wtorek, 24 grudnia 2013

ZAMIAST

To właśnie zamiast codziennych trosk, pogoni, zamiast zabójczych półsłówek, ćwierćnut i niedopowiedzianych zdań, miast krótkotrwałych euforii, bolesnych rozczarowań i codziennej szarości – podarowano nam Święta.
A ja – zamiast kolejnego steku bzdur - najserdeczniejsze życzenia Wam ślę, wraz z przepiękną kolędą…


czwartek, 12 grudnia 2013

Historia pewnego romansu - czyli - gdzie byłem jak mnie nie było.

Drogi Czytaczu, zamknij oczy, głęboko odetchnij, przywołaj tym samym, poza ekran wpół zaciśniętych powiek obraz kobiety doskonałej, niezwyczajnej i jedynie Tobie znanej, takiej, o której marzyłeś wielokroć. Nocami zakrapianymi wódką, gdy jej obraz powracał, to znów spływał łzami, niczym rozcieńczona farba ze sprofanowanego dłonią malarskiego troglodyty obrazu, rozmywał się, wracał - zazwyczaj przeciągłym pieczeniem w okolicy serca, brakiem tchu, lepkim, chłodnym potem, inkrustującym drobnymi kroplami twoje czoło, przyspieszał oddech, aż do zupełnego zatrzymania - w zachwyceniu.
Wyobraź sobie, że owa kobieta, w doskonałości swej, na wyciągnięcie dłoni stoi przed tobą. Jej kształty - płyną, ponad ziemią unoszą cały ciężar łez, które przygotowałeś na tą okazję- symboli kolejnej porażki. Odwraca się do ciebie, uśmiecha, w jej oczach łatwo dostrzeżesz to,na co tak długo czekałeś. Jej spojrzenie wybrzmiewa muzyką,kolejne takty, frazy, kontrapunktem cieniowane, kantatycznie -majestatycznie - dostojnie. Alt i bas. Sopran i tenor. W jedno złożone, modelują czasoprzestrzeń niezliczonymi błyskotkami, pływającymi w powietrzu, rozjaśniającymi, zakrzywiającymi zarówno światło. Zatrzymującymi czas.
Dotyk jej dłoni, zaskakujący swą nagłością i banalnością - niebanalnością,  smak jej ust, gładkość szyi, niespotykaną wrażliwości warg, uszu, drżenie dłoni, ud, na wpół zduszony krzyk - niczym polifonia - kulminacja ezoterycznego rytuału, mistycznego chorału, katharsis.
Wraz z wybrzmieniem ostatniego dźwięku - zaczynasz rozumieć. Niepostrzeżenie, nierealnie,stałeś się jej własnością. Jej,tej, której nigdy nie nazwiesz swoją, obojętnie, jak bardzo tego pragnąłbyś. 

Z czasem - nauczysz się zaprzeczać.

To bardzo prosta historia.



14 października 2013 roku: Szanowni Państwo.Chciałbym do Waszej wiadomości przesączyć - bynajmniej nie spreparowanego newsa - że oto - zostałem przez absolutnie obiektywne jury - mianowany chórzystą w stopniu tenora. Nie jest to żart - dziś wieczorem moja krtań przeszła wstępne warsztaty i została nawet wyróżniona (co w mojej ocenie bliższe jest raczej P.K.Dickowi niż Lemowi). Jednym zdaniem - połechtany profesorskim IMPRIMATUR - rozpoczynam próby - i chór Wam do tego.

Minęły trzy miesiące. Nigdy nie przypuszczałem, że reżim, oparty na dwóch lub trzech wieczornych próbach w tygodniu, codziennych ćwiczeniach dykcji, emisji, solmizacji, bel canta, niepostrzeżenie przeistoczy się w życiowy rytm, kolejnymi oddechami znaczący uniesienia nigdy nie spełnionych kochanków. Podobnie,jak ten dziwny rodzaj podniecenia, ktory towarzyszy tajemnym schadzkom, fałszywie skrywanym karesom, delikatnym muśnięciom dłoni, wstydem podszytym spojrzeniom - istniejącym jedynie po to, by w końcu wybuchnąć szaleńczą namiętnością - pozbawionym lęku i zahamowań nieopanowanym pędem ku rozkoszy. Ku zatraceniu.

Zresztą - sami posłuchajcie...

KLIK



9 grudnia 2013 roku: Chór Cantores Veiherovienses z podwójną nagrodą!!! Na VIII Festiwalu Pieśni Adwentowych i Bożonarodzeniowych w Bratysławie zdobyliśmy Złoty Dyplom, otrzymując najwyższą punktację spośród wszystkich zespołów biorących udział w konkursie. A nasz szef artystyczny, prof. Marek Rocławski otrzymał nagrodę dla najlepszego dyrygenta!!!




W żadnych słowach, nie jestem Wam, Drodzy moi, w stanie opisać mej dumy. Dumy i zaszczytu, jakiego dostępuję, będąc częścią Zespołu - pod batutą tak znakomitego Dyrygenta. Człowieka, który odnalazł we mnie muzykę. I wśród ludzi, z którymi łączy mnie zarówno zwykła przyjaźń, jak i nieosiągalna dla mnie do tej pory - niemal mistyczna więź. Kto tego nie doświadczył - nie zrozumie.
Choć, przecież, wystarczy posłuchać...

KLIK

Muzyka jest jak kobieta. Wyniosła, wymagająca, podniecająca, niewdzięczna. Ta, której nigdy nie powiesz, co czujesz. Zresztą - nie musisz. Ona to wie.
Znalazłem swoje miejsce.

CHÓR MIESZANY
CANTORES VEIHEROVIENSES
POD DYREKCJĄ PROF. ZW. MARKA ROCŁAWSKIEGO



A na sam koniec - perła:

KLIK

niedziela, 20 października 2013

Wałkowanie wałkonia, czyli - nie mam czasu, więc Was wy - ROŃDUJĘ.

 
Pewien cep, spod Wejherowa,
twierdził, że sześć nóg ma krowa
i powtarzał: to jest ważne
nowatorskie i odważne:
od Bałtyku do Krakowa.
 
 

wtorek, 8 października 2013

ARCYDUREŃ

Ksiądz Podofil spod Szprotawy
takie oto miał zabawy:
natarł  pięty wprzód kremikiem,
 potem odcisk ciął nożykiem,
aż mu w dłoni trzasły stawy.

sobota, 21 września 2013

PAMIĘTNIK ZIELONEGO LIŚCIA

Pewien drajwer znad Motławy
wlewał ciągle dżin do kawy
lecz przeraził się wnet srodze
bo go spotkał na swej drodze
policmajster spod Turawy.

poniedziałek, 16 września 2013