Historia powstania tej pieśni jest podszyta kiczem, podobnie, jak podszyta kiczem jest sama pieśń, niczym wyciskający łzy potulnych gospodyń i niedobzykanych pensjonarek film, przyciągający w każdy weekend przed ekrany tysiące maltretowanych codziennością.
Gdybym chciał napisać o romantyzmie, symbolice, transcendentalnej paralelności - wziąłbym się za anatomię Rimbaud, w te i we wte, począwszy od sonetów, a skończywszy na "Pijanym statku", wypreparowałbym Verlaine'a, nie wiem tylko czy litr wódki wystarczyłby na taką sekcję.
Na trzeźwo, podszyty kiczem, dobrałem się więc do utworu, którego sens sprowadza się do dwóch prostych słów, prostacko jednoznacznych, lecz - definiujących (moim skromnym zdaniem) całą tą symbolikę, paralelność i romantyzm, o których nie mogę napisać, ze względu na stan mojej wątroby.
Opowieść zaczyna się z jednym z paryskich nocnych klubów, w 1946 roku. Ona - córka przedmieścia, urodzona na ulicy - niepiękna, niewykształcona, drobna, ale obdarzona nieziemskim głosem, u progu światowej kariery, on - obywatel świata rodem z Casablanki - przystojny, dobrze zbudowany, bożyszcze kobiet, bokserski mistrz wagi średniej. Kicz, telenowela. Ona - samotna, choć nie stroniąca od męskiego towarzystwa, on - żonaty z dwójką dzieci i rodzinnym domem oddalonym setki kilometrów. Idealna para bohaterów opery mydlanej. Ona - zaczyna pełnić rolę odskoczni, Drugiej Damy, celu ucieczki zbłąkanego wędrowca, on - staje się nieoczekiwaną (ale podobno w serialach zawsze tak bywa), wyśnioną Miłością jej życia (wspominałem o kiczu?). Spotykają się w przelotach, przelatują na spotkaniach, burzliwie, namiętnie i wbrew, a łzy, półuśmiechy, zazdrość i zawiść depczą im po piętach niezależnie od szerokości geograficznej.
W 1948 roku przychodzi nagły kres. On - ginie w katastrofie samolotu, ona - traci sens, gubi instynkt samozachowawczy, poświęca się permanentnej i metodycznej autodestrukcji. Że kicz? Nie mniejszy, niż historia wypuszczonego z bokserskiej pięści koliberka, żywcem zerżnięta z wiersza Preverta.
14 września 1949 roku, w Nowym Jorku, ona - śpiewa tą pieśń po raz pierwszy. Słowa pisze sama, w bólu, upokorzona i zawiedziona, pijana, pisze je dla niego, a dla siebie - by z każdym wersem móc stoczyć się coraz niżej, po równi pochyłej, którą sama sobie funduje. Taka natura.
Przetłumaczyłem dla Was tekst tej pieśni. Najwierniej, jak potrafiłem. Nie znajdziecie tu kwitnących: alegorii, apeksegez, metafor, epifor, zamiast tego - kilka słów, nakreślonych przez prostą dziewczynę z przedmieścia, samotną i pewną jedynie tego, że wszystko już poza nią. Kicz?
Nieba błękit może na nas spaść,
i po świecie - zostać prochu garść -
nie obchodzi mnie, bo kocham.
Gwiżdżę na to całe zło.
Kiedy rankiem, obok jesteś ty,
drżeniem witam wszystkie nasze dni,
nie obchodzą mnie problemy,
bo cię kocham tak, jak nikt...
Pójdę na kraj świata stąd,
przefarbuję się na blond,
jeśli taką wolisz mnie.
Księżyc zdejmę z nieba bram,
opędzluję każdy bank,
jeśli powiesz, jeśli chcesz.
Zmienię paszport - mała rzecz,
przyjaciołom powiem "precz",
byś mnie mógł dla siebie mieć.
Pośmiewiskiem mogę być,
mogę przeciąć każdą nić,
jeśli tylko zechcesz...
Kiedy znów odejdziesz w życia wir,
jeśli Bóg zabierze ciebie mi,
nie zapłaczę - wiem że kochasz -
umrę, ze mną cały świat.
Aż po kres, będę kochać cię,
niebo tarczą swą obroni mnie.
Tam, gdzie nie ma już problemów,
wierz, czy nie - tam miejsce dla nas jest...
...
Nie mogę sobie jednak darować, by, na koniec nie zaproponować Wam jeszcze jednej wersji tej pieśni - w mistrzowskim wykonaniu.
Kicz? Ja w tym przypadku go nie widzę.
OdpowiedzUsuńMoże przypatrz się dokładniej?:)
UsuńPrzypatrzyłam się i nadal pozostaję przy swoim zdaniu. Za dużo tu emocji żeby używać słowa "kicz":)
Usuńemocje wykluczają kiczowatość?:)
UsuńTen rodzaj emocji-tak.
Usuńzdefiniuj go zatem:)
UsuńTrudno definiować emocje. Chodzi mi o to, że kicz to swoisty przerost ambicji nad umiejętnościami. Wyczuwa się w nim fałsz. W przytoczonym przez Ciebie przykładzie tego nie widzę.
Usuńbyć może,całkiem być może:)
UsuńCzytając o Piaf, słuchając i oglądając ją (bo to też ważne), nie dostrzegam zakłamania. Ten mężczyzna był dla niej kimś bardzo ważnym, co właśnie w tej piosence, prostymi słowami, wyraża najlepiej jak umie. Moim zdaniem te szczere, prawdziwe uczucia nigdy nie będą kiczem.
Usuńproste-nie-prostackie-zgodzisz się?
UsuńOczywiście, że tak:))
Usuńdzięki:))
UsuńTeż nie powiedziałabym że to kicz lecz zycie właśnie.
OdpowiedzUsuńLudzkie życie jest najbardziej kiczowatą formą zwierzęcego istnienia:)
UsuńNie uważam ze życie jest kiczowate.co najwyżej bywa czasami do dupy:)
Usuńdlatego powtarzam, że zawsze pozostaje przyjaciółka whisky:))
Usuń:))))))))))I to jest to!
UsuńNo ba:) a jeszcze do tego szkocka...:) miodzio:)
UsuńNo...kicz:)) Tak go kochała, że mógł wymóc od niej wszystko..oby tylko był. To nie milośc, to pożądanie...ale ono przechodzi.
OdpowiedzUsuńMiłośc to wartośc stała, a nie zawierucha i łodka na pełnym morzu kołysząca sie w te i we wte... ale kurcze wszyscy chca tej zawieruchy:)))
Ja się na tym nie znam,ja tylko przetłumaczyłem:)
OdpowiedzUsuńAle ja nie mowie, że Ty kiczowato przetlumaczyłeś. Tłumaczenie jest dobre, fachowe...tylko ten jej tekst i caa ta historyjka to kicz...w sumie wszyscy takich "prawdziwych" milości chcą, oczekuja, ale...czy to milość?:))
Usuńa skąd ja mam to wiedzieć?:)najważniejsze, że piosenka powstała dość niebanalna:)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRzecz faktycznie jest o kiczu, ale sposób, w jaki ten kicz przedstawiasz, już nim nie jest.
L'hymne à l'amour wolę w drugiej wersji.
Pozdrawiam serdecznie.
A skąd wiemy co jest kiczem, a co nie jest? A może określenie "kicz" jest jedynie wymysłem uważających się za intelektualne elity betonów?:)
UsuńNie wiemy tak do końca. Chyba nie wiemy. Można dyskutować nad każdą wymyśloną definicją. Tak zostały po prostu nazwane buble. Wszystko to, co liche, tandetne... Z kolei - co jest tandetne i dlaczego?
UsuńNawet te "intelektualne elity" nie są w stanie z pełnym przekonaniem stwierdzić, co jest kiczem, bo kicz bywa iluzją - rodzajem fałszywej świadomości. Dla niektórych kicz jest kwestią bardziej etyczną niż estetyczną... Można pofilozofować, ale daleko mi do filozofowania...
A może określenie "kicz" jest jedynie wymysłem uważających się za intelektualne elity betonów?"
Może tak być. W drugą stronę też! Akurat przypomniały mi się treblinki z filmu "Nie lubię poniedziałków".
Sądzisz że definicje uzgadnia się "na poczekaniu"?:)
UsuńPo raz kolejny chylę czoła przed Twoim warsztatem tłumaczeniowym. I to w drugim już języku, nonono!
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam się nauczyć francuskiego, ale jakoś nam było nie po drodze.
Czy to kicz?
Może i kicz.
A raczej to, co chcemy pamiętać z miłości, odsączone wyłącznie najpiękniejsze i najlepsze uczucia, które są wtedy w tym, co kocha.
Każdy, kto kiedykolwiek kochał głęboko i szaleńczo wie, że dodałby do tej listy jeszcze całą masę swoich:
- i zrobiłabym dla Ciebie ...., co tylko byś chciał.
Może i kicz, ale piosenka piękna.
Widzę, że bardzo lubisz duety, to już któryś z kolei, który zaprezentowałeś, i wydaje mi się chyba nawet lepszy od oryginału, chociaż Edith Piaf uważam za niezwykłą piosenkarkę o cudownym głosie i niesłychanym talencie.
Szkoda, że takie talenty są tak wrażliwe i tak łatwo giną, kiedy tracą coś(kogoś) dla siebie najważniejszego.
Tak, Piaf po śmierci swojego kochanka umarła. Chciałem to podkreślić, choć - jak wiesz - romantykiem nie jestem:) W sumie - mało to romantyczne. Ale prawdziwe. Mało kto dziś zna tą historię.
UsuńRomantyk czy nie romantyk, nie spieram się nigdy o definicje, bo mi szkoda czasu, ale potrafisz dać po garach z emocjami :)!
Usuńe tam:)
UsuńNie to nie :)
Usuńjakież to kobiece:))
Usuńjest:))kicz jest kiczem:)
OdpowiedzUsuńKtóry artysta uprawia sztukę dla sztuki? Mianem sukcesu jest rozpoznawalność, a to chałtura właśnie dobrze się sprzedaje. :)
Usuńa cóż to jest "sztuka dla sztuki"? Masło maślane?:)
UsuńTaka sobie a muzom chyba. Nie łudźmy się, od wieków mecenat kierował pędzlem, dłutem, czy piórem artysty. :)
Usuńwięc to nie sztuka, a rzemiosło:)
UsuńChałturka :)
Usuńotóż to:)
Usuń:)
UsuńCzy chałtura może być misją do spełnienia?
UsuńNie, ale może być zajmującą czas rozrywką, albo - pracą zarobkową:)
UsuńO tym właśnie wspomniałam na samym początku. :P
Usuńtak?:)
UsuńPięknie przetłumaczyłeś. :) Lubię piosenki w wykonaniu E.Piaf, ale też Celine. Obie niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńdziękuję:) to prawda, mimo kiczowatości - są niepowtarzalne:)
UsuńEee tam - kiczowatość... Czasem nam się wydaje, że jesteśmy oryginalni i super..., ktoś z boku też powie, że kicz. Ta historia Edith jest bardzo smutna i mimo wszystko - piękna. Coś w tym jest, kiedy kobieta kocha tak bardzo. Ona by tak nie powiedziała...
Usuńczasem kocha za bardzo:)
UsuńI to wtedy ten kicz? :)
Usuńsądzę że tak:)
UsuńTak zwana depresyjna kochanka.
OdpowiedzUsuńGłu.pia jak kazda, bo mysli, ze jest niepowtarzalna:)
A on mysli - co za kicz:)
Serdecznie pozdrawiam:)
baba-emo?:))
UsuńDyna:)
UsuńŁagodzi skutki ukąszen owadów:)
hehehehe
buhahaha:)
UsuńJeśli gdzieś wyczuwam kicz, to raczej w tym poście niż w opisywanej przez Ciebie historii. No, ale może właśnie o to Ci chodziło, kto Cię tam wie ;)
OdpowiedzUsuńwiesz że Cię lubię?:)))
UsuńJak facet zaczyna tak do mnie nawijać, to od razu mam się na baczności, czy czasem nie gej :P
Usuńbroń Boże,no jak to:)) gdzie ja Ci tu faceta znajdę?:)
UsuńBrunet, Ty chyba dawno nie byles zakochany! Zakochaj sie a potem pogadamy czy to byl kicz...Bo wiesz na tych co spada takie COS nie wiadomo skad nic nie jest kiczem. Milosc i te piosenki... nic na to nie poradzisz!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
ależ moja Droga-ja jestem permanentnie zakochany:)
Usuńdlaczego nieszczęśliwa miłośc jest zawsze naj...naj..naj?
OdpowiedzUsuńten głos,ten sposób śpiewania...nawet gdybyś nie przetłumaczył,przeżywa się Jej śpiewanie.
Kicz?nie wiem,ale to,że przetłumaczyłeś,że się za to wziąłeś,jako facet ...to szacun...:)
nieszczęśliwa miłość jest koszmarnym rodzajem idiotyzmu:)
Usuńa widziałeś prawdziwą szczęśliwą miłośc?...taka nuda...:P))))
Usuńkoszmar:))
UsuńPozwolę sobie jak Galileusz przed Świętą Inkwizycją cichutko powiedzieć "A jednak kicz..."
OdpowiedzUsuńPodobno miłość też jest kiczowata. Tak mówią złośliwi, ale już ich złapali :).
Kiczowaty kicz, podszyty kiczem, popychanym przez kicz:)a co to takiego ten "kicz"?:)
UsuńKicz, chyba najpierw wymaga zdefiniowania, tak samo jak miłość, o ile ona w ogóle istnieje. Pewnie ten stan nie do wyrażenia słowami. Zwątpiłam w miłość, to tylko zaurozenia, wszystko odchodzi jeszcze szybciej niż przyszło. Tłumaczenie mistrzowskie, gratuluję. Czym Doktorze Brunecie jest miłość a czym kicz?
OdpowiedzUsuńa skąd ja mam to wiedzieć - sam zadaję Wam to pytanie:)
UsuńEch Wróbelek, to niezapomniany klimat Paryża.
OdpowiedzUsuńto prawda:)
UsuńWitaj Doktorze, łyso mi było po ostatnim Twoim komentarzu.
OdpowiedzUsuńOdpowiem banalnym powiedzenie na Twoje - czyżby dylematy?
Czy co z oczu, to z serca?
Prawda, czy fałsz?
A,że kiczowato dzisiaj u Ciebie, a ja jestem kiczowata to zaproponuję doskonałe uzupełnienie do mistrzowskiego tłumaczenia Twojego autorstwa...Madonna - Bad Girl.
Wiesz...,ja jestem inteligentna inaczej i myślę zawsze obrazami tutaj ważny jest teledysk...choć słowa też nie są banalne.
Kiczowato...kiczowata...pozdrawia
Inteligentna inaczej-znaczy-mentalnie podejrzana?:)
UsuńZnowu unikasz odpowiedzi w mistrzowski sposób na wyraźnie i precyzyjnie sformułowane pytanie.
UsuńCzy, co z oczu, to z serca? Prawda czy fałsz?
O jaką mentalność pytasz? Indywidualną - kobiecą, czy społeczną - człowiek?
Bo mam i taką i taką!
Doprecyzuj pytanie, jeśli chcesz poznać odpowiedź! Dobre pytanie - dzięki.
Pozdrawiam
-
co z oczu to z serca? być może, jak człowiek ma osiemnaście lat, ale po czterdziestce jest już doskonale wyszkolonym kłamcą:)
UsuńA co dopiero po pięćdziesiątce!
UsuńTo dopiero obsesja!
Jest na to jakieś lekarstwo?
Bo wiesz z oczu zeszłam!
Pozdrawiam
jasne-umrzeć w chwilę po trzydziestce, ale to już w moim przypadku nierealne:)
UsuńNo nic innego nie przyszło mi na myśl, chyba muszę się z Tobą zgodzić.
UsuńWiesz, ta Ich wielka miłość nigdy mnie nie dziwiła. Za to zastanowiła mnie Edith Piaf ostatnia miłość, a może to była tylko ofiara.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska też miała taką do grobowej deski. To mnie zastanawia.
O co tu chodzi?
Jak wiesz o czym piszę?
Byłam na spacerze w chaszczach ze swoim czarnym paniusiowatym psem, odpowiednio ubrana (Misery). Oczywiście nie zaskoczę Cię, kiedy jeszcze bardziej skiczowieję i polecę Maroon 5 - Misery. Identycznie się zachowuję i zachowywałam... tylko rożnie to bywa z tym, czy celnie...z troski i dla dobra... na dzień dobry.
Pozdrawiam kiczowato.
Berg. Bembergiem w berg.
UsuńZauważyłeś że wszystkie tzw. "śliczności" są zawsze trochę kiczowate? Pomijam wybitne dzieła sztuki oczywiście. Ale nawet przepiękny krajobraz ma w sobie coś z kiczu - ale tylko odrobinkę.
OdpowiedzUsuńto raczej wynik naszego subiektywizmu, sztuka, nawet kiczowata,nigdy obiektywna nie jest, dlatego nazywamy ją sztuką:)
UsuńDla zakochanych nic nie jest kiczem...Moj Tata mawial,ze z osobami, ktore kochaja do szalenstwa trzeba ostroznie i zawsze trzeba pamietac...a moze na mnie spadnie, jak grom z jasnego nieba to cos co zwa Miloscia i bede potrzebowala wyrozumialosci! Milosc to jak choroba, ale piekna choroba, niepwtarzalna... i dziwne, ze wszyscy na nia zapadaja!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Wśród ludzkich nieszczęść, miłość bywa najokrutniejszym i najbardziej bezsensownym:)
Usuńtragiczna postać i ogromny talent, nam zostały jej pieśni
OdpowiedzUsuńto prawda, przynajmniej pieśni.
UsuńWitaj dr Brunet, miłość, ludzkie emocje nie są nigdy kiczem. Kiczowaty może się wydać ich nieumiejętny opis.
UsuńI nieumiejętne przeżywanie, to prawda Mario.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńkicz ? W moim subiektywnym odczuciu nie.
Zbyt prawdziwe i szczere ( i życie i twórczość ), a że tragiczne, romantyczne ... no cóż...
"Poruszam się na pograniczu kiczu
Po lewej prawda, kicz po prawej ręce
Poruszam się na pograniczu kiczu
I chyba idzie nas tu więcej"
sł. Andrzej Poniedzielski ( uwielbiam )
Pozdrawiam
Goga
Witam:)Cóż, nic dodać, nic ująć:)
Usuń