niedziela, 22 kwietnia 2012

Spór o clitoris

Jak dowiedziałem się z GW, przyszedł sromotny kres na niejakiego Piznala - krakowskiego puzonistę. Oto, na swoim fejsbókowym profilu, za psychotycznym (albo co gorsza, szatańskim) podszeptem, umieścił fotkę stojącego na rękach nagiego faceta z kroczem wypełnionym kwiatami, okraszając ją paroma "nieprzyzwoitymi" dowcipami. Może i nikt by się nie zjeżył (bo niby po co?), gdyby nie fakt, iż rzeczony muzyk ma w niedługim czasie objąć stanowisko szefa jednej z miejscowych artystycznych szkół, a - oględnie rzecz ujmując - nie jest tam zbyt mile widziany.
Podobno (za "Gazetą") "seksistowski" profil pedagoga odkryli sami uczniowie - zainteresowani bliższym poznaniem osoby swego przyszłego dyrektora. A gdy zaspokoili ciekawość -  swoimi odkryciami pospiesznie podzielili się z miejscowym Kuratorium Oświaty.
Można by całą rzecz skwitować stwierdzeniem, że "na każdego jakiś hak się znajdzie", wystarczy odrobina złej woli i dostęp do sieci, moim zdaniem jednak, istnieje kilka powodów, dla których warto przez chwilę na tej "aferze" się skupić.




Po pierwsze - trzeba zadać sobie pytanie - co decyduje o przydatności do zawodu - merytoryczne przygotowanie i doświadczenie, czy też styl i forma spędzania czasu wolnego? Cenzurowany profil nie jest profilem dyrektora Piznala a jedynie Bogdana Piznala - członka internetowej społeczności, który w czasie wolnym od pracy ma prawo publikować co mu się żywnie podoba.
I nikt nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości, w przeciwnym bowiem wypadku - kwestionuje sens istnienia głównego dobrodziejstwa sieci, jakim jest (bezsprzecznie) wolność.
Po drugie - czy opowiadanie seksistowskich dowcipów jest karalne? Jeśli tak, to nawet wśród polityków widzę paru kandydatów do odsiadki. Ba, idąc tym tokiem rozumowania - przestępcą jest także - znany z "ciętych damsko - męskich bon motów" - sam Pan Prezydent.
Jeśli przyjmiemy, iż rodzaj poczucia humoru powinien mieć wpływ na obsadę stanowisk, to rzeczywiście przestaje być śmiesznie.
Po trzecie - i tu, przyznam, jestem zaskoczony - pod pręgierzem, do którego przywiązano krakowskiego muzyka, znalazł się sam Pan Profesor Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. W komentarzu umieszczonym pod artykułem GW napisał:

"Nauczyciel nawet prywatnie nie może się zachowywać poniżej poziomu oczekiwań narzuconych mu przez uwarunkowania kulturowe"




Przypomina mi to sytuację sprzed kilku miesięcy, gdy, w odpowiedzi na (absolutnie) artystyczną prowokację jednego z moich fejsbókowych przyjaciół, umieściłem na swoim profilu takie oto słowa:

Łechtaczko, łechtaczko,
ty mała padaczko,
kocham cię jak Witkacy.

No i się porobiło. 
Kilka dni później zostałem wezwany "na dywanik" a szef mój (były szef- oby żył wiecznie!) poinformował mnie, iż na jego ręce wpłynęła skarga określajaca użycie przeze mnie nazwy żeńskiego narządu przyjemności jako "nielicujące z godnością lekarza".
Nie mam zielonego pojęcia co jełop - donosiciel mógł wiedzieć o lekarskiej godności, nie wiem także, cóż nieprzyzwoitego jest w słowie "łechtaczka" i dlaczego nie należy go używać. Być może, by dorównać poziomowi oburzonego obywatela, powinienem był napisać "nadcipie" lub "dzyndzel"? Całe szczęście że w tym przypadku trafiło na ćwierćinteligenta półanalfabetę - przynajmniej nie dochrzanił się do mnie za Witkacego. To by dopiero było - doktor ćpun, pijak i sodomita w jednym!
Współczuję mojemu eks - szefowi (oby żył wiecznie!) tego, że codziennie musi się użerać z kretynami.
A ja - nieumiejętnie dobrawszy sobie fejsbókowych znajomych, mogę mieć pretensje jedynie do siebie.
Podobnie jak Bogdan Piznal. Sam przyznaje, że karygodnym błędem było udostępnienie swojego profilu wszystkim odwiedzającym.

Tchórzostwem (zarówno z jego jak i z mojej strony) byłoby poparcie dziś tezy postawionej przez Czcigodnego Profesora. Gdyby każdy z nas trzymał się sztywno swoich, narzuconych, społecznych ról, świat stał by się nudny i nie do zniesienia. A my sami - upodobnilibyśmy się do tych, dla których i tulipany między nogami i słowo "łechtaczka" są obrzydliwościami nie do przełknięcia.




Na koniec - nieco zapomniane skandaliczne wykonanie pewnego szlagieru...



71 komentarzy:

  1. No widzisz, bruncio... tak już u nas jest. Lekarz powinien leczyć, ale nie znać nazw organów..., a nauczyciel uczyć, byle nie o seksie... Się porobiło..., co? :)))
    Fakt - potwierdzam - nic tu się nie zmieniło. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano, sie porobiło:) I to to wszystko mógł przewidzieć?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś mądry pewnie mógł przewidzieć... tylko gdzie go szukać... ;) Ciekawe, co ludzie jeszcze potrafią wymyślić.

      Usuń
    2. niedługo się dowiem "jak zostałem afgańskim talibem":)

      Usuń
  3. No tak, jako lekarz powinieneś używać słów wyłącznie medycznych, czyli klitoris ale już nie łechtaczka, a nie daj boże żebyś pojechał jakimś słodkim ale nieparlamentarnym bezeceństwem!
    Jak widać kiedyś ściany miały uszy, a teraz fejsbuk ma i uszy, i oczy, i swoją własną sforę.
    Co do "afery" współczuję obwinionemu, a to zdjęcie z facetami z kwiatami wiadomo gdzie widziałam i naprawdę jest absolutnie niewinne, a sama nagość...
    Nie rozumiem.
    Widocznie jak się chce uderzyć to kij zawsze się znajdzie, a wolność internetowa jednak jest pozorna.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie rozumiem, ale cóż, tłuszcza, szukająca sensacji i półgłówkowata czuwa...:) Pozdrawiam

      Usuń
    2. p.s. przepraszam, ja z prywatą, możesz potem skasować, ale dostałam na skrzynkę Twój komentarz, ale na blogu się nie wyświetla, nie wiem co ten googiel znów wyprawia :) może on właśnie uznał, że nie wypada, chociaż nie wiem, czemuż by :)!

      Usuń
    3. a być może napisałem klitoroidalny komentarz:)))

      Usuń
  4. Nie będę gorsza, wrzucę swoją nagą fotkę na fejsa i będę czekać, aż rektor z dziekanem zapukają do moich drzwi i wywalą mnie z uczelni :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buhahahahaha:) co do Ciebie to nie mam żadnych wątpliwości że tego to byś nie zrobiła:))

      Usuń
    2. i przyznam się Ci, ze jestem z tego dumna, ze tak o mnie myślisz :))

      Usuń
    3. oj nie pusz się już tak:)))

      Usuń
  5. serio za miłość do łechtaczki na dywanik trafiłeś?? to szczęście, że ginekologiem nie jesteś, bo mogłoby się to gorzej skończyć! ;) a chociaż obecny szef kretynom już posłuchu nie daje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buu, fakt-ginekolog to miałby już przekichane:))

      Usuń
  6. Widzisz Bruncio jak to jest - tyle serca taki gest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, ale za to życie jest pasmem zagadek:)

      Usuń
  7. Chodzi chyba o autentycznosc. Nauczyciel, lekarz, ksiadz, policjant to ludziska na swieczniku. Gdyby policjantowi udowodniono, ze w zaciszu domowym leje zone to z kariera kuniec...zakaz wykonywania zawodu i inne tragedyje. Od ludzi, ktorych widac wymaga sie wiecej. kolezanka katechetka ukrywala przed ludzmi swoj rozwod (nie zamienila starego na nowszy model- nie wytrzymala z pijakiem), bo od razu japy by sie rozwarly i by dziewczynie problemow narobili w kurii, ze zlamala skarament a uczy o sprawach Bozych, w ktorych notabene rozwodow sie nie zaleca.
    Sama zmienilam dentyste kiedy to moja pani lekarz zawolala ciekawska sprzataczke i jej pokazala na moim przykladzie, jak dziura w zebie od strony lekarza wyglada...ja tam pieprze abym za okaz robic miala....
    Jakies tam wyobrazenie swojego dyra ludzie mieli a on wedlug nich nie sprostal...jeszcze sie taki nie urodzil co by wsyzstkim dogodzil.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z całym szacunkiem - przypadek owej katechetki to doprawdy niezwykłe kurio-zum:) Rzecz idzie o co innego - bo jasne jest, że dentystka o której napisałaś przegięła pałę. Ale gdybyś dowiedziała się, że Twój lekarz prowadzi bloga (dajmy na to) - stanowiło by to dla Ciebie jakąś różnicę? No, pod warunkiem że blog nie byłby poświęcony opisywaniu pacjentów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chętnie podczytywała:)
      Jesli oczywiscie pisałby ciekawie:)
      A ja w ogóle nie cierpie jak ludzie pisza o innych. Albo ogólnie, albo o sobie.
      Po co opisywac historie innych :)
      Sorry za wtrąca:)

      Usuń
    2. Nie , lekarz prowadzący bloga ,ani ksiadz prowadzacy bloga nie byłby dla mnie problemem. Kurcze ja w Polsce pracowalam jako nauczycielka i czasami opisuje moich bylych uczniów na blogu, ale jakos problemu w tym nie widzę i ludzie to czytający tez nie....
      wiesz co? takie czasy nastały...chodzi o to żeby ludzi napuszczać na siebie, a przykład idzie z mediów na co zwracac uwage, czego sie czepiać etc...
      Chopdzi o to żebyśmy sie dogadac nie potrafili, abysmy się burzyli, wkurzali, donosili, widzieli wady jedni w drugich...

      Właśnie pokazują w TV program o chłopaku, który zgłosił się do programu " Załóż się". No i podczas zakładu wykonywaj jakies trudne zadanie i pierdyknął na jadący samochód...siedzi na wóżku. Prowadzący program podał się do dymisji. Mi się wydaje, że nie chciał krytyki na swój temat wysłuchiwać, że dopuścił, że nie dopełnił, nie przewidział etc....

      Usuń
    3. Opisuje ale nie po naywisku i imieniu i ymieniam wiele czasami łącze w jedno dwa przypadki tak że ludzie nie widzą w tym "siebie" :)) Bo o czym tu pisać jak nie o zyciu? |Widzisz jak zaczęła działac na mnie medialnośc blogów, że od razu się tłumaczę, aby nie byc źle zrozumianą:))

      Usuń
    4. A może po prostu poczuł się odpowiedzialny za niedopatrzenie, którego wynikiem był ów wypadek? A co do Twojej opinii w kwestii notki - tak, czasem mam wrażenie (ba-nawet pewność!) że media wykorzystują i pielęgnują w ludziach najgorsze instynkty i modele zachowań.

      Usuń
    5. Nie potrafię pisać o sobie, albo inaczej - piszę jedynie to co chcę i to podaję w taki sposób by nikt niepowołany nie zorientował się o co chodzi:)

      Usuń
    6. ja nigdy się nie tłumaczę - błąd?:)

      Usuń
    7. Zastanawiam się czy w Polsce ktoś zrezygnowałby z prowadzenia "intratnego" show, bo ktos inny z własnej , nieprzymuszonej woli wziął udział w programie i mu nie wyszło?
      Widocznie chciał miec facet "czyste" nazwisko i....chyba poczuł się za to odpowiedzialny, ale poprzez to swoje posunięcie zastopował negatywne komentarze na swój temat:))

      Niby nie powinniśmy sie tłumaczyć, bo tłumaczą się z reguły winni, ale czasami moznaby było wrzucic jakieś zdanie, ktgóre co nieco rozjasniałoby intencje ... oczywiscie, kiedy idzieo tłumaczenie sie w grę wchodzą uczucia. Im ktos bardziej dla nas znaczący uczuciowo tym bardziej wprowadza się go w meandry swojego postepowania, tłumacząc się czasami. A kiedy nam na kims nie zależy to nam zwisa co on tam we łbie na naszych niejasnościach sobie buduje.:)

      Usuń
    8. w kwestiach uczuciowych na szczęście tłumaczyć się nie muszę - w pozostałych zaś - nie mam zwyczaju:))

      Usuń
    9. Ależ mi nie chodziło typowo o kwestie uczuciowe, tylko o sytuacje kiedy to w przypadku uczuciowego powiązania z kims mówi mu sie więcej niż innym, tłumaczy "siebie" co też się miało na mysli etc... Bo kiedy inni nam uczuciowo dyndają to...niech se tworza w głowach to, co chcą- nie zalezy nam.

      A ja czasami cos wyjasniam innym:) Inni nazwa to tłumaczeniem się..jak zwał, tak zwał:))

      Usuń
    10. Wiesz co? Jak się tak człowiek "wyzewnętrzni", odkryje, to i tak później wychodzi na idiotę. Z definicji więc twierdzę, że nie warto:)

      Usuń
    11. Przy zalozeniu, ze sie jest idiota...wtedy na idiote sie wychodzi:)

      Usuń
    12. o nie-między idiotą a idiotą jest spora różnica:)

      Usuń
    13. Śmiem twierdzic, że to ten sam idiotyzm. Jeżeli o to uzewnetrznianie się chodzi. Ja myslę, że to jest tak, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Kiedy wejdzie sie na głebie to mozna dotrzeć do niezłej bragi w nas (zawiśc, zazdrość, zawziętość, chciwość, pożądliwość...) i nie ważne na kogo trafimy X,Z,Y...na nas samych...ot lepiej tego nie pokazywać, nie dłubac w tym. Udawać że lepsi niż inni jesteśmy. Zamieść pod dywan i robić wrażenie, że mamy posprzatane:)

      Usuń
    14. Niekoniecznie-sztuką nie jest nie udawać ale dopuszczać innych jedynie na pewną bezpieczną odległość:)

      Usuń
  9. Dlatego ja uważam, ze nie wszyscy moga miec dostep do wszystkiego. I nie wynika to z mojego strachu, ale ze swiadomosci, ze głupota jest czyms potwornym. I ze niektórzy ludzie zawsze wykorzystaja i zrozumieja wszystko źle. Z dwóch dróg zawsze wybiorą te, na której mozna coś spier.dolić.
    A mnie szkoda czasu na pałowanie sie z kre.tynami.
    Dlatego zawsze sie zastanawiam co komu moge powiedzic, pokazać, dać.
    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  10. A w tym wypadku trudno jednoznacznie odpowiedzić czy profesor powinnien upubliczniać tego rodzaju żarty czy też nie. Bo my, osoby dojrzałe, albo mamy poczucie humoru i to takie które gra na podobnych falach, albo nie. Natomiast młodzież może obrucić tego rodzaju żart w niebezpieczną dla autorytetu jakim powinnien być dla nich nauczyciel, w pogardę bądz brak szacunku. I moga zacząć się schody, bo młodzież potrafi być okrutna i cholernie złosliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popełnił błąd, bo zapomniał (!) zablokować wswzystkim postronnym dostęp do swojego profilu - roztargnienie czy fałszywa wiara w ludzi?:)

      Usuń
    2. Nie myslał, ze sa az tak beznadziejni:)
      Teraz juz bedzie wiedział:)
      I bilet da tym, którym warto dać:)
      Dobranoc Wam:)

      Usuń
    3. Ale są beznadziejni:)

      Usuń
    4. Dlatego ja uwielbiam jednostki, które nie sa:)
      Buziaki:)

      Usuń
    5. ze wzajemnością:)

      Usuń
    6. Witaj dr Brunet, no, może tym razem komentarz łaskawie mi się doda?
      W tym wypadku sprawa nie jest taka prosta. Są pewne zawody, że nie można być pośmiewiskiem, jeżeli chce się je wykonywać i cieszyć się jakim takim poważaniem.
      Sytuacja, gdy uczniowie wyśmiewają się z nauczyciela, opowiadają przy nim niewybredne dowcipy, przynoszą doniczki z kwiatami i każą ściągać spodnie, doprawdy nie należy do wskazanych.
      Tak więc to nie tyle hipokryzja w kwestii seksu, ale raczej problem zachwiania powagi, która powinna cechować nauczyciela. Wiesz, nauczyciel powinien być pogodny, dowcipny, no, ale nie ośmieszony.
      Pozdrawiam
      Maria Dora

      Usuń
    7. tak- jego błąd że nie zastrzegł swojego profilu. Ale sprawa ma szerszy charakter - wolność inaczej myślącej jednostki a "szare społeczeństwo". Pozdrawiam, no - udało Ci się:)

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. błąd ortograficzny, skasowałam i myslałam, że moja pomyłka ujdzie bez śladu, a tu proszę :)

      Usuń
    2. ojtam, się przejmujesz:)

      Usuń
  12. Pan nauczyciel musi być przykładem dla dzieci i nie może wtykać sobie kwiatków w tyłek. Tak to już jest...
    Pan Doktor musi być cacy chłopak i tyle. Jak może używać takich ordynarnych słów?!! ;) W ogóle w naszym kraju dziwnie podchodzi się do jakichkolwiek określeń narządów płciowych, czy są wulgarne, czy banale czy medyczne zawsze wywołują uśmieszek, oburzenie, zgorszenie. Mogą służyć tylko do sisiania, więc sisia i sisiak są ok, ale pochwa, penis, cipka i fiut to już zgroza albo zboczenie, więc cicho-sza zboczeńcu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra - idę się biczować a od jutra zacznę pościć - może mi odpuszczą:))

      Usuń
    2. wiem z autopsji, że posty działają destrukcyjnie ;)

      Usuń
    3. moje posty w szczególności:) Kiedyś się normalnie rozpiję:)

      Usuń
    4. znam ciekawsze nałogi, niż picie

      Usuń
    5. ja też-ale ten jest najpowszechniejszy:)

      Usuń
  13. elaantagonistka22 kwietnia 2012 22:39

    Dobry wieczór Doktorze nie wytrzymałam długo...tylko bez takich tam...
    Ach wy! Erotomani gawędziarze! Czy tylko gawędziarze?
    Wyczytałam w GW krótką notkę. Jak to słynny erotyk Przerwy-Tetmajera wyrecytował komendant policji podczas spotkania służbowego z okazji Dnia Kobiet.

    Lubię kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
    Kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu.
    Gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie,
    I wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

    Uśmiałam się, ale panie obecne na spotkaniu raczej nie.
    Chyba gdzieś doniosły! Najbardziej podobała mi się wypowiedź Kazimiery Sztuki...dobrze, że młodopolska poezja jest cytowana, jednak w tym przypadku było to głęboko niestosowne.
    A jak Doktor ocenia wystąpienie komendanta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę w tym wierszu niczego zdrożnego, być może ów komendant trafił akurat na zbiorowisko ultrakatolickich anorgazmiczek?:)

      Usuń
  14. elaantagonistka22 kwietnia 2012 22:53

    Kto to jest ano....coś tam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ktoś komu clitoris nie jest do niczego potrzebna:)

      Usuń
  15. elaantagonistka22 kwietnia 2012 23:10

    Rozumiem i dziękuję za miłą pogawędkę.
    Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  16. A fe! Jak Pan tak może Panie Doktorze gorszyć czcigodne społeczeństwo;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sam się nad tym zastanawiam:))

      Usuń
    2. Rozumiem, że od tego czasu jedyną Twoją garderobę stanowi włosiennica no i oczywiście Twoja kolekcja biczy poszła w ruch...:)) Inaczej nie wyobrażam sobie odkupienia tak strasznych win:))

      Usuń
    3. proszę, jak Ty mnie dobrze znasz:))

      Usuń
    4. Wiesz? Odnoście nauczycieli to nie jest taka prosta sprawa. Oczywiście nie ma wątpliwości, że to co robią prywatnie nie powinno nikogo obchodzić. Jednak akurat dzieci które uczą, dla których są, bądź co bądź autorytetem (a przynajmniej powinni), nie powinny wszystkiego widzieć:) Mówię tu o tych młodszych dzieciakach oczywiście. Tych, które są jeszcze bardzo głupiutkie i nie rozumieją pewnych rzeczy a starają się już być bardzo dorosłe. Nie wiem czy umiem jasno się wyrazić ale mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.

      Usuń
    5. rozumiem-ta konkretna sprawa dotyczyła liceum, ale stanowi ona jedynie pretekst do tego, by zastanowić się nad tym jak "szara tłuszcza" podporządkowuje sobie inaczej myślące jednostki

      Usuń
  17. wszystkie wpisy przeczytane ! nie bede sie powtarzac ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. tak to właśnie z buractwem jest, że ważniejsze jest dla nich czyjeś życie prywatne, niż kompetencje zawodowe... przypomina mi się casus pewnego senatora, który prywatnie nie zrobił nic złego, co najwyżej zabawnego...
    dla mnie niech sobie każdy publikuje właściwie co chce... właściwie, bo za przekroczenie pewnej granicy uznałbym ujawnienie jakiejś tajemnicy zawodowej, firmowej lub czyjejś prywatnej powierzonej w zaufaniu...
    o łechtaczce pisałeś jako o kategorii ogólnej, jak rozumiem... skoro nie była to łechtaczka chorobowo zmieniona z podaniem danych osobowych pacjentki, to Twój szef powinien się od Ciebie odłechtacić...
    ...
    aha... seksistowski dowcip to dowcip, którego bazą jest seksizm, czyli pogląd o ogólnej "lepszości" jednej płci nad drugą... którą płeć obśmiewał pan Piznal?...

    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzę, że mamy podobne zdania:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Z tego wszystkiego wyniosłem, że moja decyzja, by się w ogóle od wszelkich szajsbuków trzymać z daleka, była jedną z niewielu prawdziwie mądrych w moim życiu (nie mylić z rzycią i z żywotem:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń

nawrzucaj