Interaktywne Studium Grafomanii
ma zaszczyt zaprosić Szanownych Czytaczy
na
WARSZTATY WEEKENDOWE
(o skutkach trudnych do przewidzenia).
SMS
Zasada metody jest prosta - do poniższego tekstu trzeba dopisać dalszy ciąg - w komentarzu lub na swoim blogu - ilość słów - dowolna.
Najbardziej aktywni - otrzymają nagrody.
A oto tekst:
I
stanąłem wreszcie na tym moście, na zegarze miejscowej fary wybiła
dwudziesta druga. Czekałem, sortując w myślach kolejne wiadomości
od niej, analizując każde ich słowo, rozpamiętując przecinki ,
kreski I spacje, pływałem w tym alfabecie, niczym okrętowy
radiotelegrafista, podniecony wykropkowanym Morse'em lazurem morza,
płynąłem, wysiłkiem ostatnich, nie wyżartych jeszcze etanolem,
synaps, iskry kojarzeniowych dróg rozchodziły się drżeniem:
twarzą, szyją, nienaturalnie spoconymi dłońmi, udami.
Udami.
Zapaliłem kolejnego papierosa.
Rozstrzygnięcie - w poniedziałek. Kto chętny?
Przemyśl, kochany, przemyśl, bo mogę stawiać kropeczki, gwiazdeczki pod każdym komciem i wygram, jako najbardziej aktywna :P)
OdpowiedzUsuńChętna i aktywna to ja byłam dzis w nocy-)))
OdpowiedzUsuńhahahahahahahaha ...normalnie piątka za ripostę;))
UsuńEla- piąteczka:)))
Usuńi paliłem tego papierosa aż mi popiół nie spadł na buty.
OdpowiedzUsuńI stanąłem wreszcie na tym moście, na zegarze miejscowej fary wybiła dwudziesta druga. Czekałem, sortując w myślach kolejne wiadomości od niej, analizując każde ich słowo, rozpamiętując przecinki , kreski I spacje, pływałem w tym alfabecie, niczym okrętowy radiotelegrafista, podniecony wykropkowanym Morse'em lazurem morza, płynąłem, wysiłkiem ostatnich, nie wyżartych jeszcze etanolem, synaps, iskry kojarzeniowych dróg rozchodziły się drżeniem: twarzą, szyją, nienaturalnie spoconymi dłońmi, udami.
OdpowiedzUsuńUdami.
Zapaliłem kolejnego papierosa.
i paliłem tego papierosa aż mi popiół nie spadł na buty.
Buty,które dopiero co dostałem od niej,a konkretnie jej ciotecznego dziadka ze strony matki.
Może to banalne, ale zawsze "po" paliłem papierosa. Ona nie paliła, nigdy.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałem sobie drżenie Jej ud.
To jak bardzo je pieściłem, gdy tylko mogliśmy uciec w swoją małą intymność. Pieściłem je także w myślach.
Tego dnia byłem wyjątkowy podniecony. Nie widziałem Jej tyle czasu... zbudowałem sobie Jej obraz na wzór słów, które mi wysyłała. Nie liczyłem ich, przestały mnie nawet denerwować te dziwne emotki. Czułem tylko przedziwną jedność.
Wyrwałem się myślami i spojrzałem na zegarek. Dochodziło w pół do. Nie, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłaby mnie wystawić, po prostu nie przyjść. Nie Ona.
Chciałem zapalić kolejnego papierosa i wtedy doszło do mnie, że czas chyba poszukać jakiegoś nocnego. Wypaliłem już wszystkie a razem z nimi moją nadzieję na to, że się pojawi. Znowu.
Nie uspokoił mnie.
OdpowiedzUsuńPrzez synapsę nerwowo-mięśniową sygnał został przekazany do mięśnia szkieletowego. W błonie postsynaptycznej, naprzeciw stref aktywnych, gdzie znajdują się pofałdowania synaptyczne, na krawędziach otworzyły się kanały jonowe.
Pobudzenie wciąż trwało...
żeby ugasić podniecenie potrzebowałem pół litra, pół litra czystej i może z dwa tyskie.
OdpowiedzUsuńtylko tyle i aż tyle.
Moje serce biło podniecone na myśl że już niedługo, już prawie.
Nagle przystanąłem w trwodze... gdzie jest najbliższy monopolowy????
Tak naprawdę, to nie miałem tego papierosa. Dowiedziałem się o tym, gdy przeszukałem kieszenie, potem zaś rozejrzałem się po chodniku w nadziei ujrzenia chociaż fragmentu niedopałka. Niestety. Miejscowi aktywiści ekologiczni wyzbierali z okolicy wszystkie butelki, puszki i pety. Ale od czegoż Wola? Wytężyłem Ją z całych sił, aż głośny bąk wygenerowany w ramach efektu ubocznego rozległ się po okolicy, a z okienka zegara na farnej wierzy wypadła ogłuszona kukułka. A może to był dzięcioł?
OdpowiedzUsuńMnie to już interesowało. Patrzyłem urzeczony na mojego ukochanego szluga, który zamanifestował swoje jestestwo w mojej drżącej dłoni. Pieściłem go chwilę palcami, wetknąłem do ust.
Pstryk.
Pstryk.
No co jest, do cholery?
Zapalniczka milczała.
Spróbowałem jeszcze raz.
Ni chuja.
Użycie Woli nie wchodziło już w rachubę. Zużyłem cały zapas i pozostała jedynie Ochota. Przejebane. Samą ochotą to ja sobie mogę...
- Problem?...
/cdn/...
Ale go wzięło... :)))
OdpowiedzUsuńDo smsa alElli dodałabym końcówkę futrzaka. :)))
p.s.
Bruncio, a gdybyś tak... zaśpiewał mój tekst, a potem zaprosił mnie na premierę na You Tube...? Proooszę.. tonacja dość niska, wydaje się jak dla Ciebie. Ja nie umiem nagrywać..., choć chętnie bym to zrobiła. Co Ty na to?
aaa bo mój był do smsa alElli:D
Usuń:)))) W takim razie głosuję za nagrodą dla Was, wg mnie ;)))
UsuńPewnie dr-brunet zakwestionuje medyczne nazwy, hi, hi...
UsuńC.d. Futrzaka fajny!
Tak, świetny, ale i Pkanalia też niezły jest. :))) Powieść można zaczynać. Fajna by była - zbiorowa. :)))
Usuń/part two/
OdpowiedzUsuńNie wiadomo skąd się wziął. Cylinder, wąsik, bródka a la Frank Zappa. Nieco staroświecki surdut, jakby trochę przykusy.
- Nie masz ognia, kolego?
- Może mam, może nie?
- No nie leć w chuja, poratuj!
- Wiesz, jakby ci to wyjaśnić. Kryzys jest, a siarka kosztuje.
- Kurwa, jaka siarka, co ty pierdolisz?
Nagle dotarło do mnie, z kim rozmawiam.
- Bystrzak s ciebie.
Normalnie czytał w moich myślach.
Tylko jedno mi się nie zgadzało. Miał krucyfiks na piersi na złotym łańcuszku.
- Aha. tu cię boli?
Nadal czytał w moich myślach.
- Wiesz, ja jestem konwertytą. Wykonałem, nazwijmy to apostazji i potem się ochrzciłem.
- To poratujesz ogniem po chrześcijańsku?
- Nie za bardzo. Zawodu nie zmieniłem.
- Czyli?
- Dobrze kombinujesz. Dusza za ogień i nie przedłużajmy bez sensu.
- Ale...
- Nie aluj mi tu. Chcesz jarać, czy nie?
- Chcę.
- To podpisuj papier i po zawodach.
/cdn/
/part three/
OdpowiedzUsuńGdy dokonaliśmy formalności, wetknął mi do ręki jakieś zawiniątko i tyle go widziałem w oparach siarki rozwiewających sie na wietrze.
Rozwinąłem je nerwowo niecierpliwym ruchem. W środku był jakiś obrazek i jakaś paczuszka. Spojrzałem katem oka na ilustrację. Jakaś kobitka z dzieckiem na ręku. Przyjrzałem się paczuszce. Napis na niej nie wróżył nic dobrego.
"Zimne ognie. Wesołych świąt. Made in P.R.China".
Zrobiło mi się słabo. Usiadłem na chodniku oparłszy się plecami o barierkę mostu. Machinalnie spojrzałem na trzymany w dłoni obrazek.
- Wykręcił mnie? - zapytałem.
Mamuśka z obrazka uśmiechnęła się kpiąco. A gówniarz na jej ręku pokazał mi język i obelżywie pierdnął. Jak stary chłop.
Teraz dopiero zachciało mi się zapalić.
Jak nigdy dotąd...
/the end/
* errata do cz.1 powinno być "mnie to już nie interesowało"...
OdpowiedzUsuńStałem tak delektując sie dymem, oponowując powoli drżenie rąk i ud, gdy nagle zerwał sie wiatr, wpierw słaby, ale z każdą minutą stawał się mocniejszy. Zaczeło padać, potem lać. Nim zdążyłem dobiec pod pobliską wiatę byłem mokry jak szczur. Teraz drżałem ale nie z podniecenia, a z zimna.
OdpowiedzUsuńWyjąłam z mokrej kieszeni telefon. Chciałem odpisać, ale on zbuntował się, chyba deszcz mu zaszkodził
---------------
Obudziłem się wcześniej niż zwykle. Drżałem nadal, ale tym razem to nie semesowe literki były tego powodem. Byłem chory.
Drżałem, ręce miałem wilgotne, uda wilgotne ...
Sięgnęłem po papierosa po czym zapaliłem go, a wówczas poczułem zawroty głowy a po chwili mdłości.
Byłem chory nie z miłości czy pożądania.
Byłem obłożnie chory i bardzo samotny. Nawet do mamusi nie miałem jak zadzwonić ....
nie podeszli do tego poważnie; a można było, bo rękawica rzucona godna podjęcia:)
OdpowiedzUsuńzastanowię się nieco i spróbuję :)
ja całkiem poważnie.
Usuń"żeby ugasić podniecenie potrzebowałem pół litra, pół litra czystej i może z dwa tyskie.
OdpowiedzUsuńtylko tyle i aż tyle.
Moje serce biło podniecone na myśl że już niedługo, już prawie.
Nagle przystanąłem w trwodze... gdzie jest najbliższy monopolowy????"
Rozejrzałem się niespokojnie ..wtedy w oddali,w świetle latarni ujrzałem błysk jej rudych włosów..W jednej chwili pierzchły myśli o alkoholu!Teraz tylko ona mogła ugasić moje pragnienie.Na niebotycznie wysokich koturnach, stawiając swe piękne długie nogi sunęła w moim kierunku...chwile wydawały się wiecznością..im bliżej mnie była tym bardziej zwalniała, nie zwracając uwagi na ulewę...jej prochowiec rozchylał się ukazując butelkową zieleń jej bielizny....
:-*
OdpowiedzUsuńMiśka z 20:19 ...chwile wydawały się wiecznością..im bliżej mnie była tym bardziej zwalniała, nie zwracając uwagi na ulewę...jej prochowiec rozchylał się ukazując butelkową zieleń jej bielizny....
OdpowiedzUsuńJak ognisty kwiat rozświetliła sczerniały od pluchy most. Klik, klik!
Oddzielała nas już tylko jedna spacja.
...co tam spacja! nieważne przecinki, kreski..wszystko było nieważne, gdy moich nozdrzy dosięgnął delikatny zapach blue light, a oczy zachłannie wtapiały się w czerwień jej ust.........
UsuńPozostało wysłać żądanie zawierające lokalizację zasobu mojego podniecenia.
UsuńJeszcze tylko odpowiedni kod i...
Serwer nie odpowiada.
Error!
Pomysł godny pióra, a i kolejne dopiski i opowieści coraz lepsze :)
OdpowiedzUsuńJeśli dam radę przy tych gościach, to napiszę, jak ja widzę ten dalszy ciąg :)
pozdrowienia!
"Gdy dokonaliśmy formalności, wetknął mi do ręki jakieś zawiniątko i tyle go widziałem w oparach siarki rozwiewających się na wietrze.
OdpowiedzUsuńRozwinąłem je nerwowo niecierpliwym ruchem. W środku był jakiś obrazek i jakaś paczuszka. Spojrzałem katem oka na ilustrację. Jakaś kobitka z dzieckiem na ręku. Przyjrzałem się paczuszce. Napis na niej nie wróżył nic dobrego.
"Zimne ognie. Wesołych świąt. Made in P.R.China".
Zrobiło mi się słabo. Usiadłem na chodniku oparłszy się plecami o barierkę mostu. Machinalnie spojrzałem na trzymany w dłoni obrazek.
- Wykręcił mnie? - zapytałem.
Mamuśka z obrazka uśmiechnęła się kpiąco. A gówniarz na jej ręku pokazał mi język i obelżywie pierdnął. Jak stary chłop.
Teraz dopiero zachciało mi się zapalić.
Jak nigdy dotąd...
/the end/"
Nagle ujrzałem go, jak stoi na moście, wspina się na poręcz, jedną ręką trzymając się od niechcenia balustrady, wacha się i nagle ... wyciąga z kieszeni MOCNE!!!!
Nareszcie ktoś, kto ma co palić.
Biegnę do niego ile sił w płucach, starych, niedołężnych, biegnę,
Może nie skoczy, może zdążę, żeby tylko nie skoczył zanim mnie poczęstuje i żeby tylko miał ognia... jakie to wszystko skomplikowane, mijam ją, piękna jest, idzie z taką godnością, jej długie włosy powiewają na wietrze,jej cudne piersi łapią ostatnie powiewy jesieni, patrzy na mnie pytająco, a ja biegnę do niego, teraz tylko on się liczy...
Nagle ujrzałem go, jak stoi na moście, wspina się na poręcz, jedną ręką trzymając się od niechcenia balustrady, wacha się i nagle ... wyciąga z kieszeni MOCNE!!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie ktoś, kto ma co palić.
"Biegnę do niego ile sił w płucach, starych, niedołężnych, biegnę,
Może nie skoczy, może zdążę, żeby tylko nie skoczył zanim mnie poczęstuje i żeby tylko miał ognia... jakie to wszystko skomplikowane, mijam ją, piękna jest, idzie z taką godnością, jej długie włosy powiewają na wietrze,jej cudne piersi łapią ostatnie powiewy jesieni, patrzy na mnie pytająco, a ja biegnę do niego, teraz tylko on się liczy..."
Noc rozdziera dziki wrzask...mój, czy jego? Skoczył, a ja w ostatniej chwili chwyciłem jego dłoń...kurczowo ściskał ...puste opakowanie..
Z rezygnacją zwolniłem uchwyt.......każdy jest kowalem swojego losu....
ałłłaaa, jutro wracam do tematu, "perełka niepasteryzowana" mnie pokonała:D
Usuńnie no....ja wymiękam:( nie mam weny o tej porze....
OdpowiedzUsuńdziewczyny jesteście ZAJEBISTE :)))
OdpowiedzUsuń"Biegnę do niego ile sił w płucach, starych, niedołężnych, biegnę,
OdpowiedzUsuńMoże nie skoczy, może zdążę, żeby tylko nie skoczył zanim mnie poczęstuje i żeby tylko miał ognia... jakie to wszystko skomplikowane, mijam ją, piękna jest, idzie z taką godnością, jej długie włosy powiewają na wietrze,jej cudne piersi łapią ostatnie powiewy jesieni, patrzy na mnie pytająco, a ja biegnę do niego, teraz tylko on się liczy..."
Noc rozdziera dziki wrzask...mój, czy jego? Skoczył, a ja w ostatniej chwili chwyciłem jego dłoń...kurczowo ściskał ...puste opakowanie..
Z rezygnacją zwolniłem uchwyt.......każdy jest kowalem swojego losu....
Poruszył mnie zduszony szloch...odwróciłem się i ujrzałem jej twarz bez kropli krwi.Z pięknych oczu, niczym perły, turlały się łzy.
To mój ojciec wyszeptała..
nosz cholera jasna, nie było wyjścia...skoczyłem w otchłań...zanim moje ciało dotknęło tafli czarnej jak smoła wody przypomniałem sobie - nie zdążyłem zapłacić za telefon...znów mi zablokują........
haha! dobre:D
Usuń"...Noc rozdziera dziki wrzask...mój, czy jego? Skoczył, a ja w ostatniej chwili chwyciłem jego dłoń...kurczowo ściskał ...puste opakowanie..
OdpowiedzUsuńZ rezygnacją zwolniłem uchwyt.......każdy jest kowalem swojego losu...."
Zakręciło mi się w głowie.
Zachwiałem się, przed oczyma przebiegły mi obrazy,wspomnienia moich przyjaciół , dawno niewidzianej rodziny, Marzeny o kocim spojrzeniu.
Nie wiedziałem już czy Ruda była wytworem mojej wyobraźni, czy ten samobójca z mostu był tylko w mojej głowie?
Nagle ocknąłem się, Wiem! Przypomniałem sobie po co tu jestem, na co czekam.
Sama myśl spowodowała, że przeszył mnie lodowaty dreszcz.
Moje zadanie było bardziej niebezpieczne, niż podejrzewałem, zgadzając się na jego wykonanie...
UWAGA, UWAGA, A oto dla niemożliwie utalentowanego blagiera moje zakończenie black-noir-amore w stylu Romana P. Od T - jak tajemnica, t - jak tumiwisizm, t- jak talent, t- jak taniec, t- jak tango, t- jak truizm. t- jak tania telenowela, t- jak terapia, t- jak tragedia, t- jak tak trzymaj, t- jak tak trzeba, t- jak tchnienie, t- jak tortura, t- jak tryumf:)POZA KONKURSEM!
OdpowiedzUsuńPowiał orzeźwiający wiatr, poczułem przeszywające zimno i szybkie otrzeźwienie. Nagle i niespodziewanie dla mnie samego, labirynt umysłu wypłynął z niebezpiecznych rejonów, gdzie czekało mnie tylko unicestwienie. Odbłąkałem się.
Stałem tak, otrzeźwiony i przestałem zgłębiać znaczenie słów, kropek… w telefonie. Do cholery, co ja tu robię? Jestem mężczyzną! A co to znaczy: być mężczyzną? Umysł mój jest zawodny jak penis! Myśli w mojej głowie ponownie były klarowne. Spojrzałem ostatni raz na telefon, zamachnąłem się i rzuciłem nim w czeluść przepastnej wzburzonej wodnej głębiny. Niech go niepamięć pochłonie! Oddaliłem się z mostu pośpiesznym i zdecydowanym krokiem.
A po roku. Szukałem jej w innych kobietach, po wariacku i niezmordowanie - w głosie, w jej sposobie chodzenia, odrzucania włosów do tyłu. Ze wszystkimi doznawałem tylko rozczarowania. Zaspakajałem ciało i kipiącą krew, ale czegoś mi brakowało! To doprowadza mnie do szału. Pogarda i ignorancja nic a nic nie skutkuje!
A może w takiej wersji powieje mniejszą grozą:)
UsuńPowiał orzeźwiający wiatr, poczułem przeszywające zimno i szybkie otrzeźwienie Stałem tam i nagle prysł cały blef! Prysły zmysły! Ku…wa, co ja tu robię? Co to znaczy być mężczyzną? Fałsz i bezustanna ruja rządzą mną. I co jeszcze? To analfabetyzm wtórny. Brak umiejętności dryfowania w alfabecie miłości! Nie potrafię pływać na falach literek, przecinków, kresek, spacji, pod dyktando kobiecych czułych słówek. Literki szaleją, czy ja szaleję? Mój umysł już się otrząsnął. Nie nadajemy na wspólnych falach. Zabrakło gorącego uniesienia. Cóż, to uboczne skutki picia wódki i palenia papierosów. A może zimnego wiatru? TAK! Wszystkiemu jest winny zimny wiatr!
Czas na mnie. Pospiesznym z tchórzostwa krokiem oddaliłem się z mostu.
A po roku. Gdy patrzę..., to wiem, nie dla mnie już telefonem rozsyłasz czary swe, nie dla mnie już odurzająco poruszasz biodra swe, nie dla mnie już zmysłowo odrzucasz włosy swe. I takie oto myśli drążą mój mózg. I ból w otchłań pcha mnie i strąca w głąb.
Oto trzecia wersja,a może jutro będzie czwarta.
UsuńKto wie? niech podniesie rękę do góry?
Powiał orzeźwiający wiatr, poczułem przeszywające zimno i szybkie otrzeźwienie. Nagle i niespodziewanie dla mnie samego, labirynt umysłu wypłynął na spokojne wody. Odbłąkałem się.
Powiem jej to dziś! Czekałem całe życie...na coś pięknego, na coś….
Dość już tej wampirady! Marnej imitacji! Mężczyzna taki jak ja z krwi i kości nie tylko z umysłu to erotyczna ewangelia z mesjanistyczną czystością, która doprowadziła ja do szału. Jest moja ! Nie odtrąci moich oświadczyn. Czy dla faceta odtrącenie to norma? Dziś mój as atutowy to szczerość! Jak to powiedzieć jej finezyjnie? Aby pila z moich ust każde słowo, fanatycznie we mnie zakochana. Jak wzmocnić intensywność kontaktu, siły seksualnej, aby mi uległa. Trzeba być dobrym aktorem, aby owinąć ja sobie wokół palca.
Pojebało mi się ze mną. Kobiety myślą, że facet może je faszerować swoimi uczuciami.
Kobiety to kosmitki! NIE! DOŚĆ!
Rozpływam się.
Oddaliłem się z mostu pośpiesznym i zdecydowanym krokiem.
A po roku. Szukałem jej w innych kobietach, po wariacku i niezmordowanie - w głosie, w jej sposobie chodzenia, odrzucania włosów do tyłu. Ze wszystkimi doznawałem tylko rozczarowania. Zaspakajałem ciało i kipiącą krew, ale czegoś mi brakowało! To doprowadza mnie do szału. Pogarda i ignorancja nic a nic nie skutkuje!
Nie wiem w który poniedziałek?
UsuńNo, to sobie...różne zakończenia...a może z happy endem się w końcu trafi?
Pozdrawiam.
Odwrócę sytuacje.
UsuńOderwałam zmęczony wzrok od ekranu komputera. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. O rany! Już prawie 22 druga, a ja jeszcze pracuję.
Od kiedy wróciłam na swoje zadupie nie mogę przestawić się na zwolnione tempo. Cała ta wampiriada wysysająca soki życiowe. Korporacyjna manipulacja, że praca to zabawa, zostawanie zbyt częste w nocy po pracy to standard, który wszedł mi w krew. A faceci w firmie, którzy rozbierali mnie wzrokiem, wysyłali sprośne maile, czy ocierali się mimochodem – ciągle mnie rozpraszali nie pozwalając się skupić na pracy. Za bardzo podobam się mężczyznom. Już dawno to zrozumiałam, że mam nieprzeciętne ciało. Zaczęłam nienawidzić swojego ciała. Do pracy zaczęłam bandażować swoje piersi pod bluzką. Moje życie szło całkiem bez sensu. Po roku czułam się zużyta. Zdezerterowałam. Mam anarchistyczną dusze.
Jestem na swoich śmieciach, ale nie jest lekko. Na zadupiu ludzie są nieufni, jestem dla nich zbyt, no właśnie jaka? Wyróżniam się. Damusia mądralińska. Nie łapią mojej ironii, cynizmu w rozmowie, biorąc wszystko zbyt dosłownie. Mam dość! Gdzie jest moje miejsce! Nigdzie nie pasuję! Och! Gdyby nie Literat, poznany w Nocnym Promilu, to bym była zamrożona.
Zaraz go zobaczę, na tym pięknym moście, niby Karola, niby w Avignon. Od dziecka chciałam na nim zatańczyć. Kolekcjonuję tanga na mostach jak buty.
W Pradze z Wojtkiem, w Avignon z Szymonem… Tylko tu, u siebie, nigdy!
Dziś moja wena powiodła mnie na manowce:)i w maliny:)Jak okiełznać moją wybujała wyobraźnię!
UsuńPowstał tekst, tylko słowa, treść, są nazbyt erotyczne.
Nie pójdę na rękę, i nie upublicznię go.
Pozdrawiam
Pragnę Pana powiadomić dziś, że banał wyszedł mi.
UsuńZ wyrazami szacunku
Ach, przepraszam Pana. Zapomniałam:)
UsuńBanał nie pasuje tu.
Nie nadaje się do upublicznienia na Pana blogu.
Co dzień, co rano, to inną historia piszę, co dzień, co rano to inną czuję wenę.
Dziękuje za ciekawy tydzień.
Może jutro i pojutrze ponownie skusze się.
Z wyrazami szacunku
Dzień Dobry.Dziś ponownie podjęłam próbę dopisania historii do zadania domowego. Bardzo chciałam wykonać plan. Niestety wyszedł mi ckliwy niedokończony banał o roboczym tytule „Zatańcz ze mną na moście w Kłodzku” Zabrakło mi weny olśnienia i jeszcze czegoś. Dlatego myślę sobie…, nie jestem, ani poetką, ani literatką, tylko zwykłą anonimową gryziklawiaturą, której talentu brak. Jak Pan mógł mnie tak zainspirować, w stylu „siała baba mak, nie wiedziała jak, dziadek wiedział nie powiedział, a to było tak…”Ale i tak mam wobec Pana dług:) Dziękuję.
UsuńPragnę zakończyć pracę w Interaktywnym Studium Grafomanii. Był początek, będzie koniec, w mrocznym klimacie, kina MORE z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych czarna- noc- miłości.
Niech za mnie dzieła dokończą liryczne słowa szlagieru z dawnych lat Jeremiego Przybory „ Do ciebie szłam”. W wytwornym stylu, elegancko, które pasują jak ulał do klimatu jaki Pan stworzyłeś:)
Gdy cię poznałam-zaśpiewała w tle gitary jasna struna.
Zapłonął księżyc w kolorowym szkle- melodii, co szła ku nam-
i zrozumiałam wtedy, że to ty- ten, z którym tańczyć idę,
i - że mi kiedyś pewno powiesz: "Przyjdź",
a ja na pewno przyjdę.
Do ciebie szłam- przez puste ulice,
do ciebie szłam- znaczona księżycem.
Do ciebie szłam- światełka nadziei.
Do ciebie szłam- by więcej już nie iść...
Od ciebie szłam ulicą przebudzeń,
od ciebie szłam bez łez i bez złudzeń.
Od ciebie szłam- bez ciebie szłam
przez obcy świat.
Bez ciebie - jak od lat.
Koniec.
Z wyrazami szacunku
Dzień dobry. Super się złożyło, bo mam proszę Pana pomysł na kolejne zakończenie:)
UsuńŻycie czasem jest nudne, czasem czekanie jest cudne. Mam piosenkę z Kabaretu Starszych Panów:) na każdą okazje, o UDACH też.
Piosenka jest dobra na wszystko!
Żegnajcie uda pani Lali!
Cios najbezlitośniejszej z mód
zasłoną na was jak wprzód.
O, dyktatorzy mody mali –
co do was nie mam żadnych złud!
Cóż was obchodzi pani Lali
najcudowniejsza para ud?
Moda, moda –
czasem ujmie, czasem doda.
Szkoda, szkoda –
że nie wzrusza jej uroda.
Żegnajcie uda pani Lali!
Aczkolwiek znałem ja ud w bród –
w pamięci będzie mi się palić
blask unikalnie pięknych ud
pani Lali.
Koniec
Z wyrazami szacunku
Znikł mój komentarz:(
OdpowiedzUsuńA więc:
"Udami. Uda mi? Się?"
Jeżeli o mnie chodzi, to dobry początek na opowiadanie grozy. Niech fikcyjna osoba ukazana w świecie przedstawionym dzieła literackiego tam nie idzieeeee!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńI stanąłem wreszcie na tym moście, na zegarze miejscowej fary wybiła dwudziesta druga. Czekałem, sortując w myślach kolejne wiadomości od niej, analizując każde ich słowo, rozpamiętując przecinki , kreski i spacje, pływałem w tym alfabecie, niczym okrętowy radiotelegrafista, podniecony wykropkowanym Morse'em lazurem morza, płynąłem, wysiłkiem ostatnich, nie wyżartych jeszcze etanolem, synaps, iskry kojarzeniowych dróg rozchodziły się drżeniem: twarzą, szyją, nienaturalnie spoconymi dłońmi, udami.
Udami.
Zapaliłem kolejnego papierosa.
.............................................................................................................
Wdech i wydech wraz z nikotyną chłonąłem tą szczególną atmosferę, która upajała mnie kolejną porcją doznań. Gwiaździste niebo,szum wody, odbijające się w strumieniu światło ulicznych lamp, odgłos moich kroków i ta cisza w koło, jakby wszystko zamarło czekając wraz ze mną. Przeszywał mnie chłód, szum wody, jej wartki nurt sprawiał,że jeszcze bardziej ogarnialo mnie wszędobylskie zimno. Liście drzew zamierały w bezruchu jednak nie pozwalały mi o sobie zapomnieć.
Gdzieś z oddali dobiegało szczekanie psa; wiatr muskał kark potęgując podniecenie.Tykanie zegara zdawało mówić A-nia, A-nia A-nia
Rozglądam się ukradkiem ogarniając wzrokiem pokładające się do snu wierzby i olchową alejkę. Na pewno tu ją zobaczę.
Z półmroku wyłoni się jej postać, zaciągam się znowu tkwiąc w zadumie jak posąg, który za chwilę ożyje i wstanie z cokołu by wreszcie rozprostować zasiedziałe, zgnuśniałe przez lata kości.
To czekanie graniczy z obłędem choć wiem, że przyjdzie
przyjdzie?
Jeszcze raz nerwowo czytam SMS-a
,,22 na moście czekaj"
Rzucony na bruk pet mimowolnie dogorywał , zdeptałem, by niepotrzebnie nie przykuwał mojej uwagi,więc czekam.
Jest, z dala miarowe kroki, w których słychać kołysanie jej bioder. Tak to ona, wyłania się z cienia. Najpierw jej sylwetka, drobna, nieśmiała, pełna energii. Obserwuję jej najmniejszy ruch pełen gracji i nieokiełznanego wdzięku, dla którego mogę iść w otchłań. Stukot obcasów mówi wszystko ,,jestem , jestem dla Ciebie"
cdn........?!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJest, z dala miarowe kroki, w których słychać kołysanie jej bioder. Tak to ona, wyłania się z cienia. Najpierw jej sylwetka, drobna, nieśmiała, pełna energii. Obserwuję jej najmniejszy ruch pełen gracji i nieokiełznanego wdzięku. Stukot obcasów mówi wszystko ,,jestem , jestem dla Ciebie"
Usuńcdn........?!
Jej włosy pachnące bzem, falujące przy każdym kroku, uśmiech tajemniczy i pełen uroku, i te ogniki w jej zielonych oczach......
To od nich się zaczęła znajomość;
Jak co dzień wyskoczyłem po bułki. Zimny sierpniowy poranek. Humorem nie grzeszyłem, sam wkurzony na siebie stanąłem w kolejce do kasy. Przykuwała uwagę , uśmiechem witała każdego, zagadywała, jakby znała wszystkich kupujących, jej naturalna serdeczność powodowała, że czas w kolejce mijał bardzo szybko i tak każdego dnia;
Sympatyczna atmosfera, którą tworzyła wokół siebie przyciągała mnie do niej coraz bardziej. Starałem się poznać ją bliżej nie narzucając się zbytnio.
,,Dzień dobry pani Aniu, do widzenia pani Aniu, jak mija dzień" etc...
Coraz więcej mieliśmy wspólnych tematów., coraz częściej miałem do załatwienia sprawunki w tym sklepie; gazeta, papierosy, woda, cola....ale ujęła mnie dopiero , kiedy po raz kolejny spotkaliśmy się.
Niewinna randka, wieczór, mgliste światło lamp, delikatny ciepły wiaterek sprawiły,że atmosfera stała się niebiańsko błoga.Jej zapach, delikatnie drażnił moje nozdrza wprawiając mnie w euforyczny stan, delikatne dłonie pieściłem, a Ona oddawała mi każdy dotyk; spódniczka do kolan zakrywała uda, które muskając centymetr po centymetrze starałem się zapamiętać, a czułość jej aksamitnej skóry sprawiła, że wiedziałem już ,,tak jutro na pewno się spotkamy"
Nawet teraz przywołując wspomnieniem tę chwilę czuję emocje, które we mnie wywołała.
Uda......hmmmmmm
"...Noc rozdziera dziki wrzask...mój, czy jego? Skoczył, a ja w ostatniej chwili chwyciłem jego dłoń...kurczowo ściskał ...puste opakowanie..
OdpowiedzUsuńZ rezygnacją zwolniłem uchwyt.......każdy jest kowalem swojego losu...."
Zakręciło mi się w głowie.
Zachwiałem się, przed oczyma przebiegły mi obrazy,wspomnienia moich przyjaciół , dawno niewidzianej rodziny, Marzeny o kocim spojrzeniu.
Nie wiedziałem już czy Ruda była wytworem mojej wyobraźni, czy ten samobójca z mostu był tylko w mojej głowie?
Nagle ocknąłem się, Wiem! Przypomniałem sobie po co tu jestem, na co czekam.
Sama myśl spowodowała, że przeszył mnie lodowaty dreszcz.
Moje zadanie było bardziej niebezpieczne, niż podejrzewałem, zgadzając się na jego wykonanie...
Miałem rozkochać w sobie siostrę doktorka..
Podejmuję pałeczkę, Brunciu:
OdpowiedzUsuń„(…) papierosa. Papieros miał podły smak, coś pomiędzy gumą, korkiem i zwietrzałą, kiepską gandzią. Łyknąłem ostatnią, różową tabletkę, bo różowe okulary zeżarł mi pies, a w ogóle w różowym ani mi do twarzy, ani do dupy! Cierpliwie czekałem, aby piasek pod mymi stopami rozjarzy się wszystkimi kolorami tęczy, a obryzgujące mnie morskie fale będą miały przytulność i posmak wrestlingowego budyniu… A tu nic – lipa, rzepa, kalarepa i betoniki na zimno! Czyżby ta słodka dziureczka miała mi przesłonić wszystkie cuda świata, realnego i tego nie z tej ziemi?! Czy wszystkie moje marzenia, fascynacje, gorzkie zwycięstwa, słodkie klęski i słony koszt mych wszystkich dziwactw?! Przyjaciele mawiają, że suma mych nieszczęść ma wszystko na swoim miejscu. Tylko, że to miejsce…”!
Byle do przodka
Bruncio!!! Już poniedziałek!!! Przyszłam na rozstrzygnięcie konkursu, a tu co tak ucichło? Jury obraduje... rozumiem...
OdpowiedzUsuńBellatrix racja, też tu po to jestem.
OdpowiedzUsuńPublika z niecierpliwością obgryza pazury czekając na ogłoszenie wyników.
Jestem tu, aby spieszyć z gratulacjami, i z gromkimi brawami, a może z gwizdem za ustanowienie wyników: za,i po znajomości:)A tu NIC! CISZA! CHYBA SIĘ JEDNAK UTOPIŁ!
Pozdrawiam jury:)
Oj tam, zaraz utopił... Rozgryza twardy orzech... ;)))
UsuńNo, to może zatopił? tylko pytanie w czym? w smutku, w alkoholu, głębokiej otchłani, a może rozgryza twardy orzech, nie do rozgryzienia:)))
OdpowiedzUsuńNo i teraz ja mam orzech... ;))) Jak było, tak było, ale rozwiązania niet... :)
UsuńNo to czytania, a czytania. Sama udziału w konkursie nie wezmę:
OdpowiedzUsuńa) bo remont ma destrukcyjny wpływ na twórczość
b) bo remont powoduje, że zajrzałam za późno ;)
hahaha...Brunecie,szukasz ukrytych talentów?:P))
OdpowiedzUsuńja jakoś weny nie mam,ale jak wszyscy to wszyscy...babcia też...:P
zaczynam:
Zapaliłem kolejnego papierosa,wiedząc,że to ostatni.Świadomośc,że to juz prawie północ,(cholera,już tu dwie godziny stoję jak głupi),a w pobliżu nie ma gdzie kupic następnej paczki sprawiła,że poczułem wściekłośc na Nią.Na Nią i ten cholerny sms,bo na jedną chwilę poczułem jakiś wewnętrzny przypływ sił witalnych.Zaczynałem wierzyc Jej,nie żebym nie wierzył,ale...nie do końca ufałem,że Ona mnie tak zwyczajnie chce...nie dla mojej kasy,dla mojego jachtu tu nieopodal zacumowanego...
Jeszcze chwilę analizowałem to,co mi napisała,papieros dopalał sie...
Swoją drogą mogłem kupic dwie paczki...cholera.
ale zaraz...przecież tu za rogiem,przy tej starej lipie mieszka John,on ma "trawkę"...Nooo,jak się dobrze pomyśli,to się znajdzie pomysł...na chwilę odpłynę,a jutro jutro Ona mi powie to,na co czekam,bo przecież w smsie wyraźnie napisała,że jutro coś ważnego mi powie,tylko mam byc trzeźwy ,nie tak jak zwykle...
UsuńTrochę przesadziła,ale kobiety tak mają:lekką skłonnośc do przesady.
Uśmiechnął się do siebie,bo już za chwilę bedzie w zupełnie innym świecie,dzięki Johnowi...
Przyspieszył kroku...jak koń,co ponosi czasem,gdy zbliża się do stajni z terenu,czując już zapach siana...On tez czuł już zapach...może nie siana,ale tez trawy,w pewnym sensie...
Nie wiedział,że Ona jutro ...no ale to w następnym odcinku...;P
O rety, za póżno zajrzałam na Twój blog , więc poczekam do następnego konkursu.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"ale zaraz...przecież tu za rogiem,przy tej starej lipie mieszka John,on ma "trawkę"...Nooo,jak się dobrze pomyśli,to się znajdzie pomysł...na chwilę odpłynę,a jutro jutro Ona mi powie to,na co czekam,bo przecież w sms-ie wyraźnie napisała,że jutro coś ważnego mi powie,tylko mam być trzeźwy ,nie tak jak zwykle...
OdpowiedzUsuńTrochę przesadziła,ale kobiety tak mają:lekką skłonność do przesady.
Uśmiechnął się do siebie,bo już za chwilę bedzie w zupełnie innym świecie,dzięki Johnowi...
Przyspieszył kroku...jak koń,co ponosi czasem,gdy zbliża się do stajni z terenu,czując już zapach siana...On tez czuł już zapach...może nie siana,ale tez trawy,w pewnym sensie...
Nie wiedział,że Ona jutro" ....
Obudził się rano, wymięty i cuchnący, co to się wczoraj działo, nie pamiętał,
nagły przebłysk intelektu i świadomości nakazał mu spojrzeć na komórkę.
hm, dzwoniła...
cholipka.
Na pewno będzie zła i rzednąca, ze znowu się nie pojawił.
Ciekawe co chciała przekazać- zastanawiał się,
cóż trzeba będzie zadzwonić, westchnął, co będzie, to będzie.
Tak jak przewidział, była wściekła, gadała i gadała.
Teraz już wiedział że córki są podobne do matek, jej matka nie umiała przestać dziobać tą paszczą.
Przypomniał sobie ostatni niedzielny obiad, on na mega kacu, ona, jej " cudowna" mamusia i milczący niewidzialny tatuś.
Myślał ze nie wytrzyma, koszmar.
W końcu umówiła się z nim o 14 w "Magnolii"
To była jej ulubiona kawiarnia, potrafiła zjeść tam sześc eklerów, deser i dwa pączki, zawsze zastanawiało go to jak udaje jej się utrzymać taką figurę.
Nie widział, żeby kiedykolwiek ćwiczyła, chyba że zaliczyć do sportu ich nocne igraszki które czasami przypominały zajęcia fitness.
Umył twarz, zmienił gacie, licząc na to, że później może pójdą do niej.
Po dwóch ibupromach, przestała go boleć głowa.
Taaaak, pomyślał, czas wyruszyć na spotkanie z bestią.
O 13: 55 był już w kawiarni, jej jeszcze nie było, ale to taka norma.
Zawsze się spóźniała, jednocześnie nienawidziła czekać.
On spóźnił się tylko parę razy ale każdy dotkliwie pamiętał.
Nagle weszła, jak zawsze piękna. razem z nią był jakiś młody mężczyzna, który dziwnie mu kogoś przypomina.
Nie wiedział kogo.
Podeszła do niego, przyciągnęła jego twarz do swojej,
Witaj Stefan, tęskniłam...
Musze ci kogoś przedstawić.
Przyciągnęła do stolika, młodego mężczyznę z którym przyszła.
Ten hardo patrzył na niego, nie spuszczając wzroku.
Stefan, poznaj Genona, to twój syn.
Zamarł...
Syn?
Przecież jestem niepłodny, pomyślał nim zemdlał...
"Przyciągnęła do stolika, młodego mężczyznę z którym przyszła.
OdpowiedzUsuńTen hardo patrzył na niego, nie spuszczając wzroku.
Stefan, poznaj Genona, to twój syn.
Zamarł...
Syn?
Przecież jestem niepłodny, pomyślał nim zemdlał..."
W głowie łomotał mu pospieszny do Katowic...bał się otworzyć oczy zanim sobie wszystkiego nie poukłada...jak to, syn?Stary lekarz twierdził,że ciężka świnka definitywnie przekreśliła jego szanse na ojcostwo...przez tyle lat hulał po świecie nie martwiąc się o pozostawione nasienie...a teraz syn?Qur...zanim zemdlał dojrzał na twarzy młodego specyficzny dołek...dołek który widział codziennie przy goleniu....
Zapaliłem kolejnego papierosa.
OdpowiedzUsuńDym układał się w znaki zapytania. Wielokropek w sms-ie. Myśl wpisana bez słów. Chyba zawrócę. Z drugiej strony jeszcze raz chciałbym zobaczyć jak pulsuje jej żyła na szyi. Dziwne, bicie serca powinno się widzieć w przestrzeni wokół lewej piersi. A u kobiety najbardziej pulsuje żyła na szyi, raz, nie ma, dwa, jest, średnio w odstępie sekundy. Tak jest u niej. Chyba zaczynam rozumieć wampiry. Podczas orgazmu rozszerzają się jej źrenice. Chciałbym wówczas zajrzeć do jej wnętrza, zobaczyć siebie. Teraz i potem. Pójdę do niej. Jutro ją pokocham.
Butem zgniotłem papierosa na miazgę. Od czegoś trzeba zacząć rzucać palenie.
Doktorze, wpadłam, żeby o coś zapytać i wciągnęłam się:))) Zapytam kiedy indziej. To nie jest ważne. Pozdrawiam. Tesa.
Ps. Nie mam pojęcia jak tu się wstawia komentarze:)) Idę na żywioł:)))
Niektórzy bardzo fajnie piszą:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę aż miło się czyta:)
Pozdrawiam serdecznie:)
I uwielbiam w ludziach te chęci:)
Całus Brunet:)