Caravaggio.
Zapomniałem ostatnio dodać - konkurs trwa do przyszłego poniedziałku i - wbrew pozorom - nie jest to zwyczajny konkurs. Nagrodą jest weekend nad morzem dla dwóch osób - w dowolnie wybranym terminie.
Zdziwieni?
Niepotrzebnie. Lubię mieć gości.
A tymczasem - sam - zajmując się dalszym pisaniem (albowiem wena twórcza, jak sraczka skręca moje wnętrzności i rozrywa jelito grube) - pragnę polecić Wam tą oto pozycję:
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA kiedy jest przyszły poniedziałek?
22 października 2012r ?
Ech... ten "oszukańczy", nieprecyzyjny i niezrozumiały język polski :)))
Pozdrawiam serdecznie.
22.10;)
UsuńHej, jasne namieszałeś.
OdpowiedzUsuńOd tego Twojego motania, kręcenia....ochotę twórczą zgub....
Umywam ręce, bo jeszcze mogę walnąć w swoją "twórczość" ten wyczekiwany happy end. Ba,...w moim wydaniu:)To może być wywrotowe:)
Lub walnąć w swoją "twórczość" namiętność, aby zdania płonęły, żywym ogniem na Twoim blogu. Czy to roz...?
Nie chce mi się w to brnąć dalej, bo co będzie jak wygram?
Powodzenia życzę uczestnikom i jury.
nie wiem co będzie jak wygrasz:)
UsuńW kwestii formalnej do T x 7: Z twórczoscia ochota nie ma po drodze. bo to ciężki kawałek chleba!
UsuńT - jak tajemnica!
OdpowiedzUsuńNie cierpię tajemnic:)
OdpowiedzUsuńBez tajemnic życie traci sens
UsuńTo pocierpmy w tajemniczej wenie twórczej:)
OdpowiedzUsuńDopóki jesienna mgła jej nie rozwieje:)
łe tam
OdpowiedzUsuńwena mi się skończyła.
OdpowiedzUsuńzałapiesz się jeszcze na promocję w "Biedronce"...
Usuńja już ciąg dalszy dałam pod poprzednim wpisem. Cóż, że zwięzły. I tego się trzymam:)
OdpowiedzUsuńMyśmy już tę nagrodę wykorzystali bez pisania :D
OdpowiedzUsuń:D
Aaaa, to taka niespodzianka... :))) Świetny pomysł, brunio. Ale wybór będziesz miał trudny, widzę. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłam sobie najlepszą książkę na jesienne wieczory. ;)
UsuńJeśli chodzi o konkurs to:
OdpowiedzUsuń"Przyszłam zawiadomic pana hrabiego, że nie może na mnie liczyć..."
U mnie głowa po wczorajszej imprezie taka duza jak autobus i kosmiczny kac wiec o mysleniu nie ma mowy:))))pozdrowie cie tylko:)
OdpowiedzUsuńAsemomaę, Brunciu, pracuję nad śląskim przekładem "Dance Me To The End Of Love... Purtła Mąnami!
OdpowiedzUsuńpacia
Witaj, wena to chyba zaraźliwa choroba przenoszona drogą w chmurach. Mam tytuł "Zatańcz ze mną w Kłodzku na moście".:))) To nie moje miasto, ale kiedy bywam na pięknych mostach to mam ochotę na taniec, choćby w myślach:)
OdpowiedzUsuńA w w Avignon tańczyłam, ale w Kłodzku nie! Jeśli nie znasz tego miasta, to polecam Czterech Pancernych chyba odcinki końcowe.
Poznasz zachwycający urok tego miejsca.
Pozdrawiam
U mnie wena zdechła. Lezy martwa pod łóżkiem. A książkę nie omieszkam, ponieważ znam blog autora:))
OdpowiedzUsuńTak z innej beczki: śniłeś mi się. Ale dla ścisłości, nic tam nie robiłeś tylko se tak po prostu przeszedłeś koło mnie.
OdpowiedzUsuńweekend nad morzem to jak weekend w SPA...:P)))
OdpowiedzUsuńzaczyna byc ciekawie...:P
Pozdrawiam miło :)
Że niby ten weekend nad morzem - to u Ciebie, Brunet?
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonany, czy triumfatorzy tego bruńkońkursu są na to przygotowani ;)
Ja bym założyła mocny gorset... już brunio wie, dlaczego... Chociaż niby mówi ostrożnie, że stał się wegetarianinem.
UsuńMocny gorset?
UsuńChcesz podkreślić w ten sposób linię talii??
Ale jak to się ma do oferty Bruneta?
Miałem na myśli psychiczne przygotowanie...
Smurffiku, dr doskonale wie o co chodzi - Ty nie rozumiesz, bo to ma związek, ogólnie mówiąc z......wątróbkami. To dla własnej ochrony tego, który tam /w razie czego/ pojedzie i niezależny nawet od płci. :))))))))) Ja sama nie brałam udziału w konkursie, nie wybieram się w gości do dra /i już żałuję/. :)
UsuńAle co to... Dziś już 24.10... Rozwiązania nie widzę?
Dr może wie, ale ja nie wiem, a piszesz to pod moim komentarzem, więc blogowa przyzwoitość wymaga, abym ja także kumał o co kaman, inaczej mogę domniemywać, że mnie lekceważysz puszczając pod moim komentarzem do Bruneta jakieś zawoalowane treści.
UsuńNie, Smurffie, absolutnie nie lekceważę Twojej osoby i jeśli tak odczytałeś moje słowa, to przykro mi, bo to nie było zamierzone.
UsuńRzeczywiście mogłam wyjaśnić... przepraszam, bo pozwoliłam sobie na żart, którego nie mogłeś zrozumieć, a który przyszedł mi do głowy zupełnie spontanicznie.
Wyjaśniam więc nie tylko dla blogowej przyzwoitości..., ale też dla naprawienia tej oczywistej gafy. :) Dawno, dawno temu dr zażartował, że zaprasza mnie na yakitori, tzn. na szaszłyki z wątróbek i dodał, że uwielbia... ludzkie /oczywiście też żartem - pisał wtedy jakąś straszną powieść, stąd taki krwiożerczy temat/... :)))))) Dlatego w moim komentarzu ten gorset... z myślą o ochronie własnej, albo też wątróbki gościa, którego zaprosi w ramach wygranej. Po prostu. ;) A tymczasem dr stał się podobno... wegetarianinem... :)))))
Witam po powrocie, już zdrowa,moja wena deszczem po szybie spływa, pozdrawiam Bruncia jak najserdeczniej
OdpowiedzUsuńooo, witam. ja, proszę pana wysiadam. moja wena została gdzieś na polach mazurskich. leży i patrzy na klucze ptaków. nie da rady jej do pionu postawic:)
OdpowiedzUsuńNo to dzięka bogu jak mawiają ostatnio indianie :)
OdpowiedzUsuńMoże zdążę - o ile moja wena mnie nie wkręci w pisanie kolejnego rzewnego opartego na faktach opowiadania!
A nad morze do Ciebie to ja bym się w dwie osoby z przyjemnością wybrała :)))
Niszowa książka na poczytnym blogu.:)
OdpowiedzUsuńDzięki.
Zawsze chciałam morze zimą zobaczyć. Ale musi być taka konkretna zima ze zmrożeniem falochronów, ewentualną krą :)
OdpowiedzUsuńChłopie... jak tam jazdy... ŻYJESZ ??!! Bo taka cisza w eterze :D
UsuńU mnie remont trwa, więc natchnienia nadal brak ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie moglabym tak za darmo nad to morze? /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
(kalka?)pisać nie umiem, wyobraźni „nie dowieźli”, więc niestety nie zagoszczę u Ciebie ;) ale na Pawła Malca zagłosowałam w ciemno, raz, że Ty polecasz, dwa, że on nasz „blogowy”, a tych zawsze wspieram
OdpowiedzUsuńa można tylko poczytać ? :)
OdpowiedzUsuńO rany, chciałam tylko poczytać a tu szast prast doktorka nie ma. :)
UsuńNigdzie się nie wybieram, ostatnio przebywałam we Francji, zdaje się, że u Łucji. :))
Pozdrawiam.
Cóż za podstęp szykujesz..Doktorku? ;)
OdpowiedzUsuń"...odwrócił się i mocno zamachnął, wyrzucając "czarną skrzynkę" z esemesami do rzeki..
Zapalił następnego papierosa i sam skoczył..na drinka"
;))
jako, że byłam w ubiegłym roku "u moria", grudniową porą..i w Kołobrzegu i Szczecinie, to ja odstąpię tę nagrodę..oczywiście po promocji..jak w Lidlu! ;P
Usuńchociaż bardzo mi się podobało, jak nigdy, w końcu mogłam zawdziać wełnianą czapkę, tak wiało...ale to tylko na plaży (to jest miejsce, gdzie ludzie zazwyczaj leżą plackiem, jak..poparzeni przez słońce :P)
Nie wiem o co chodzi z tym konkursem, ale pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to czarne na szarym - to chociaż gorzej widać...TĘ oto pozycję... [z] TĄ oto pozycją...Dochtory coraz częściej bywają językowymy ąnalfabetamy strukturalnymy... O tempopra ...O Moryc!
OdpowiedzUsuńI pojęcia różowego nie mam kiedy ponadrabiam zaległe czytania, ale najważniejsze, że znów mi się chce.;-))))) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://eksorkistos.bloog.pl/?ticaid=6f68d
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej Paweł mi polecił swoja książkę, mam wiele zaległości w pisaniu ale już doszłam do siebie po operacji, jestem czynna i sprawna tylko czasu mało, pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa zniknęłam, a co dzieje się z Tobą?
OdpowiedzUsuń