środa, 9 maja 2012

Zarys psychopatologii

Zadano mi kiedyś pytanie "skoro narodową tożsamość uważasz za rodzaj zaraźliwej, swędzącej wysypki, to czym dla ciebie jest Europa? Europa ojczyzn? A może Europa - superpaństwo? Pępek świata, czy Zadupie?"
Otóż - odpowiadam- niczym podobnym.
Europa jest dla mnie klasycznym przykładem cyklofrenika. Czysto medycznym przypadkiem dwubiegunowej choroby afektywnej.

Pomyślicie, że sfiksowałem. Być może, jednak z całą pewnością nie w mniejszym stopniu niż nasz Stary dobry Kontynent, wraz z milionami swoich wiernych czcicieli.

Europa to wariatka, a u podłoża jej choroby leżą nie - polityczne, nie - kulturowe, a - czysto biologiczne uwarunkowania. 




Cyklofrenia (tak dawniej zwano tą przypadłość) - objawia się pojawiającymi się na przemian: manii i depresji. 
Stan maniakalny - charakteryzuje się wzmożeniem napędu, do agresji włącznie, depresja zaś - jest jego odwrotnością.
Oba stany mogą wzajemnie przechodzić jeden w drugi,  kończąc się okresem (tak zwanej) remisji - przeważnie sprowokowanej przez grzeczne łykanie przez pacjenta pigułek.

Ktoś kiedyś powiedział, że właściwa historia Europy to historia wojen. Zgadzam się. Nie ma miejsca na świecie, gdzie ludzie, raz na jakiś czas, nie nawalali by się wzajemnie z takim zacięciem, jak tu. I co ciekawe - każdy taki epizod, mniej lub bardziej okrutny, był poprzedzony okresem smuty, depresji, kryzysu.
W wiekach średnich, gdy społeczeństwo srało jedynie tym co jadło, a jadło niewiele, dramat rozgrywał się przeważnie w królewskich zamkach, dworach, posiadłościach. W ciszy klasztornych refektarzy rodziły się plany mniej lub bardziej szalonych i samobójczych kampanii, które później ochoczo, w imię Boga w Trójcy Jedynego (albo z bardziej wysublimowanych powodów) wprowadzano w życie, wysyłając na tamten świat tysiące rycerzy, żołnierzy, knechtów i wieśniaków. Po każdej walce następował pokój, a, czerwone od krwi pola bitew stawały się symbolami coraz to nowych pojednań, przyjaźni i aliansów.
Wraz z rozwojem cywilizacyjnym, zaczęły się pojawiać coraz to nowsze leki, mające uzdrowić bieżącą sytuację - i - podobnie jak w przypadku klasycznych psychotropów - każdy z nich działał jedynie przez chwilę. Rezultatem takiej terapii była mania, stopniowo przechodząca w depresję a ta - wybuchająca z każdym razem okrutniej i bardziej nieprzewidywalny sposób.




W dwudziestym stuleciu wydawało się, że wszelkie objawy zostaną raz na zawsze zlikwidowane. Oto bowiem dwóch uczonych - Adolf Hitler i Józef Stalin, niemalże w tym samym czasie, ogłosili swoje metody leczenia cyklofrenii. Jak na ironię - zasady tych metod okazały się podobne. Gdyby Hitler nie był obdarzonym kompleksem Boga świrem, dziś jego popiersia noszono by w Niemczech jak (nie przymierzając) figury Matki Boskiej. Konterfektom zaś Stalina - w pewnych miejscach - ludzie kłaniają się do dziś. Niestety, obaj przeholowali, licząc zapewne na to, iż w miarę zwiększania dozy medykamentu - objawy psychozy powinny cofać się szybciej - i wywołali nawrót choroby na niespotykaną dotąd skalę.
Józef Wissarionowicz, wchłonąwszy wszystko, co mu do pyska naleciało, 9 maja 1945 roku, co prawda, szumnie ogłosił wyższość swojej teorii, niedługo jednak później zeżarły go wszy, przez długie lata hodowane na utopionym w gównie komunistycznym absurdzie.




Kolejnym lekarstwem miało okazać się to, odkryte przez niejakiego Schumana (nota bene beatyfikowanego parę lat później przez Kościół - nie pytajcie - nie mam zielonego pojęcia z jakiego powodu) - który 9 maja 1950 roku wyjawił światu swój nowatorski plan terapeutyczny. Wiążąc w jeden węzeł gospodarkę postnazistowskich Niemiec z gospodarkami krajów Europy Zachodniej założył, że nic tak bardzo, jak pieniądz, nie będzie w stanie scalić skłóconych ze sobą do tej pory społeczeństw.
Niestety, nie wziął pod uwagę faktu, że w przypadku choroby psychicznej, każdy poprzedni rzut pozostawia w umyśle pacjenta trwały ślad, a mózg poddanego wieloletniemu leczeniu osobnika przypomina bardziej durszlak niż miejsce, gdzie według chrześcijańskiej tradycji powinna zagnieździć się dusza.

Dlatego dzisiejsza Europa nie ma duszy, Jest tworem sztucznym, karykaturalnym. Nieobliczalnym.
Dzisiejsza Europa tonie w kryzysie, ma obniżony nastrój i tendencje samobójcze. Tylko patrzeć, jak w końcu wybuchnie.
Ale to czysta biologia. Nie trzeba być zatwardziałym w wierze egzystencjalistą, by dojść do wniosku, że jedynym sposobem ocalenia gatunku - jest zagłada cywilizacji. 
Obawiam się, że stanie się to właśnie w miejscu, gdzie się owa cywilizacja narodziła.
...

Nadal chcecie zapytać mnie o Europę?
Zmieńcie temat.


...

Jeśli zaś chodzi o muzykę - cóż, nie będę ukrywał, że lato coraz bliżej...



105 komentarzy:

  1. Haj :) Brunet:)
    Cyklofrenia jest chorobą genetyczną?, autoimmunologiczną?, czy nabytą?
    Jak ja sie cieszę, ze nie jestem obywatelką Europy, lecz wszechświata:)
    Miłego popołudnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś obywatelką wszechświata? a co na to Twój lekarz?:)) P.S. Za cholerę nie można się do Ciebie wpisać...

      Usuń
    2. Aha i gratuluje autorowi piosenki też:)
      I tej notki, bo pomysł absolutnie doskonały:)

      Usuń
    3. Mój lekarz?
      Juz dawno mu ręce opadły, ale ku,tas nadal stoi:), wiec swoje role jakby nie było spełniamy:), prawie prokreacja:). Sam wiesz, ze tak naprawde o nic wiecej nie chodzi:), no moze jeszcze o przyjemnosc:)
      I tu tez jest spełniona. On lubi moje pier.dolenie, a ja lubię pie.dolić:PP

      A odnosnie bloga:)
      To taki test.:)))
      Zostaną najwytrwalsi:)
      Kiedy im (onetgniot-owi) powiem dość - wszystko wróci do normy:)
      hehehehe

      Usuń
    4. to powiedz czym prędzej,nim mnie szlag trafi:))

      Usuń
    5. niestety,autor notki nie jest równocześnie autorem piosenki:))

      Usuń
    6. No to, ze nie jest to wiem:)
      I że ubię trafionego Bruneta:)

      A tak serio, to moze zrób sobie przerwę, jak juz bedzie okej, wtedy powiem:), bo szkoda byś był az tak bardzo trafiony przez tego pierłona :)

      Usuń
    7. ale że niby co mam przerwać?:)

      Usuń
    8. no wku.r wa:))

      Usuń
    9. na onet czy na samego siebie?:)

      Usuń
    10. A na siebie za co ?

      Usuń
    11. zawsze jest za co:)

      Usuń
    12. Do pewnego momentu:)

      Usuń
    13. a potem człowiek się wiesza:)

      Usuń
    14. Hahahahahahahaha
      otóż nie:)
      Potem raczej wszystko inne wisi:)

      Usuń
    15. jedynie jako dodatek do wisielca:)

      Usuń
    16. W zasadzie tak też mozna na to spojrzeć:) I od tej strony ugryźć:)
      Dobrego dnia Bracie:)

      Usuń
    17. nigdy nie poważyłbym się ugryźć wisielca:)) uściski:)

      Usuń
    18. A ja tak:)
      Wiszącego:) hehehehe
      Miłego wieczoru:)

      Usuń
  2. Nazwałabym to chorobą dwubiegunową...czy jak wolisz...cyklo...coś tam?
    A Europa znika i zniknie...z takiego czy innego powodu.
    Guzik mnie to obchodzi!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak - to dwubiegunowa choroba afektywna :))

      Usuń
  3. Diagnoza ustalona!!!
    I co dalej?

    OdpowiedzUsuń
  4. A co mnie to obchodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzamy się....dziwne...nieprawdopodobne.
      Uwierzyć własnym oczom nie mogę!!!
      Tylko dlaczego?
      Nie cieszę się i nie skacze z radości pod sufit?

      Usuń
    2. Brak ruchu to akurat dobre wyjście - bo niby po jaką cholerę miałabyś skakać?

      Usuń
    3. Bo ruch to zdrowie!

      Usuń
    4. To nie jest logiczne wyjaśnienie.

      Usuń
    5. W zdrowym ciele zdrowy duch.
      Tak lepiej?
      Tylko po co tak dosłownie!
      Nie lubisz przecież łatwych tematów?
      Rozwiązań też nie?

      Usuń
    6. To tez nie jest logiczne. A co do łatwych rozwiązań - cóż - nie ma łatwych rozwiązań.

      Usuń
    7. Cóż ja uważam inaczej!
      To jest bardzo logiczna odpowiedź!
      Są łatwe i trudne rozwiązania!
      Tylko łatwe rozwiązania są niedostrzegalne bo za proste.
      A za trudne nikt się nie chce brać bo z góry skazane są na niepowodzenie.

      Usuń
    8. jeśli są z góry skazane na niepowodzenie, to tak,jak gdyby nie istniały.

      Usuń
    9. Tak, tak zgadzam się.
      A Europa znika i zniknie - z tego czy innego powodu.
      Nie będę wymieniać powodów bo poruszyłeś tylko czubek góry lodowej.
      Dobry tekst.
      Pogody ducha życzę.

      Usuń
    10. Poruszyłem jedynie czubek (jak to brzmi!), choć nosiłem się z zamiarem napisania znacznie dłuższego na ten temat tekstu - ramy bloga zapewne by jednak tego nie wytrzymały. A - co do pogody ducha- wbrew pozorom nie brakuje mi jej:)Pozdrawiam

      Usuń
    11. Wdzięczna Ci jestem wielce za cierpliwość, a może wyrozumiałość?
      -czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki o "czubku"
      -pogodę ducha mam jak w piosence Hanny Banaszak
      -nie tylko w maju kiedy wokół kwitną bzy, a żar rozpala zmysły - czuję apetyt na loda, bo nie tylko lubię...:)Pozdrawiam

      Usuń
    12. no proszę - zabrzmiało jak reklama lodem z "Królowej Śniegu" (też miała lodowe konotacje)...:) Pozdrawiam

      Usuń
    13. No proszę nie wiem czy mam pisać o europejskim lud cud? Czy lód cud...w ustach miód!!!
      Marek Grechuta i nie dokazuj miły nie dokazuj
      dopowie resztę:)

      Usuń
    14. raczej o niemieckim ruck-zuck:))

      Usuń
    15. Przetłumacz na zrozumiały język.
      Poliglotką nie jestem!
      Nie wiem czy mam się uśmiechać czy płakać?
      Wrażliwa i drażliwa jestem z natury.

      Usuń
    16. uśmiechnij się:) O drażliwości nie wspominam:)

      Usuń
  5. W jakiej fazie jesteśmy teraz? Bo jeśli na górce, to nie jest źle! W każdym razie, lepiej niż w dole;-)
    Niestety, choć wolałabym, aby było inaczej, muszę przyznać Ci rację. To się musi skończyć śmiercią pacjenta, bo kto miałby go wyleczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam wrażenie że jesteśmy we wstępnej fazie depresji,mało optymistyczne, wiem.

      Usuń
  6. w komentarzu cytat, oczywiście wiesz kogo :)
    "Świat się wokół nas wciąż mniejszy staje,
    Kontynenty na odległość dłoni są,
    (...)
    Ludzie wciąż wędrują wielkim, głośnym stadem,
    Z pomieszania mowy słychać jeden głos
    Zbudowano drugą, większą Wieżę Babel,
    Kto pamięta tamtej, pierwszej wieży los?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cóż,historia kołem się toczy,nieprawdaż?:)

      Usuń
    2. a my, jak słusznie u siebie Wachmistrz zauważył, na cudzych błędach uczyć się nie chcemy (nie potrafimy?) więc te koło dalej będzie się toczyć

      Usuń
    3. taka nasza natura:)nie dziwi nic:)

      Usuń
    4. "...nie dziwi nic
      Nawet to co jest..." ;)

      Usuń
    5. a to, co będzie po nas...choćby potop:)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. andante spianato9 maja 2012 19:57

    Bruncio , kiedy sobie pomyśle o Europie i tym byku skadinąd białym to mi tak jakoś....

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie to brzmi tak po lekarsku nazwane. Ciekawe, jak długo potrwa obniżony nastrój, zanim w całkowitą depresję Europę wpadnie...

    A może medycyna coś wymyśli? Światłe umysły przecież mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haj:)
      hej:)
      Jej trzeba by bylo przeszczepić mózg:), a tego jeszcze nie potrafimy:), niestety:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. jakie umysły?:)

      Usuń
    3. racja,lepiej się napić:)

      Usuń
  10. Ojojoj...ale pesymizmem zawiało. Aż mnie zmroziło. Niestety masz dużo racji. Nie zgadzam się tylko z Twoim stwierdzeniem, że Europa nie ma duszy. Owszem ma ale co nieco zmaltretowaną i przegniłą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czy zmurszałe drzewo nie przestaje być drzewem in vivo, czyli staje się martwym drzewem bez drzewa?:)

      Usuń
    2. No tak. To może nie przegniłą ale nadgniłą:) Zawsze jest szansa żeby ją uratować. Ale wiesz, że ja jestem niepoprawną optymistką:))
      Pozwól, że zrewanżuję się również idiotyczną piosenką:))
      http://www.youtube.com/watch?v=SDFdzLJBH7g

      Usuń
    3. łomatko...:) wiosna a tu chryzantemy...:))))

      Usuń
    4. Ale złociste! Jak promyki słońca:) Nie zauważasz bezmiaru optymizmu w przekazie tej piosenki?:))) Ja po wysłuchaniu Twojej też zakrzyknęłam "łomatko" więc jesteśmy kwita:))

      Usuń
    5. tak,bezmiar optymizmu w tej piosence jest wręcz POTWORNY:)))

      Usuń
    6. Widzę, że zrozumiałeś przekaz:))) Miłego reszty dnia:))

      Usuń
    7. zrozumiałem:) miłego:)

      Usuń
    8. Oczywiście specyficzny przekaz tej piosenki nie mój, mam nadzieję:)

      Usuń
    9. no to zdrowie:))

      Usuń
  11. No to zmieńmy temat. Podobają mi się akwarelki Hitlera. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. dać jej więcej antydepresantów to ożyje!!!a potem dobry stabilizator i moze tak pociągnąć bardzo długo:)))))serdeczności dla pana doktorka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toż właśnie o owych lekach wspomniałem -niestety,co jeden,to przestawał działać:)

      Usuń
    2. Co do piosenki to przypomniało mi się powiedzonko :lody bambino ,lody ptyś!nie masz pieniędzy patyk gryż ha ha ha

      Usuń
    3. a czy ludyczność jest zła?wystarczy posłuchać KOKO:))

      Usuń
    4. to zależy kto co lubi:))))

      Usuń
    5. albo - czego nie lubi:)))

      Usuń
  13. Czytając choćby książkę o kobietach Pana H. można śmiało stwierdzić, że jego podejście do "związków" było równie chore jak on, jego potencjalne partnerki i wizja politycznego imperium. Więc gdzie tu miejsce na myślenie o pozytywnej, niedepresyjnej stronie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pana H zgubił nadmiar testosteronu doktora Morella, a nie spuścizna Nietschego.

      Usuń
  14. jakis Ty płodny się zrobił...nie nadążam...:P)))
    takie ciężkie tematy Brunecie...aż można deprechy dostac...:P))
    a wiosna jest przecież...cholerka...a Ty straszysz...:P))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja?:) wcale nie straszę:)

      Usuń
    2. czy zatem chcesz w Azji zamieszkac...bo nie na Antarktydzie na pewno...:P))
      Brunet,ja tu zostanę..w tej Europie z objawami maniakalnymi ,co mam na stare lata Azjatką zostac,czy jakieś pole ryżowe uprawiać/...:P)))
      myślę,że wszędzie lepiej gdy nas nie ma...tak się nam wydaje...
      pozdrówki:)

      Usuń
    3. nie lubię ryżu:) ziemniaków-też zresztą nie lubię:))

      Usuń
  15. Podana przez Ciebie diagnoza psychologiczna wymagałaby wyznaczenia skutecznej terapii. Nie jestem tylko pewna, czy zadania tak skomplikowanego podjąłby się ktokolwiek.
    Mnie póki co robi się w tej Europie nieco zbyt gęsto od tych, którym trzeba dopłacać za to, że dają d...y i nie umieją zarządzać swoim krajem, a do UE weszli psim swędem, fałszując analizy ekonomiczne, czyli na tzw. załapańca.

    Co do piosenki - ballady owej wcześniej nie słyszałam, ciekawe czy, ile i czego autor przyjął przed i w trakcie tworzenia tego przeboju :)

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę że mam rację. Metody panów H i S były próbami jakiejś tam terapii-nie udały się bo - napisałem o tym.:) A co do ballady - najlepiej sprawdza się na imprezach i grillach, przerażając sąsiadów:)

      Usuń
  16. Jak Bruneta czytam od ponad 2 lat, tak ostatnio widzę na blogu(-ach) zwiększenie "europejskiego" nastroju, czyt. depresyjnego. I cóż poradzić, jak to takie trafne jest? Chyba rzeczywiście pozostaje mi tylko być wierną narodowym tradycjom procentowym. A ten cyklofrenik jest strzałem w... dwudziestkęsiódemkę.

    Nano

    P.S. Po 2 latach wypada już się ujawnić jako stały Czytacz. A ponieważ z komentarza słabo wynika płeć (tylko jeden wyraz, mało...), to ją określę: ta, u której logika ma kształt korkociągu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujawnić się po dwóch latach- aż takim obciachem jest czytać Bruneta?:))
      Ja też jestem wierny 40 procentom - nie kto inny jak Dymitr Mendelejew odkrył, że tylko w takim stężeniu alkohol jest najlepiej przyswajalny:)
      Logika w kształcie korkociągu? Łoł!:)

      Usuń
    2. Oj tam, nie obciach. Zawsze czytałam notki z opóźnieniem i jakoś tak trafiało, że najaktualniejszej nie umiałam ładnie skomentować :P

      Ciekawe, co twierdził o procentach domowego wyrobu? :))

      Nano

      Usuń
  17. Kiedy byłem jeszcze młodszy, pokładałem w tej Europie niejakie nadzieje, rachując na to, że to chciwość jest motorem ludzkością kierującym, zaś w owej Europie najwyraźniej wymyślono mechanizm chciwości najróżniejsze łączący i temperujący te najdalej idące w imię celu, którym jest może chciwość mniej pazerna, za to bezpieczniejsza i dla wszystkich... Niestety, ostatnia Europy zadyszka (bo tego bym nie porównywał do chorób psychicznych, a do zwykłej niewydolności...chociażby nerek) pokazała, że byłem niepoprawnym optymistą...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że w ten sposób przychylasz się do zdania że najlepiej byłoby Europę "przedializować"...w Chinach?:))

      Usuń
    2. Boże mnie broń przed podobnymi konkluzjami... Jeśli się czegoś dla tej Europy prawdziwie lękam, to wszelkich islamskich miazmatów i dalekowschodnich mariaży, z których wyjść tylko możemy jak przysłowiowa mrówka na związku ze słoniem... A nawiasem, to nie jest prawdą, że nigdzie na świecie się tak ochoczo nie wyrzynano jak w starej, dobrej Europie:)) To właśnie Orient zawsze w tej mierze będzie niedościgłym wzorcem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Co do wyżynania - jeśli o ilość chodzi, przyznam Ci rację.Co do okresowości jednak nawrotów wojennych - mam wrażenie że jednak Europa jest górą. A islamiści? Cóż - bieda robi swoje. Pycha możnych wywołuje wściekłość, to oczywiste. Pozdrawiam:)

      Usuń
  18. dla mnie Europa /UE/ to coś w rodzaju stwora doktora Frankeinsteina... tylko na odwrót... różnica polega na tym, że ów doktor z kawałków trupów zszył w miarę funkcjonujący organizm, a tu z miarę funkcjonujących organizmów sklecono zombie...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,nic dodać nic ująć:)Pozdrawiać:)

      Usuń
  19. Można też powiedzieć jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma:))))))a sama piosenka podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak się nie wie co się lubi, to się niczego nie lubi:)

      Usuń
  20. Cóż za dramaturgia tekstu w tej piosence:)
    TAk sobie mysle, że tam gdzie coś się "budzi" chociażby swiadomość narodowa, tam są nawalanki, wojny, leje sie krew....Tak walczy Afryka. Przechodzą ze świadomości plemiennej do narodowej. Tam w Afryce ( mówią, że Indie się tak właśnie narodowo budzą- nie wiem) stoją przed innym rodzajem problemu. W Eyropie niby zasakowaliśmy już tej swiadomości narodowej już dość długo, więc pora na kolejny krok...świadomośc ogólnoludzka- tylko nie wiem jak to oni chcą zrobic, bo jak się ludziom "korzenie" w postaci ich historii wytnie i wszystko ujednolici to cywilizacyjnie giniemy, kulturowo giniemy....Co by tu nie gadać, na taki proces dla ludzkości jeszcze za wcześnie. Możemy tego nie przerobić... W średnkiowieczu juz prawdopodobnie próbowano to zrobic, ale...nie wyszło:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szło mi nie o świadomośc ogólnoludzka, a globalną*

      Usuń
    2. Nie ma czegoś takiego jak świadomość globalna - człowiek jest zwierzęciem i nawet najwspanialsze idee utopistow tego nie zmienią.

      Usuń
    3. P.S. wiem:P

      Usuń
    4. idee utopistów...w ogóle istnienie utopistów wśród ludzi zaprzecza chyba twierdzeniom, że mamy li tylko zwierzęce instynkty w sobie? Cos takiego w nas jest, że dązymy pomimo do tych utopi...na sposób zwierzęcy byc może, ale dążymy...

      Usuń
    5. na sposób zwierzęcy - dokładnie tak.

      Usuń
  21. bellatrix200910 maja 2012 21:34

    Matko z córką... Ty masz rację, bruncio... Zastanawiające jest, dlaczego wszystkie antidotum działają tylko przez chwilę, co? Jakby zależało komuś, by tak było. I tak jak szybko przestają działać środki ratujące ludzi, tak szybko pojawiają się nowe, by nadal to robić. Może jednym z powodów jest przeludnienie na ziemi... Czytałam o tym niedawno i nie są to optymistyczne wieści. Ale to nie jest temat na dziś.
    Sztuczny twór, jakim jest Europa na pewno nie jest wieczny... , ale mam nadzieję, że to się nie skończy jakąś katastrofą typu Apokalipsa..., a jedynie jej rozpadem i mam nadzieję, że bezkrwawym.
    p.s.
    Przenieść blog z onetu w całości? Żartujesz... Jego się normalnie otworzyć nie da, a co dopiero przenieść za jednym kliknięciem... ;) Wiem... zajmie mi to jakieś półtora roku..., albo więcej. Ale powoli mi znikają teksty, nie robiłam kopii... ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra z tym onetem - przyjdzie i tak zrobić:)

      Usuń
  22. Pozdrawiam serdecznie lato coraz bliżej a ja już we wtorek lecę się zregenerować.
    założyłam nowy blog
    http://alinaweronika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

nawrzucaj