Notkę tą dedykuję niezrównanej Yeti...
Jedni nazywają to "chemią", drudzy - "miłością", jeszcze inni - "doborem osobniczym". Próbują to zdefiniować: poeci, socjologowie, a nawet matematycy. Niektórzy określają to mianem subtelnej choroby psychicznej, zakaźnej i nieuleczalnej. Jak dżuma.
Geneza związku między kobietą i mężczyzną nie jest tak oczywista, jak chcieli by tego naturaliści - wyznawcy ARCHETYPÓW. Całkiem możliwe, że u jego podstaw leży jedynie czysta newtonowska mechanika, w skali mikro:
Zdwojony chromosom X w jednej komórce to uciążliwy biochemiczny bagaż,
którego, dość często, samica nie jest w stanie udźwignąć samodzielnie.
Dlatego też przysposabia samca, okręca się wokół niego niczym lepka, słodka w smaku, lecz śmiercionośna liana, której soki paraliżują mięśnie oddechowe ofiary, powoli i systematycznie pozbawiają ją tlenu.
Wbrew opiniom idealistów, kobieta, jako ewenement wśród pasożytów, potrafi równocześnie "doić" nie jednego, a kilku żywicieli, przy czym każdy z nich - na ogół nie zdając sobie z tego sprawy - spełnia tą jedną jedyną, przypisaną sobie, swoistą rolę.
- Po co przychodzisz do mnie? Przecież masz męża.
- On zarabia kasę i robi przy domu. A ty jesteś od czego innego.
- Masz jeszcze kogoś?
- Chłopaka do sprzątania. Ale jego jeszcze nie bzyknęłam.
Tylko idiota może uwierzyć w kobiecą bezinteresowność.
W przeważającej liczbie przypadków, panie wybierają swoich przyszłych partnerów nie z powodów emocjonalnych, a z czystego wyrachowania, świadomie, czy nieświadomie kierują swoje zainteresowanie w stronę tych, którzy spełniają wymagania wyznaczone przez różne (czasem dziwaczne) hierarchie potrzeb. Dla jednych najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, dla innych zaś - pieniądze i swoboda w związku. W małych miasteczkach i wsiach - kobiety w męskie ramiona pcha społeczna presja, w miastach - dla młodych yuppies - to ślubny kobierzec jest najdoskonalszym miejscem terapii własnych neuroz.
To nie mężczyźni wybierają sobie kobiety, mimo, iż tych ostatnich jest znacznie więcej (w niektórych rejonach na jednego faceta przypadają trzy babki), a wynika to w równym stopniu z: atawizmów kulturowych i z podświadomego męskiego lęku przed kastracją. Postawieni po ścianami samce podejmują decyzje o wspólnym życiu - na Zadupiu - przeważnie zmusza ich do tego niechciana ciąża, w metropoliach - "ciśnienie" środowiska. Nie wiedzą jak bardzo odbije się to kiedyś na ich zdrowiu.
A gdzie tu równouprawnienie?
- Skarbie, gdybym wreszcie dał ci klucze do mojego mieszkania, to wkrótce sam musiałbym ci przynosić do łóżka kawę.
W ostatniej notce (http://oczamiyeti.blog.onet.pl/526-Dziwny-potok-slow,2,ID466085301,DA2012-04-23,n), Nieoceniona Yeti obnażyła przed Czytaczami kulisy samczej walki o samicę, walki, której praprzyczyną miała by być (o ile dobrze zrozumiałem) męska zwierzęca natura.
Droga Yeti. Ten rodzaj współzawodnictwa jest jednym z największych idiotyzmów o jakich słyszałem.
Skoro decyzja należy do samicy, skoro jedynie ona ma prawo wyboru i - skoro i tak zrobi co zechce - to po jaką cholerę samiec ma robić z siebie durnia?
Kiedy dama okazuje mężczyźnie zainteresowanie, należy się zastanowić przede wszystkim nad jej motywacją. Nic nie dzieje się bez powodu. A jeśli, mimo sygnałów wysyłanych w jej stronę, dalej nie potrafi się zdecydować (bo prawdopodobnie ma na podorędziu jeszcze kilku innych kandydatów), najbezpieczniej jest zwyczajnie ją olać. Puszenie się, prężenie muskułów i różne inne mniej lub bardziej irracjonalne posunięcia to gierki nie warte świeczki, zwłaszcza w sytuacji, gdy się jest tylko "jednym z wielu".
Osobną kwestią o której pisze Yeti, jest sprawa potencjalnie niewiernej żony. Istnieją dwa rodzaje romansujących mężatek - te, które obsesyjnie szukają pretekstu do odejścia od męża i te, które chcą się jedynie zabawić. Podczas gdy pierwszych należy się wystrzegać, potrafią bowiem człowiekowi skopać życie do usranej śmierci, drugie - bywają często dość smakowitymi kąskami. I tu - łatwo jest mężczyźnie narazić się na śmieszność, gdy, pomimo odbieranych sygnałów, zamiast wulgarnie dobrać się kobitce do tego i owego, postanawia zabawić się w indywidualnego terapeutę i roztrząsa relacje małżeńskie swojej lubej (co ciekawe - większość zaobrączkowanych samic nie używa w pozamałżeńskim łóżku słowa "mąż", zastępując je określeniami typu "on", "ten", czy "stary"). A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Na podstawie badań przeprowadzonych przez czołowych polskich seksuologów, jednym z najczęściej wymienianych przez kobiety warunków udanego seksu jest... okresowa zmiana partnera. A nie - psychoterapeuty.
O tempora o mores! - zakrzykną puryści. I słusznie. Dotychczas obowiązujące standardy moralne uległy (i ulegają w dalszym ciągu) przewartościowaniu i zmianom, od których zatwardziałym wielbicielom cnót wszelkich mogą wypaść z głów resztki włosów.
Mieszają się role, zmieniają się priorytety.
Poligamia przestała być marzeniem jedynie mężczyzn,
a dzisiejsza kobieta nie chce już być przez okrągłą dobę
traktowana jak dama.
Wbrew utartym schematom, instrumentalne potraktowanie samicy przez samca, w szczególnych warunkach, może przynieść więcej przyjemności, niż idiotyczne próby zagłaskania kota na śmierć.
Tylko - by to pojąć - jak to mówią na Śląsku - trza chopa, a nie galotów.
Prawda, Yeti?
Lizałam Twoje słowa. Śmiejąc się na przemian i szeroko otwierając usta ze zdziwienia:)
OdpowiedzUsuńI mogłabym napisać cuuuuuuudownie, zgadzam sie ze wszystkim, by wejść Ci w dupe:)
Ale ja jak wiesz mam swoją filozofię:)
Wiec tak.
Wszystko łacznie z miłoscią to zaspakajanie egoistycznych potrzeb. Dawać tak. To też egoizm, bo lubie patrzec jak ktos bierze, jak sie zachwyca:)
I masz rację, to nie mężczyxni wybieraja sobie kobiety:) Przynajmniej te kobiety które nie szukaja obsesyjnie umierając z samotnosci:)
Takie sa faktycznie jak lep:)
Oj duzo wątków Bracie:)
Generalnie masz racje:)
Najlepsza moja reakcja była wtedy, kiedy doszłam do.. i tu uwaga:)
yeti:)
no.!!!!
Połknełam wtedy cały tekst łacznie z tym czego tam nie było, udławiałam sie, po czym opadła mi szczena na sama podłoge:)
Zbieram:)włąsnie...
jaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaa
i przypomniały mi sie Twoje słowa.
W któryms komentarzu napisałes... nie to, ze nie było, ale nie pamietam nikogo innego.:))))))
Te słowa dały mi ogromnie duzo do myslenia:)
A zdjącie w obrozy było cudne:)
I te ręce z tyłu:) hehehe, reka:)
achhhhh...
Dzię, dziękuje:)
Dzięęęęęęęęęękuje...:)
Ależ nie ma za co Siostro:))
UsuńJest, jest:P
Usuńnaprawdę drobiazg:))
Usuńuch... moje mysli:)
Usuńuuuuchhhhhh:)
uważaj na skoki ciśnienia:))
UsuńTam?
UsuńUmiem je rozładować:P
Z całą pewnością:))
UsuńMam zbója:), a raczej chciałabym go mieć:)
UsuńTrza chopa, jak to mówią...
Dobrze prawią:)
Trza chopa:)
pewnie że dobrze:))
UsuńOczywiście, że to nie mężczyźni wybierają kobiety. Ja wybrałam, niestety czysto emocjonalnie i chemicznie. Uważam teraz, że to była choroba psychiczna i więcej nie mam zamiaru dać się tak wkręcić :)
OdpowiedzUsuńI doję z jednego źródła tylko, dziwne, nie?I to tylko dlatego, że zarabiam wacikowe.
Czyli trochę racji miałem:))
UsuńBardzo dużo :)
Usuńprzyjmijmy że trochę:)
UsuńA obnażac sie lubię. W pewien sposób:)
OdpowiedzUsuńPowoli rozbierać w rytm muzyki zmysłow, jak taniec spragnionego umysłu, ciała.
Zrzucać kolejne fatałaszki, odkrywać zakamarki, ale zostawiać czesc garderoby bawiąc sie odbiorem widza:) i reakcjami:)
I napisałes, ze facet robi z siebie durnia, kiedy zabiega, a ona ma innych:) i nie wybiera jego.
Nie tyko facet:)
Kobiety robia z siebie idio.tki, gdy narzucaja sie męźczyznom, którzy ich nie chcą. To działa w obie strony.
Dlatego ja uwazam, ze dorosli powinni zachowywać sie jak dorosli, a nie jak dzieci:)
I angażować tam gdzie trzeba, a dać sobie spokój gdzie nie sa mile widziani.
I dlatego tez ja zawsze mówie, ze nie wchodze w drzwi, które ktos przede mna zatrzaskuje.
Bo i po co?
Ale te, które stoją:) otworem , tam zostawiam cała siebie, tak by gospodarz pragnał mojego pojawienia sie w nich kolejny raz:)
Nieoceniona?
Raczej nienasycona.
:)
I Ty piszesz o facetach, ze sa zazdrosni?
Oj Kochanie:)Ty moje:)
Kiedys pewna kobieta napisała maila do pewnego mezczyzny:)
Jaka to ja jestem szurnieta, spaczona, skrzywdzona przez los itd. ów mężczyzna wysłał mi ten list:) Ubaw mielismy po pachy :) Domyslasz sie czemu... Jak mozna pisać takie bzdury o kobiecie, której sie nie zna, facetowi i prosic go , by mnie leczył, bo tego wymagam:)
Jednoznacznie stwierdzilismy, ze jestem zagrozeniem, dlatego trzeba mnie wyeliminować. Wiec jak widzisz nie tylko mezczyźni zachowuja sie jak krety,ni:)
No nic:)
Ja jestem egoistką i egositycznie mówie, ze podoba mi sie odpowiedż. Podnieciła mnie obłednie:) Jestem ukontentowana:) i cała w skowronkach. Bo uwielbiam Twój sposób wiązania faktów i wyciągania wniosków:)
aaaaaaaaaaaaaaaaaa
chhhhhhhh
aaach:)
Całuję Cie myslami swej kobiecej wylewności:)
I padam kolejny raz do Twych stóp:)
padnij, powstań:))))
UsuńA ja jestem perwersyjnie obrzydliwie posłuszna więc padam i powstaję:P
UsuńI uwielbiam pop:)
hehehehehe
Miłego wieczoru:)
nawzajem:)
UsuńAha, ja chcę być traktowana jak dama, aczkolwiek nie zawsze :)
OdpowiedzUsuńno właśnie, nie zawsze:))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń?
UsuńCoraz więcej ucieka na blogspota :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No kogóż moje piękne oczy widzą:)))
OdpowiedzUsuńnie masz racji, porzondo baba , jest porzondno baba i ze swicom takiej szukac, to fakt, ale racje masz, jak chop porzondny to i baba niebo !!! tylko gdzie te chopy ;-(
OdpowiedzUsuńnyi mom pojęcia kaj som te chopy:))
UsuńDobry wieczór, z przyjemnością przeczytałam.
OdpowiedzUsuńKobieta, która pracowała z samymi facetami musi nauczyć się wsadzać do kubełka z lodem jądra mężczyzn. Wtedy ma posłuch. Wybacz jeśli zabolało. To możemy się kumplować? Bez takich tam, bo to różnie bywa? Jeśli tak to zostaw swój ślad na moim blogu.
Ps. Lubię czytać o archetypach.
Miłej nocy...za dużo miałam wrażeń dzisiaj, aby czekać na Twoją decyzję.
wcale nie zabolało-doskonale to wiem:)
Usuńhahahahah ale sie usmialam....chociaz chyba nie powinnam:)
OdpowiedzUsuńdzieki za te torebki po przyprawach! chociaz z drugiej strony,mialam nadzieje,ze moj M wyjatkowy jest.. buuuu ;)
A dlaczegóż nie miałby być wyjątkowy?:))
UsuńPrzez wiele lat pracowałam z samymi mężczyznami to byłpiękny czas...miłego dnia brunecie...
OdpowiedzUsuńprawda-praca z samymi kobietami to koszmar:) Uściski:)
Usuńteraz pracuje z samymi kobietami i powiem ,ze mam mieszane uczucia, czasami nie da sie normalnie pracować ...a do tego obie panny..
UsuńTo prawda, kobiety w pracy bywają nie do wytrzymania:) zwlaszcza panny:)
Usuńu nas także pracownia sfeminizowana i jest bardzo fajnie, panny są do wytrzymania, mężatki są sfrustrowane...
Usuńparę lat temu napisałbym - "prześlij mi ich numery telefonów" - a teraz - napiszę - "przykro mi":))
Usuńmi też ;)
Usuńwitamywklubie:))
UsuńSmutne to co piszesz. Mimo wszystko wierzę, że takie kobiety stanowią mniejszość a i tych fajnych facetów jest więcej niż nam się wydaje:) W moim otoczeniu widzę raczej normalne związki, gdzie nikt nikogo nie doi tylko starają się ten "wózek" pchać razem:)
OdpowiedzUsuńbo ja wiem, czy to smutne?:) Wiesz, że nie lubię pisać o wesołych rzeczach:)
UsuńA nie jest smutne?:) Wyrachowane do szpiku kości kobiety, łosie zamiast mężczyzn, łączenie się w pary jako transakcja handlowa...:)
Usuńale to nic złego-to życie:)
UsuńTylko jego niewielka część. Taką wersję przyjęłam i takiej trzymać się będę:))
UsuńI słusznie:) Ktoś musi być optymistą:)
UsuńCzasem jak tak szczerze w sobie pogrzebie to tez widzę bezsens prawie wszystkiego:)
OdpowiedzUsuńKiedys ktos fajnie to nazwał "depresyjna kochanka", skarb rodu Arne:)
Zwierzeta maja lepiej:) zaloty tylko przed kopulacją:) i nikt nikomu nie jeczy, ze nie jest zainteresowany:)
Dobrego dnia:)
I powiem Ci, ze takie podejscie jest zajebiscie wygodne:) ale do niego dochodzi sie chyba z wiekiem:)
OdpowiedzUsuńI nie jestem pewna, czy czegos nie odbiera :)
Np reakcji na odgłos stukotu szpilek idacej korytarzem istoty:)
Reakcji, której sie nie zapomina nigdy:)
Tak, to prawda. "Tego" stukotu szpilek nigdy nie zapomnę. I wiesz - przyznam, że gdybym miał przejść przez tamto raz jeszcze - nie zawahałbym się ani przez chwilę:) Ale to tak między nami mówiąc:)
UsuńA czy nazwiemy ją "depresyjną kochanką" czy femme fatale - to wsiorawno:)
UsuńWiem.
UsuńAle wiesz jakie to ma skutki?
Kazda nastepna kobieta jest na przegranej pozycji z gruntu:)
Wiec moze nie warto w ogóle nia byc?
Tak nazwa bez znaczenia. I tak jest jedyną:)A wiec nie do zstąpienia:) i wiadomo, ze nikt jej nie dorówna:) Moze nawet nie tyle jej, ile tym emocjom, które jej towarzyszyły:)
UsuńWiec nie warto zaczynać:):)
Mało tego. Nawet ona sama juz temu nie dorówna:), bo co było nie wróci i szaty rozdzierać na próżno:)
UsuńKiedyś tak właśnie myślałem - ale potrafię cieszyć się tym co mam:)
UsuńNie ma o co rozdzierać szt-choć, gdyby wróciło to wcale nie obraziłbym się:)
UsuńŻycie to dzisiaj a nie wczoraj:)
UsuńA co to jest życie?
UsuńA ja bym nie chciała, by cos co było, a pozostawiło najpiekniejsze na swiecie wspomnienia - wracało:)
UsuńBo tylko te wspomnienia by zatarło.
A wierz mi nie warto:)
Ale tak sobie mysle, ze musisz za tym tesknic:)
Wbrew pozorom romantyk z Ciebie:)
jestem = ROMANTRYKIEM:))
Usuńco to jest życie? A SKĄD JA MAM TO WIEDZIEĆ?:)
UsuńZa to ja wiem:)
Usuńhttp://tiny.pl/hpl93
a czasem- to orka:) na ugorze:)
buhahaha:))))
UsuńLubie rozbawiać ludzi:)
Usuńi nie tylko:))
UsuńNo nie tylko ludzi:) to fakt:P
Usuńhehehe
UUU, Siostra...pazurki:)))
Usuńpazurki?
Usuńależ skąd:)
jestem pokorna jak ciele:P
no i się speszyłam:)
Buziaczki cieplutkie:)
cielę?:P
UsuńTez widzisz podobieństwo?
Usuńhahahahahaha
No proszę:)
Dobrej nocy:)
i rajskich snów:)
dobrej nocy:))
UsuńKoniec spania:)
UsuńDo pracy Rodacy!!
Spać bedziemy w trumnie:)
I całus na dobry dzień:**
Dziś w nocy mi się śniło, ze w tej notce jest ukryty dla mnie przekaz:). Mam nadzieje, ze nie to, co myśle:), o ile w ogóle jest:), a moze jest jawny:) w ogóle:P?
UsuńCzasem myslenie doprowadza do obłedu, dlatego lepiej czuc:)
uuu...strach się bać:))
UsuńJa tam się w ogóle nie znam na zalotach brunet. Nie umiem kokietować i wić się. Ale fajnie czasem popatrzeć na taniec godowy w wykonaniu innych. :)
OdpowiedzUsuńJa też się nie znam:))
UsuńAno się namieszało... Nawet dżentelmenów nie uświadczysz, a tylko Frytka wyzwolona w necie... No to skąd młodzi mają wiedzieć, co i jak...? Ja tam mam swojego ,,onego" od 30 lat i sama nie wiem, jak to się stało, że tyle lat wytrzymał/am. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę, brunio. :)
A gdzie ja Ci dżentelmena znajdę?:)
UsuńNie znajdziesz..., bo szukać próżno. :)
UsuńAj, wredota z Ciebie niemożliwa... jak to się pisze komentarz dla uleczenia duszy, co? To ładnie tak na ziemię ściągać i nadzieje grzebać? ;) Pomarzyć sobie nie można, no...
wiem:) wredota ze mnie niemożliwa:))
UsuńNooo.. :)))) Ale za to lubiana. Ciut - a masz! ;)
Usuńracja-co by nie powiedzieć-lubię siebie:))
UsuńJak to czytam, to mi trochę smutno, bo nie przepadam za takim sposobem życia. Zresztą akurat pośród moich przyjaciółek czy znajomych jakoś nie widzę tak wyrachowanych egzemplarzy, jak opisujesz.
OdpowiedzUsuńZa to parę znajomych babek to faceci właśnie doili, jak to wyraziłeś. Dlatego trochę trudno mi się wypowiedzieć w kwestiach zdrad kobiecych.
Chociaż akurat to mogę powiedzieć na podstawie szerokich obserwacji: według mnie jest jedna podstawowa przyczyna zdrad przez kobiety: ich faceci przestają starać się nawet odrobinę (one oczywiście z czasem też już się nie starają i nie chce im się). Kobieta bez miłości czuje się pusta i nie dziwię się wcale, że szuka spełnienia gdzie indziej.
A jeśli już pojawi się gotowość, to i partner się znajdzie.
A moim świecie natomiast w takiej sytuacji należy się rozstać. Wbrew pozorom to czasem jedyne dobre rozwiązanie.
pozdrowienia! :)
przykro mi to napisać, ale w większości przypadków kobiety są puste i bez miłości:)
UsuńMężczyznom również pustoty nie brakuje...wszyscy chca buc kochani, ale nikt nie chce kochać, bo miłośc to jednak cholerne poświęcanie się i rezygnacja z siebie...jeżeli robią to dwie strony , wtedy mozna jeszcze przeżyć i nawet nieźle , gorzej kiedy trafia sie na egzemplarz egoistyczny....o- a takowych niemałoBo mkiedy opadna te pierwsze, drugie i trzecie opary feromonów to nie potrafimy bez wspomagaczy rezygnować z siebie dla drugiego i kończy się:))
UsuńTo zależy od tego jak zdefiniujemy miłość:)
UsuńNie ma żadnej miłości, to jakieś poetyckie majaki spowodowane chemią: hormony, feromony, białka, endorfiny - i tyle. Zauroczenie mija i to co zostaje albo da się strawić, albo jest tak beznadziejne, że ludzie się rozstają. Nagle słodki foszek jest marudzeniem, barwne opowieści są paplaniną, mięciutki brzuszek zwojem sadła, żabcia staje się ropuszką i jest jedno wielkie bagno. Chyba, że poza tą chemią jest jakaś wspólna pasja, przyjaźń i przywiązanie. Wtedy można być razem i to ludzie nazywają miłością.
UsuńNie wiem, jak to jest z drugiej strony, bo do tej pory byłam z mężczyznami, a nie z kobietami :)
UsuńZwiązek sprawdza się naprawdę dopiero po wielu latach - wcześniej to nic nie warte gadania
UsuńWierze, że miłośc istnieje, ale jest to zjawisko niezbyt rozpowszechnione...bo wiąże się z zaangażowaniem, boli, więc się nie opłaca.
OdpowiedzUsuńPoza tym my chyba owo zjawisko źle rozumiemy. Zreszta to może ja źle je rozumiem?
Ktos kiedys napisał, że kiedy jego zona by sie zakochała w innym mężczyxnie , no i przeżywała by te swoje motyle w brzuchu, to on by sie cieszył, zyczył im dobrze...przeciez takie motyle w brzuchu to radość. Dwoje szczęśliwych ludzi na tym padole, niech im będzie dobrze. Kurcze facet rozumie co to wolności i że drugi człowiek nie jest jego własnością. My jednak mamy taki element w sobie, że przywiązujemy sie do partnera, angazujemy, trudzimy przy nim i chcemy aby on, ona, ono to decenił...zauwazył nasze staranie się, pokochał nas za to, odwdzięczył się emocjonalnym rajem...
DFziwiły mnie zawsze mormońskie zony. Zazdrośc albo była im obca, albo dobrze grały swa rolę przed kamerami. One pomagały swojemu mężowi koszule i krawat dobrać bo szedł na randkę z nową kandydatką na kolejną zonę:)))
Ja tak nie umiem.
Poza tym ten swiat jest tak, a nie inaczej skonstruowany, że podstawa materialnego zycia jest kesz, a dostęp najlepszy do niego maja mężczyźni. Maja więcej mozliwości...kobiety są ograniczane dziecmi, wychowywaniem, bywaja mniej mobilne niz mężąśczyźni, bardziej nastawione na pisklaki w gnieździe...no więc skoro sie trudzą chca też w nkońcu cos z tego mieć....a jak mówię podstawa to kasa, bez tego lądujesz na smietniku, więc robia co moga aby se ulzyć. :))
UsuńWitaj Aniu.
UsuńSorry, ze sie wtrącam.
Miłosc to potrzeba w nas.
Kochaja Ci, co muszą ja zaspakajac.
Potrzebują jej.
Kocha sie dla siebie.
Nie wszyscy potrafia kochać (wdruki z dziecinstwa, rany), i nie wszyscy chcą.
Niektórzy też sie boją.
Tak czy siak, to zaspakajanie tylko własnych potrzeb. Wiec trudno mówic o rezygnacji z siebie:)
A ze kobieta, która kocha od razu wymaga tego uczucia od faceta to juz inna kwestia:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Buziole:)
Kiedys czytałam bloga faceta zakochanego po uszy. Ona prawdopodobnie też kochała, ale nie wychodziło im. Uwiązani z dwóch stron byli. I on raz skreślił takowe słowa, które chyba swiadczyły, że faktycznie to jest TO...:" Nie wiem jak to jest, że ona daje mi tyle w sumie nie dając nic". Po prostu była i to mu wystarczało, bo kocha się za nic. Natomiast nasze związki to spotkanie się dwóch osób, które są nastawione na realizację swoich potrzeb, czyli Ty mi węgiel ja ci banana.
UsuńNo to jest z założenia uczciwe, ale niestety interesowne, bo weźmy taka chociażby konfigurację. Facet nie chce już biegac od łózka do łóżka, troszczyc się o to aby se ulżyc i postanawia wejśc w stały związek, zamieszkac razem z tą, która go kręci, czy jakos tak....ona wchodzi w to, bo se planuje dom, dzieciarnię ( tak nam powiedziano, że się spełnimy), albo też z innych przyczyn, no chociażby finansowych....naqjgorzej jest wtedy, kiedy ta druga strona nie dopełnia warunków umowy. Niepisanej umowy. nagle babka przechodzi jakieś tam operacje i nie może się seksić. On traci robotę i maja dziury w budżecie...poważne dziury...to nie miłość. A ponieważ nie wiemy co to jest, bo każdy z nas, tak jak napisałaś wynióśł inne poranienia z domu, od ludzi, więc mylimy miłośc z układem partnerskim, z pożądaniem...ciekawe czy by sie ludziom miłość spodobała gdyby odkryli nagle na czym to polega. A tak to tylko bawią się w coś co w tej całej maligmie wydaje im się miłością, bo rodzice albo film tak pokazał.:))
To coś tu napisał Brunecie jest święta prawdą - nie pamiętam aby to ktoś mnie wybierał reguły sama sobie wybieram obiekty zainteresowania :)
OdpowiedzUsuńNo to sama widzisz:)
Usuń