Rzucić w tłum mężczyzn pytanie "jaka część kobiecego ciała cię kręci?" to, jak gdyby wywołać wojnę.
"Piersi!"- wykrzyknie kilkunastu. "Nieprawda, bo nooogi!" - przeciągle zawyją inni. Część pokręci głowami i wydusi z siebie natchnione "Tyłek...", zaś lizusi , półszeptem, wysyczą "Oczy..."
I, teoretycznie - każdy z zapytanych będzie miał rację, swoją rację, której, naturalnie, w żadnym wypadku nie będzie w stanie udowodnić, bo, tak naprawdę :"nigdy się nad tym nie zastanawiał", albo "tak ma od dzieciństwa", lub, po prostu "tak jest".
Zacznijmy od oczu.
Apologeci tęczówek twierdzą, że oczy są zwierciadłem duszy. Z tego względu, można kobiety podzielić na te, które nie mają duszy i te, z podwójnym avatarem.
"Kura nie ptak - baba nie człowiek" - mawiają Rosjanie. I, poniekąd, słusznie. W niektórych bowiem przypadkach antytezą samicy nie jest samiec, lecz ona sama. Oczom, będącym jedynie anastomozą pomiędzy ziemską atmosferą a wewnątrz - czaszkową próżnią, towarzyszy zazwyczaj (niczym nigdy nie zachwiane) przekonanie o własnej doskonałości. Szczególnie dobrze to widać u młodych kobiet - wypindrzonych, przewrażliwionych na punkcie swojego ciała neurotycznych analfabetek. Mizogini nazywają je "workami na spermę", co nie wydaje się być szczególnie trafione - wszak w dogmatyce chrześcijańskiej nasienie jest odpryskiem boskiego geniuszu, marnotrawienie którego jest grzechem śmiertelnym.
Narcystki to dość ciekawy gatunek, najbardziej charakterystycznymi jego cechami są: zdolność do zajścia w ciążę a embasse a la langue i całkowity brak umiejętności obchodzenia się z fallusem.
"Kobieta jest jak wielbłąd". Czasami.
Są takie, którym samo posiadanie swojej własnej duszy nie wystarcza, a, za cholerę nie potrafiąc z nią obcować, wysysają ze swoich partnerów vis vitalis, wypychają sobie kolejne emocjonalne garby i udają Matkę Teresę z Kalkuty. To najbardziej irytująca odmiana kobiet. Podczas, gdy, od czasu do czasu, w bezmózgowcu da się "zamoczyć" to i owo - w przypadku nawiedzonych antyladacznic - bez wielogodzinnych rozmów o sensie życia (które każdego normalnego faceta przyprawiają o kurwicę), a w konsekwencji - obiecanek matrymonialnych - nikawo nie razbieriosz.
Kobiety lubią, gdy patrzy się im głęboko i długo w oczy, a kiedy wreszcie wybucha ta ich egoistyczna ciekawość ("powiedz, co w nich widzisz?") - przeważnie odpowiada im cisza. Zagłębianie się w samicze ślepia to element gry: pokażcie mi faceta, który, zapatrzywszy się prawie na śmierć w źrenice potencjalnej zdobyczy, będzie w stanie określić ich kolor. No chyba, że się nauczy na pamięć.
Kobiece piersi już dawno przestały być ucieleśnieniem matczynego archetypu. Dziś, gdy, z pomocą chirurgii plastycznej można je dowolnie regulować, zmieniać, przeistaczać i przemieniać, wypełniać czym się da, maskować, uwydatniać, ukształtowywać - są dla większości mężczyzn aseksualnym synonimem oszustwa, a ich podejrzliwość wciąż wzrasta -wraz ze wzrostem ilości klinik upiększających i salonów markowej bielizny. (To nieprawda że facetów podnieca dobra bielizna - podnieca ich sama gotowość kobiet do zmian, podjęcie przez nich inicjatywy.)
Deux ex machina. Dwa nadmuchane sztuczne balony, w dotyku przypominające dętki futbolówek to ołtarz kobiecej próżności, przed którym, prócz garstki dewiantów, nie padnie na kolana żaden samiec!
W czasach, gdy naturalizm przestał być oczywistością i stał się jedną z opcji, najczęściej zadawanym pytaniem nie jest "czy są ładne?", ale "czy są prawdziwe?", a odpowiedź - i tak nie zadowala żadnej ze stron. Kobiety nie lubią swoich piersi. Zawsze znajdą w nich coś odpychającego, a najdrobniejszy mankament - urasta do rangi uszkodzenia. "Wymiana albo śmierć!" - podpowiadają czcicielki silikonu. "Pusz - apy!" - odkrzykują, mniej odważne. "Ręce precz od moich cycków!" - syczą ze złością te, dla których samo istnienie wyrostków karmicielskich jest blamażem i hańbą - samą w sobie.
A chłopy - lubią sobie pomiętolić. I nie ma znaczenia ani kształt, ani jędrność. "Cycki modelek - można przecież pooglądać sobie w necie, cycki na wyciągnięcie ręki - to jest to!"
Od czasu premiery "Nagiego instynktu" kobiece nogi przestały być przedmiotem męskiego pożądania, a stały się jedynie mało znaczącą przeszkodą w dojściu do tego, co między nimi. Dziś, nikt nie zwraca uwagi na ich kształt, ustawienie, proporcje, skupiając się jedynie na tym, dokąd one prowadzą. W dobie "miniówek" - damskie nogi spowszedniały, stały się takim samym elementem krajobrazu jak słupy ogłoszeniowe i trakcje wysokiego napięcia. Nie bez racji był ten, który wymyślił powiedzenie "nogi i tak idą na bok", z drugiej jednak strony, jako praktykujący samiec musiał sobie zdawać sprawę z tego, jak bardzo czasem trzeba się namęczyć, by doprowadzić do ich efektywnego rozchylenia. A jak wiadomo - od słowa do czynu długa i kręta jest droga. Czasem zbyt długa, by "gra była warta świeczki". Nawet z gołymi udami w tle.
Damski tyłek, to tabernaculum kobiecości. Nieprzejrzana tajemnica. Tabu. Równie podniecające, jak wstydliwe, skrywające między pośladkami cel męskich działań, przez wieki uważanych za zboczenie. A i skala trudności w osiągnięciu tego celu jest największa, niezbędne są: precyzja, delikatność, wiedza.
Dupa to czysta metafizyka. Począwszy od chwili, gdy parcie na stolec wypluwa każdego z nas do gównianego świata, poprzez (penitentiare me) rytualne "bądź grzeczna(y) bo dostaniesz w tyłek!", a skończywszy - na poprzedzającym rigor mortis misterium "puszczenia" zwieraczy.
Memento. Cała eschatologia zaczyna się i kończy na dupie.
Dlatego też klapsy w pośladki, mające w naszej kulturze jednoznacznie chamską konotację, są być może i przejawem braku szacunku do płci pięknej, ale równocześnie - syndromem lęku przed kobiecym tyłkiem, uzewnętrznieniem obawy przed ostateczną męską kompromitacją. Maskowane trywialnym humorem, nafaszerowane seksistowskimi "rodzynkami" są niczym obgryzanie paznokci - przynoszą chwilowe zmniejszenie neurotycznego napięcia, ale - nie rozwiązują problemu. A ten - od wieków i nadal - tkwi w mężczyznach.
Voyeurysta modli się do sterty zrzuconych ciuchów, sadysta - do siniaków, fetyszysta - do oficerek, nekrofil - do smrodu, onanista - do samego siebie. A baba - misternie sklecone przez biologię perpetuum mobile, nie musi się modlić, albowiem jest przedmiotem i podmiotem równocześnie, decydentem i dysydentem, celem i metodą.
I nie ma co jej współczuć. Sama sobie wybrała.
" pokażcie mi faceta, który, zapatrzywszy się prawie na śmierć w źrenice potencjalnej zdobyczy, będzie w stanie określić ich kolor. No chyba, że się nauczy na pamięć."
OdpowiedzUsuńTo ja podpowiem: źrenice są zawsze czarne ;)
jest to jakieś wyjście z sytuacji:))
UsuńWejście. To takie hm... dziurki, przez które światło wpada do środka ;)
Usuńto znaczy że jest ich kilka?:) Nie może być...:)
UsuńNie wiem, jak to powiedzieć publicznie... To nieco krępujące... Każda kobieta ma takie dwie ;)
UsuńKobieta ma dwie-i owszem - ale nie wpada do nich światło, a raczej wyziera z nich czerń:)
UsuńMówimy ciągle o oczach? ;)
Usuńwciąż:) niezależnie od koloru-wszystkie są czarne:))
UsuńTylko źrenice. Tęczówki mogą być zielone, niebieskie, brązowe, czarne, szare itd. Jak genetyka da ;)
Usuńgenetyka lub optyk:)
UsuńNo tak, źrenice są czarne. Te kobiety to jednak są spostrzegawcze i mądre :)
Usuńoczywiście, spostrzegawczość i mądrość kobiet nie podlega żadnej dyskusji:)
UsuńZnowu wychodzi na to, że wszystko przez te baby... Nawet ten męski problem...
OdpowiedzUsuńojtam, nie przesadzajmy:))
UsuńAleżesz Brunecie poszedł po bandzie! Oczy, piersi, nogi, dupa... a dusza?
OdpowiedzUsuń;-)
czyja dusza?:)))
UsuńLucka ;)
Usuńa kim jest Lucek?:))
UsuńTo ten od którego pochodzi tak zwana "natura Lucka" ;)
Usuńa co,jeśli Lucek posiada też drugą naturę?:)
UsuńTo stanowi dowód, że nie należy upraszczać. I na naturę lucką się powoływać. Nawet taki Lucek może zaskoczyć ;)
Usuńnie upraszczać? to jak żyć:))
UsuńDo premiera z tym pytaniem ;)
Usuńpremiera zapytałbym po śląsku - "jak rzyć?":)
Usuńno , a czy ja moge juz znowu cie odwiedzac ;-(
OdpowiedzUsuńa dlaczego nie mogłaś?:)
OdpowiedzUsuńw przedostatnim poscie napisales "Porada jedyna i ostatnia - pomyliłem się - nie wracaj tu:)" no i co ja mam teraz zrobic :-)))))
Usuńojtam,przenośnia taka:)
Usuńno skoro sie wyjasnilo to wrocmy do posta ! kobieta jest wspanialym zjawiskiem i nic na to nie poradzisz, a ze czasem zdarzaja sie wyjatki, no one specjalnie sie zdarzaja dla wyjatkowych panow, wyjatkowa pani ;-) swoj swego znajdzie
Usuńależ nie ma wyjątków,wszystkie kobiety są wyjątkowo wspaniałe:))
Usuńwyjatkowo ci wierze, zyczac dobrej nocy !
Usuńnawzajem:)))
UsuńTo może czym, no dobrze kim jest kobieta w oczach Doktora Bruneta? Czy już jest całkiem wyzutym z emocji, inteligencji i klasy stworzeniem? Mającym oczywiście jedno zadanie i jedno nią kieruje.
OdpowiedzUsuńTo, kim jest kobieta w oczach doktora Bruneta - nie wie nikt, prócz Królika Bencza. Zapewniam Cię jednak, że nie jest tak tragicznie,jak piszesz.
UsuńW takim razie kamień spadł mi z serca. ;) A pisząc całkiem poważnie, jeśli uraziłam oddaję honor. Przecież nie można oceniać Osoby jedynie po postach na blogu.
UsuńAleż wcale nie czuję się urażony:)Jak pewnie zauważyłaś, moje posty są wsadzaniem kija w marchewkę, niczym więcej:)
UsuńI to wsadzanie kija w marchewkę doskonale Doktorowi Brunetowi wychodzi. ;) Mając na myśli ilość komentarzy i popularność tegoż bloga rzecz jasna. :) A co do samego Bruneta lub też Jego dystansu do siebie (o który podejrzewam) nasuwa mi się na myśl pewna pieśń. ;)
Usuń"Facet to świnia"? Czy "Międzynarodówka"?:)
Usuń"Mam w D...." ;)
UsuńZ naciskiem na refren. :)
UsuńZ naciskiem na d...:))
Usuńz naciskiem na d...:)
UsuńMoże i być z naciskiem na d... :)
UsuńJeśli oczywiście Doktorowi Brunetowi chciało się / miało się ochotę, czy czas dokopać do owej pieśni, to może nie jest zbyt specjalnie wysokich lotów lub nie trafia w gusta, ale przekaz moim zdaniem ma idealny. ;)
Usuńostatnio unikam wysokich lotów;)
UsuńStrach przed lataniem? ;)
UsuńBardziej niż strach przed lataniem obstawiam zwykłą i potrzebną chęć odmóżdżenia się. ;) W końcu trzeba dbać o zdrowie psychicznie, do 67. roku życia bynajmniej.
Usuńraczej lęk:)
Usuńja nie dożyję do emerytury:)
UsuńA jednak lęk. :) Dlaczego Doktor miałby nie dożyć własnej, pięknej, emerytury? :)
Usuńbo nie mam najmniejszej ochoty żyć tak długo:)
UsuńPrzecież życie jest piękne...? ;)
Usuńno i co z tego?:)
UsuńTo pozostaje nam z uśmiechem na buzi, pełnymi energii chodzić do pracy, to nic, że większość osób w tym wieku nie będzie w stanie nawet donieść herbaty bez rozlania. W "międzyczasie" kolejne Rządy wydadzą swoje tomiki z bajkami. Żyć nie umierać. A serio, to chyba lepsza opcja, żyć teraz pełnią życia, jeśli nawet krótko, ale czując, że się żyje. :)
Usuńżyć pełnią życia tak,jak gdyby emerytura miała nigdy nie nadejść:))
Usuń:)
UsuńI jakby jutro miało nigdy nie nadejść. :) Swoją drogą ciekawi mnie wizja sześćdziesięcioletnich czynnych zawodowo oczywiście lekarzy. ;)
Usuńlekarz jest jak aktor-przeważnie umiera na scenie-znam nawet siedemdziesięcioletnich czynnych.
UsuńOdważne porównanie.
Usuńwynika z własnych obserwacji
UsuńA co z teorią, że każdy człowiek jest aktorem lub też marionetką, zabawką? Theatrum mundi.
Usuńto dość optymistyczna teoria:)
UsuńI jakże prawdziwa. :)
Usuńtak:)
Usuń"To zabawki Pana Boga, których trochę żal."
Usuń:)
UsuńStraszna próżnia w tych kobietach Bruneta, i jakieś mocno ułomne sztuka w sztukę :), nawet kiedy z wierzchu wszystko mają na swoim miejscu. :)
OdpowiedzUsuńZ jednym tylko muszę się zgodzić: nie znoszę, nie cierpię tzw. "rozmów o związku", dostaję drgawek na samą myśl!
Ludzie tracą na to pół życia, kiedy takie rozmowy kompletnie nic nie dają!
Rozmawiać można na temat konkretnego problemu, który można rozwiązać, a o ogólne podsumowania związku to jałowa zabawa.
Miałam kiedyś jednego osobnika płci męskiej, który takie rozmowy obrzydził mi do końca, startując z nimi zresztą raz na tydzień.
Ufff.
Wszystkie części ciała, męskie i damskie, mogą być fajne - o ile się je lubi i umie z nich zrobić użytek :)
Nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby w obecnych czasach współczuć kobietom - my teraz jesteśmy paniami swego losu, przynajmniej w krajach rozwiniętych i jeśli same tego chcemy.
Aha, czuły lub przechodni (podczas przechodzenia obok) klaps od ukochanego faceta to bardzo fajna sprawa :)
pozdrowienia!
u mnie jeszcze bardzo ciepły wieczór, mam nadzieję, że zapowiadane ochłodzenie nie nadejdzie. A co tam słychać w Brunetowie? :)
A Brunetowo siedzi do niedzieli na dyżurze, od czasu do czasu naprawiając zepsute dzieci i pisząc głupie notki o dupie Maryni:)
UsuńNie wiem, kto ma lepiej, ja jutro jadę współuczestniczyć w swego rodzaju Siekierezadzie! :)
UsuńMam nadzieję, że nie podeślę Ci nikogo do naprawiania :)
p.s. Miłej zabawy podczas czytania kolejnych komentarzy do notki o dupie Maryni :)
UsuńMnie się uśmiechnęło kilka razy :)
dobranocki!
Jak podeślesz zsiekierowanego - powiem sobie że nie specjalnie:))
Usuńa co do śmiechu - to zdrowie-trochę się na tym znam:))
UsuńSię uśmiałam:))) Fajne zakończenie dnia:)) Dobrej nocki:)
OdpowiedzUsuńdobrej nocy:)))
Usuń1) za dedykację dziękuję, czuję się wzruszona ;)
OdpowiedzUsuńAleż, doprawdy, nie ma za co:)
Usuń2) szkolna ocena "praca dobra, ale nie na temat" ;) jednak zmusza do wysiłku myślowego, a o tej porze to wyższa szkoła jazdy ;) trochę się czułam jak przy czytaniu tłumaczenia z Tołstoja - tłumacz widać był biegły tylko w rosyjskim bo francuskie dialogi zostawił w oryginale ;)
OdpowiedzUsuńCóż sądzę że wszystko wyjaśni się w drugiej części:)
Usuń3) no, ale dzięki Tobie wciąż się uczę, taraz sprawdziłam i:
OdpowiedzUsuń- anastomoza to połączenie między dwoma ciągłymi elementami, najczęściej w formie naczyń lub włókien;
a
- eschatologia to dział teologii i egzegezy biblijnej traktujący o losie pośmiertnym człowieka i końcu świata
nic dodać, nic ująć:)
Usuń4) i tak na koniec refleksja - otacza Cię wiele kobiet a ja się zastanawiam, czy Ty je lubisz tak w ogóle? o egzemplarzach opisanych powyżej nie mówię oczywiście bo to nie ogół a szczegóły, mało istotne w życiu ogółu ;)
OdpowiedzUsuńtak,lubię kobiety:)
Usuńp.s. już bez numerka: spokojnej nocy :)
OdpowiedzUsuńi dzień dobry:))))
Usuńi na dzień dobry dedykacja u mnie :)
Usuńi odpowiedź u mnie:))
UsuńPowiem/napiszę/ Ci, że Ci nic nie napiszę.Muzyka też do niczego. Ale bardzo się cieszę, że jestem kobietą.
OdpowiedzUsuńI wcale Cię nie zapraszam na cykl o Buenos Aires, który jutro rano zaczynam.
sam się pozwolę zaprosić, trudno:)
UsuńHmm, nie wiem do którego typu się zaliczam. Chciałabym napisać takową analogię o mężczyznach, ale sama nie wiem co mogłabym skreślić. Ty pisałeś o biuście, pupie, nogach, wy macie tylko jeden atrybut ;-)
OdpowiedzUsuńA tak na prawdę w mężczyźnie liczy się tylko mózg. No i jeszcze dłonie, głos i oczy.
Oczy na prawdę są zwierciadłem, nie wiem czy duszy, ale czegoś są. Kolor nie ma tu większego znaczenia. Chociaż mężczyźni mają z nimi kłopot (i z kolorami i z kobietami)
fakt-tylko nie wiadomo czy bardziej z kolorami,czy z kobietami:)
UsuńWitaj, witaj Płodny Brunecie:)
OdpowiedzUsuńMnie tam nogi nie podniecają. Ale cycki i tyłki jak najbardziej. Uwielbiam:)
Ale cos innego przyszlo mi na mysl:)
Ty masz o babach dziwne zdanie:)
a pragniesz ich mimo, ze uwazasz za...:)
ja mam podobnie z facetami.
Tyle, ze ja pożądam umysłow:)
Te faktycznie mnie przyprawiają o dreszcze i drżenie:)
Ale ogólnie też uwazam, ze .....
Dobrego dnia:)
nie napisałem o swoim stosunku do kobiet:)))
UsuńKręci, kręci to wszystko do czasu, a póżniej kręci Was dobry tylko obiad i gazeta.
OdpowiedzUsuńdobry obiad i książka:))gazety czytuję wyłącznie wnecie
Usuńłokcie, łokcie!!!... zanim klepniesz dupencję w dupencję na ulicy, najpierw przyjrzyj się łokciom, ich potencjałowi bojowemu... łokcie bywają różne i czasem warto zaryzykować...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
racja - łokcie to potężna broń,ale i kolana:)
UsuńA co tam niech stracę! Doktorze prowokatorze!
UsuńCzuję potrzebę zabrania głosu!
Ja kocica jako prawdziwa ja.
Nigdy nie zawiodłam się na swoich:
- oczach
- biuście
- nogach
- tyłku
Nie wiesz przypadkiem dlaczego?
bo masz wszystko na swoim miejscu?:)
UsuńOwszem mam wszystko na miejscu!
OdpowiedzUsuńTylko każda kobieta ma wszystko na miejscu.
Nie było strzału w dziesiątkę...no może szóstka!
i słusznie -no bo czymże mają się między sobą kobiety różnić?
UsuńCóż...tutaj tylko pazurem:)
UsuńOdezwała się we mnie fanka kobiecego piękna!
Pierwsze dzieło Pana Boga to na próbę, a drugie to dopiero arcydzieło:)
Dobrej nocy czy dzień dobry...lepiej znikam, bo jeszcze rozgoszczę się, a ze mną, czy przeze mnie mężczyźni to mają same kłopoty:)
no proszę - i do tego femme fatale;)
UsuńNagość jest aseksualna w kobiecie....a tak naprawdę choć jestem kobieta , lubię patrzeć na ładne kobiety i nie wzbudza to we mnie pożądania hahahahaha...do usłyszenia po urlopie....
OdpowiedzUsuńściskam:))
Usuń