kolejne emocjonalne garby i udają Matkę Teresę z Kalkuty. To najbardziej irytująca odmiana kobiet. Podczas, gdy, od czasu do czasu, w bezmózgowcu da się "zamoczyć" to i owo - w przypadku nawiedzonych antyladacznic - bez wielogodzinnych rozmów o sensie życia (które każdego normalnego faceta przyprawiają o kurwicę), a w konsekwencji - obiecanek matrymonialnych - nikawo nie razbieriosz.
Kobiety lubią, gdy patrzy się im głęboko i długo w oczy, a kiedy wreszcie wybucha ta ich egoistyczna ciekawość ("powiedz, co w nich widzisz?") - przeważnie odpowiada im cisza. Zagłębianie się w samicze ślepia to element gry: pokażcie mi faceta, który, zapatrzywszy się prawie na śmierć w źrenice potencjalnej zdobyczy, będzie w stanie określić ich kolor. No chyba, że się nauczy na pamięć.




Kobiece piersi już dawno przestały być ucieleśnieniem matczynego archetypu. Dziś, gdy, z pomocą chirurgii plastycznej można je dowolnie regulować, zmieniać, przeistaczać i przemieniać, wypełniać czym się da, maskować, uwydatniać, ukształtowywać - są dla większości mężczyzn aseksualnym synonimem oszustwa, a ich podejrzliwość wciąż wzrasta -wraz ze wzrostem ilości klinik upiększających i salonów markowej bielizny. (To nieprawda że facetów podnieca dobra bielizna - podnieca ich sama gotowość kobiet do zmian, podjęcie przez nich inicjatywy.)
Deux ex machina. Dwa nadmuchane sztuczne balony, w dotyku przypominające dętki futbolówek to ołtarz kobiecej próżności, przed którym, prócz garstki dewiantów, nie padnie na kolana żaden samiec!
W czasach, gdy naturalizm przestał być oczywistością i stał się jedną z opcji, najczęściej zadawanym pytaniem nie jest "czy są ładne?", ale "czy są prawdziwe?", a odpowiedź - i tak nie zadowala żadnej ze stron. Kobiety nie lubią swoich piersi. Zawsze znajdą w nich coś odpychającego, a najdrobniejszy mankament - urasta do rangi uszkodzenia. "Wymiana albo śmierć!" - podpowiadają czcicielki silikonu. "Pusz - apy!" - odkrzykują, mniej odważne. "Ręce precz od moich cycków!" - syczą ze złością te, dla których samo istnienie wyrostków karmicielskich jest blamażem i hańbą - samą w sobie.
A chłopy - lubią sobie pomiętolić. I nie ma znaczenia ani kształt, ani jędrność. "Cycki modelek - można przecież pooglądać sobie w necie, cycki na wyciągnięcie ręki - to jest to!"




Od czasu premiery "Nagiego instynktu" kobiece nogi przestały być przedmiotem męskiego pożądania, a stały się jedynie mało znaczącą przeszkodą w dojściu do tego, co między nimi. Dziś, nikt nie zwraca uwagi na ich kształt, ustawienie, proporcje, skupiając się jedynie na tym, dokąd one prowadzą. W dobie "miniówek" - damskie nogi spowszedniały, stały się takim samym elementem krajobrazu jak słupy ogłoszeniowe i trakcje wysokiego napięcia. Nie bez racji był ten, który wymyślił powiedzenie "nogi i tak idą na bok", z drugiej jednak strony, jako praktykujący samiec musiał sobie zdawać sprawę z tego, jak bardzo czasem trzeba się namęczyć, by doprowadzić do ich efektywnego rozchylenia. A jak wiadomo - od słowa do czynu długa i kręta jest droga. Czasem zbyt długa, by "gra była warta świeczki". Nawet z gołymi udami w tle.




Damski tyłek, to tabernaculum kobiecości. Nieprzejrzana tajemnica. Tabu. Równie podniecające, jak wstydliwe, skrywające między pośladkami cel męskich działań, przez wieki uważanych za zboczenie. A i skala trudności w osiągnięciu tego celu jest największa, niezbędne są: precyzja, delikatność, wiedza.
Dupa to czysta metafizyka. Począwszy od chwili, gdy parcie na stolec wypluwa każdego z nas do gównianego świata, poprzez (penitentiare me) rytualne "bądź grzeczna(y) bo dostaniesz w tyłek!", a skończywszy - na poprzedzającym rigor mortis misterium "puszczenia" zwieraczy.
Memento. Cała eschatologia zaczyna się i kończy na dupie.
Dlatego też klapsy w pośladki, mające w naszej kulturze jednoznacznie chamską konotację, są być może i przejawem braku szacunku do płci pięknej, ale równocześnie - syndromem lęku przed kobiecym tyłkiem, uzewnętrznieniem obawy przed ostateczną męską kompromitacją. Maskowane trywialnym humorem, nafaszerowane seksistowskimi "rodzynkami" są niczym obgryzanie paznokci - przynoszą chwilowe zmniejszenie neurotycznego napięcia, ale - nie rozwiązują problemu. A ten - od wieków i nadal - tkwi w mężczyznach.




Voyeurysta modli się do sterty zrzuconych ciuchów, sadysta - do siniaków, fetyszysta - do oficerek, nekrofil - do smrodu, onanista - do samego siebie. A baba - misternie sklecone przez biologię perpetuum mobile, nie musi się modlić, albowiem jest przedmiotem i podmiotem równocześnie, decydentem i dysydentem, celem i metodą.
I nie ma co jej współczuć. Sama sobie wybrała.



104 komentarze:

  1. " pokażcie mi faceta, który, zapatrzywszy się prawie na śmierć w źrenice potencjalnej zdobyczy, będzie w stanie określić ich kolor. No chyba, że się nauczy na pamięć."

    To ja podpowiem: źrenice są zawsze czarne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest to jakieś wyjście z sytuacji:))

      Usuń
    2. Wejście. To takie hm... dziurki, przez które światło wpada do środka ;)

      Usuń
    3. to znaczy że jest ich kilka?:) Nie może być...:)

      Usuń
    4. Nie wiem, jak to powiedzieć publicznie... To nieco krępujące... Każda kobieta ma takie dwie ;)

      Usuń
    5. Kobieta ma dwie-i owszem - ale nie wpada do nich światło, a raczej wyziera z nich czerń:)

      Usuń
    6. wciąż:) niezależnie od koloru-wszystkie są czarne:))

      Usuń
    7. Tylko źrenice. Tęczówki mogą być zielone, niebieskie, brązowe, czarne, szare itd. Jak genetyka da ;)

      Usuń
    8. genetyka lub optyk:)

      Usuń
    9. No tak, źrenice są czarne. Te kobiety to jednak są spostrzegawcze i mądre :)

      Usuń
    10. oczywiście, spostrzegawczość i mądrość kobiet nie podlega żadnej dyskusji:)

      Usuń
  2. bellatrix200911 maja 2012 20:22

    Znowu wychodzi na to, że wszystko przez te baby... Nawet ten męski problem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależesz Brunecie poszedł po bandzie! Oczy, piersi, nogi, dupa... a dusza?
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kim jest Lucek?:))

      Usuń
    2. To ten od którego pochodzi tak zwana "natura Lucka" ;)

      Usuń
    3. a co,jeśli Lucek posiada też drugą naturę?:)

      Usuń
    4. To stanowi dowód, że nie należy upraszczać. I na naturę lucką się powoływać. Nawet taki Lucek może zaskoczyć ;)

      Usuń
    5. nie upraszczać? to jak żyć:))

      Usuń
    6. Do premiera z tym pytaniem ;)

      Usuń
    7. premiera zapytałbym po śląsku - "jak rzyć?":)

      Usuń
  4. no , a czy ja moge juz znowu cie odwiedzac ;-(

    OdpowiedzUsuń
  5. a dlaczego nie mogłaś?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w przedostatnim poscie napisales "Porada jedyna i ostatnia - pomyliłem się - nie wracaj tu:)" no i co ja mam teraz zrobic :-)))))

      Usuń
    2. ojtam,przenośnia taka:)

      Usuń
    3. no skoro sie wyjasnilo to wrocmy do posta ! kobieta jest wspanialym zjawiskiem i nic na to nie poradzisz, a ze czasem zdarzaja sie wyjatki, no one specjalnie sie zdarzaja dla wyjatkowych panow, wyjatkowa pani ;-) swoj swego znajdzie

      Usuń
    4. ależ nie ma wyjątków,wszystkie kobiety są wyjątkowo wspaniałe:))

      Usuń
    5. wyjatkowo ci wierze, zyczac dobrej nocy !

      Usuń
  6. To może czym, no dobrze kim jest kobieta w oczach Doktora Bruneta? Czy już jest całkiem wyzutym z emocji, inteligencji i klasy stworzeniem? Mającym oczywiście jedno zadanie i jedno nią kieruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, kim jest kobieta w oczach doktora Bruneta - nie wie nikt, prócz Królika Bencza. Zapewniam Cię jednak, że nie jest tak tragicznie,jak piszesz.

      Usuń
    2. W takim razie kamień spadł mi z serca. ;) A pisząc całkiem poważnie, jeśli uraziłam oddaję honor. Przecież nie można oceniać Osoby jedynie po postach na blogu.

      Usuń
    3. Ależ wcale nie czuję się urażony:)Jak pewnie zauważyłaś, moje posty są wsadzaniem kija w marchewkę, niczym więcej:)

      Usuń
    4. I to wsadzanie kija w marchewkę doskonale Doktorowi Brunetowi wychodzi. ;) Mając na myśli ilość komentarzy i popularność tegoż bloga rzecz jasna. :) A co do samego Bruneta lub też Jego dystansu do siebie (o który podejrzewam) nasuwa mi się na myśl pewna pieśń. ;)

      Usuń
    5. "Facet to świnia"? Czy "Międzynarodówka"?:)

      Usuń
    6. "Mam w D...." ;)

      Usuń
    7. Z naciskiem na refren. :)

      Usuń
    8. Z naciskiem na d...:))

      Usuń
    9. z naciskiem na d...:)

      Usuń
    10. Może i być z naciskiem na d... :)

      Usuń
    11. Jeśli oczywiście Doktorowi Brunetowi chciało się / miało się ochotę, czy czas dokopać do owej pieśni, to może nie jest zbyt specjalnie wysokich lotów lub nie trafia w gusta, ale przekaz moim zdaniem ma idealny. ;)

      Usuń
    12. ostatnio unikam wysokich lotów;)

      Usuń
    13. Strach przed lataniem? ;)

      Usuń
    14. Bardziej niż strach przed lataniem obstawiam zwykłą i potrzebną chęć odmóżdżenia się. ;) W końcu trzeba dbać o zdrowie psychicznie, do 67. roku życia bynajmniej.

      Usuń
    15. raczej lęk:)

      Usuń
    16. ja nie dożyję do emerytury:)

      Usuń
    17. A jednak lęk. :) Dlaczego Doktor miałby nie dożyć własnej, pięknej, emerytury? :)

      Usuń
    18. bo nie mam najmniejszej ochoty żyć tak długo:)

      Usuń
    19. Przecież życie jest piękne...? ;)

      Usuń
    20. no i co z tego?:)

      Usuń
    21. To pozostaje nam z uśmiechem na buzi, pełnymi energii chodzić do pracy, to nic, że większość osób w tym wieku nie będzie w stanie nawet donieść herbaty bez rozlania. W "międzyczasie" kolejne Rządy wydadzą swoje tomiki z bajkami. Żyć nie umierać. A serio, to chyba lepsza opcja, żyć teraz pełnią życia, jeśli nawet krótko, ale czując, że się żyje. :)

      Usuń
    22. żyć pełnią życia tak,jak gdyby emerytura miała nigdy nie nadejść:))

      Usuń
    23. I jakby jutro miało nigdy nie nadejść. :) Swoją drogą ciekawi mnie wizja sześćdziesięcioletnich czynnych zawodowo oczywiście lekarzy. ;)

      Usuń
    24. lekarz jest jak aktor-przeważnie umiera na scenie-znam nawet siedemdziesięcioletnich czynnych.

      Usuń
    25. Odważne porównanie.

      Usuń
    26. wynika z własnych obserwacji

      Usuń
    27. A co z teorią, że każdy człowiek jest aktorem lub też marionetką, zabawką? Theatrum mundi.

      Usuń
    28. to dość optymistyczna teoria:)

      Usuń
    29. I jakże prawdziwa. :)

      Usuń
    30. "To zabawki Pana Boga, których trochę żal."

      Usuń
  7. Straszna próżnia w tych kobietach Bruneta, i jakieś mocno ułomne sztuka w sztukę :), nawet kiedy z wierzchu wszystko mają na swoim miejscu. :)
    Z jednym tylko muszę się zgodzić: nie znoszę, nie cierpię tzw. "rozmów o związku", dostaję drgawek na samą myśl!
    Ludzie tracą na to pół życia, kiedy takie rozmowy kompletnie nic nie dają!
    Rozmawiać można na temat konkretnego problemu, który można rozwiązać, a o ogólne podsumowania związku to jałowa zabawa.
    Miałam kiedyś jednego osobnika płci męskiej, który takie rozmowy obrzydził mi do końca, startując z nimi zresztą raz na tydzień.
    Ufff.
    Wszystkie części ciała, męskie i damskie, mogą być fajne - o ile się je lubi i umie z nich zrobić użytek :)
    Nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby w obecnych czasach współczuć kobietom - my teraz jesteśmy paniami swego losu, przynajmniej w krajach rozwiniętych i jeśli same tego chcemy.
    Aha, czuły lub przechodni (podczas przechodzenia obok) klaps od ukochanego faceta to bardzo fajna sprawa :)
    pozdrowienia!
    u mnie jeszcze bardzo ciepły wieczór, mam nadzieję, że zapowiadane ochłodzenie nie nadejdzie. A co tam słychać w Brunetowie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Brunetowo siedzi do niedzieli na dyżurze, od czasu do czasu naprawiając zepsute dzieci i pisząc głupie notki o dupie Maryni:)

      Usuń
    2. Nie wiem, kto ma lepiej, ja jutro jadę współuczestniczyć w swego rodzaju Siekierezadzie! :)
      Mam nadzieję, że nie podeślę Ci nikogo do naprawiania :)

      Usuń
    3. p.s. Miłej zabawy podczas czytania kolejnych komentarzy do notki o dupie Maryni :)
      Mnie się uśmiechnęło kilka razy :)
      dobranocki!

      Usuń
    4. Jak podeślesz zsiekierowanego - powiem sobie że nie specjalnie:))

      Usuń
    5. a co do śmiechu - to zdrowie-trochę się na tym znam:))

      Usuń
  8. Się uśmiałam:))) Fajne zakończenie dnia:)) Dobrej nocki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. 1) za dedykację dziękuję, czuję się wzruszona ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. 2) szkolna ocena "praca dobra, ale nie na temat" ;) jednak zmusza do wysiłku myślowego, a o tej porze to wyższa szkoła jazdy ;) trochę się czułam jak przy czytaniu tłumaczenia z Tołstoja - tłumacz widać był biegły tylko w rosyjskim bo francuskie dialogi zostawił w oryginale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż sądzę że wszystko wyjaśni się w drugiej części:)

      Usuń
  11. 3) no, ale dzięki Tobie wciąż się uczę, taraz sprawdziłam i:
    - anastomoza to połączenie między dwoma ciągłymi elementami, najczęściej w formie naczyń lub włókien;
    a
    - eschatologia to dział teologii i egzegezy biblijnej traktujący o losie pośmiertnym człowieka i końcu świata

    OdpowiedzUsuń
  12. 4) i tak na koniec refleksja - otacza Cię wiele kobiet a ja się zastanawiam, czy Ty je lubisz tak w ogóle? o egzemplarzach opisanych powyżej nie mówię oczywiście bo to nie ogół a szczegóły, mało istotne w życiu ogółu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. p.s. już bez numerka: spokojnej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem/napiszę/ Ci, że Ci nic nie napiszę.Muzyka też do niczego. Ale bardzo się cieszę, że jestem kobietą.
    I wcale Cię nie zapraszam na cykl o Buenos Aires, który jutro rano zaczynam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sam się pozwolę zaprosić, trudno:)

      Usuń
  15. Hmm, nie wiem do którego typu się zaliczam. Chciałabym napisać takową analogię o mężczyznach, ale sama nie wiem co mogłabym skreślić. Ty pisałeś o biuście, pupie, nogach, wy macie tylko jeden atrybut ;-)
    A tak na prawdę w mężczyźnie liczy się tylko mózg. No i jeszcze dłonie, głos i oczy.
    Oczy na prawdę są zwierciadłem, nie wiem czy duszy, ale czegoś są. Kolor nie ma tu większego znaczenia. Chociaż mężczyźni mają z nimi kłopot (i z kolorami i z kobietami)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt-tylko nie wiadomo czy bardziej z kolorami,czy z kobietami:)

      Usuń
  16. Witaj, witaj Płodny Brunecie:)
    Mnie tam nogi nie podniecają. Ale cycki i tyłki jak najbardziej. Uwielbiam:)
    Ale cos innego przyszlo mi na mysl:)
    Ty masz o babach dziwne zdanie:)
    a pragniesz ich mimo, ze uwazasz za...:)
    ja mam podobnie z facetami.
    Tyle, ze ja pożądam umysłow:)
    Te faktycznie mnie przyprawiają o dreszcze i drżenie:)
    Ale ogólnie też uwazam, ze .....
    Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie napisałem o swoim stosunku do kobiet:)))

      Usuń
  17. Kręci, kręci to wszystko do czasu, a póżniej kręci Was dobry tylko obiad i gazeta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobry obiad i książka:))gazety czytuję wyłącznie wnecie

      Usuń
  18. łokcie, łokcie!!!... zanim klepniesz dupencję w dupencję na ulicy, najpierw przyjrzyj się łokciom, ich potencjałowi bojowemu... łokcie bywają różne i czasem warto zaryzykować...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. racja - łokcie to potężna broń,ale i kolana:)

      Usuń
    2. A co tam niech stracę! Doktorze prowokatorze!
      Czuję potrzebę zabrania głosu!
      Ja kocica jako prawdziwa ja.
      Nigdy nie zawiodłam się na swoich:
      - oczach
      - biuście
      - nogach
      - tyłku
      Nie wiesz przypadkiem dlaczego?

      Usuń
    3. bo masz wszystko na swoim miejscu?:)

      Usuń
  19. Owszem mam wszystko na miejscu!
    Tylko każda kobieta ma wszystko na miejscu.
    Nie było strzału w dziesiątkę...no może szóstka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i słusznie -no bo czymże mają się między sobą kobiety różnić?

      Usuń
    2. Cóż...tutaj tylko pazurem:)
      Odezwała się we mnie fanka kobiecego piękna!
      Pierwsze dzieło Pana Boga to na próbę, a drugie to dopiero arcydzieło:)
      Dobrej nocy czy dzień dobry...lepiej znikam, bo jeszcze rozgoszczę się, a ze mną, czy przeze mnie mężczyźni to mają same kłopoty:)

      Usuń
    3. no proszę - i do tego femme fatale;)

      Usuń
  20. Nagość jest aseksualna w kobiecie....a tak naprawdę choć jestem kobieta , lubię patrzeć na ładne kobiety i nie wzbudza to we mnie pożądania hahahahaha...do usłyszenia po urlopie....

    OdpowiedzUsuń

nawrzucaj