Jeśli ktoś z Was nie ma dziś ochoty na czytanie o polityce, niech od razu przejdzie do części muzycznej.
W czasie, gdy, jako typowy przedstawiciel inteligencji pracującej, świętowałem Pierwszego Maja z godnością i umiarem (o jakie nikt by mnie nawet nie podejrzewał), w Warszawie, dwóch partyjnych liderów kłóciło się o to, który z nich jest bardziej lewicowy. Od kiedy bowiem okazało się, że potencjał intelektualny całej polskiej prawicy jest porównywalny z IQ stułbi bałtyckiej, każdy, uważający się za w miarę normalnego, chce być po drugiej stronie barykady. Za wszelką cenę. Efektem tego jest sytuacja, gdy - TU - prawicowi troglodyci siedzą w betonowych schronach, okopani, zaminowani i okręceni drutem kolczastym, zaś TAM (gdzie stało ZOMO) - lewicowe pospolite ruszenie, okrakiem, okupuje naprędce usypany szaniec. Szaniec - regularnie podmywany, sypiący się i rozlatujący pod ciężarem gatunkowym gwiazdorskich tyłków "lewackich" elit.
Muszę przyznać, że nie zawiodłem się ani na Leszku Millerze ani na Januszu Palikocie. Obydwaj panowie, każdy w swoim stylu, zrobili wszystko, bym nigdy więcej na nich nie głosował. Ich "pojedynek" bowiem okazał się być nową edycją kiczowatego teleturnieju dla celebrytów.
Najpierw dał głos lider Ruchu pod wezwaniem Samego Siebie. Jego wystąpienie bardziej niż deklarację programową przypominało stend - up - owy występ podrzędnego komika.To była jedna z większych ściem, jakich byłem świadkiem. Chwilami miałem wrażenie, że Palikot sam nie rozumie tego co mówi. Jeśli budowanie państwowych fabryk, które, działając w ramach gospodarki kapitalistycznej miałyby zatrudnić miliony bezrobotnych i zapewnić dostatek w kraju nad Wisłą jest receptą na naprawę chorego systemu, to ja dziękuję. Optymizm może i wart podziwu, ale nie chciałbym doczekać wykonania.
Niestety - JP nie przygotował się należycie do występu. To co powiedział o odnawialnych źródłach energii, ekologii i elektrowniach atomowych ani kupy, ani dupy się nie trzymało. Być może któryś z partyjnych doradców powinien był uświadomić swojego szefa, że - po pierwsze - Rosja nie jest głównym eksporterem wzbogaconego uranu, po drugie - energia "wiatrakowa", jak do tej pory, wymaga niewyobrażalnie wielkich dotacji nawet w znacznie bardziej rozwiniętych technicznie od Polski krajach, a po trzecie - biorąc pod uwagę, iż wiatraki wykorzystuje się jedynie w około 20 procentach, jedynymi, którzy mogą na nich cokolwiek zarobić, to właściciele gruntów, na których owe urządzenia postawiono.
Kiedy usłyszałem o likwidacji ZUS- u i obniżeniu podatków zacząłem się zastanawiać nad tym, jak wąska jest granica między psychodelią a schizofrenią. Ktoś, kto podpisuje się pod reformą emerytalną rządu, a równocześnie zmiany te kontestuje, to albo robi sobie ze słuchaczy jaja, albo jest zwyczajnie naćpany. Sam zresztą doszedłem do wniosku, że od tej pory - zamiast zapalić jointa - będę puszczał sobie palikotowe przemówienia. Efekt będzie ten sam, a przynajmniej nikt się nie będzie czepiał.
JP może sobie "zmieniać oblicze ziemi, tej ziemi" (w końcu inicjały zobowiązują) jak chce, ale i tak z R(i)P jest taka lewica jak z koziej dupy trąba.
Z nieukrywaną złośliwą satysfakcją stwierdziłem natomiast, że szef SLD potrafi śpiewać "Międzynarodówkę". Przypomniał sobie też, że nie lubi kapitalizmu. Cóż, lepiej późno niż wcale.
Celebryta Miller, nim znów przyjdzie czas wyprowadzić sztandar (po raz który z kolei?), pomachał sobie rękami, pokrzyczał i poudawał. Odstawił kolejną ściemę. Rzucił parę frazesów, nie siląc się zresztą na jakieś wyszukane socjotechniczne chwyty, bo w sumie - to po co? Przezornie nie wspomniał o podatku liniowym (przynajmniej ja nie słyszałem), za to długo mówił o wspaniałych perspektywach polskiej lewicy. Śmiem wątpić, czy pod przewodnictwem "biura politycznego" złożonego z "dziadków Czarzastych", Sojusz Lewicy Demokratycznej będzie w stanie za trzy lata wejść do Sejmu, o ile wcześniej, świeżo odnowionych szorstkich męskich przyjaźni znów szlag nie trafi.
Konstrukcja "wyremontowanej" millerowej partii coraz bardziej zaczyna przypominać hierarchiczny porządek kościoła katolickiego. Cały partyjny aparat złożony jest bowiem ze stojącego na czele, wybieralnego, "nieomylnego" papieża i skupionego wokół niego kolegium kardynalskiego - zamkniętego gremium, tworzącego nie tyle strukturę władzy, ile wspólnotę interesów. Jak dowodzą wyniki ostatnich wyborów na Mazowszu - znacznie łatwiej można było kiedyś zrobić karierę w PZPR, niż dziś w regionalnej "wierchuszce" Sojuszu.
LM -tanimi gestami i pustosłowiem - mnie - potencjalnego lewicowego wyborcę - nie przekonał. Zdaję sobie sprawę z tego, że podobno tylko krowa nie zmienia poglądów, ale od polityka, mającego aspiracje bycia przywódcą polskiej lewicy, oczekuję właśnie tego, by był krową.
W Święto Pracy, zamiast porcji soczystej wołowiny, dostałem stary i wysuszony kawał żylastej wieprzowiny.
Kiedy oglądam powtórki wczorajszych wystąpień, przypomina mi się historia pewnej młodej intelektualistki, która swego czasu, przez kilka tygodni próbowała przekonać mnie, jak wielkim darzy mnie uczuciem, po czym, bezszelestnie, wślizgnęła się do wyra mojego kumpla, niwecząc jednym bezmyślnym ruchnięciem wszelkie szanse na ewentualną zmianę nazwiska.
Polska tak zwana "lewica" ma dobry bajer i całkiem niezłą prezencję. Nie mam jednak żadnych wątpliwości co do tego, że w dniu robotniczego święta, najzwyczajniej dała dupy.
A teraz - zapowiadana wcześniej część muzyczna.
Najbardziej ujmuje mnie twoje stwierdzenie: "Obydwaj panowie, każdy w swoim stylu, zrobili wszystko, bym nigdy więcej na nich nie głosował"
OdpowiedzUsuńNa kogo więc głosować? Za gorąco, bo o tym myśleć.
Deser w postaci części muzycznej zostawiam sobie na odpowiednia chwilę.
Jeśli o mnie chodzi - to na nikogo- mam dość wybierania "mniejszego zła", oficjalnie się na nich wypinam:)
UsuńOglądając wiec SLD miałam wrażenie, że się cofnęłam w czasie:) To dla mnie jest przykładem, że kotlet odgrzewany, cokolwiek by się z nim nie robiło, i tak widać i czuć, że to stare mięso i może być bardzo szkodliwe dla zdrowia. Palikotowi się dziwię, że jest takim ignorantem (bo w końcu był przedsiębiorcą)a przynajmniej, że nie stara się wgłębić w to co mówi. Ty zwróciłeś uwagę na odnawialne źródła energii ja na umowy "śmieciowe" i ich ozusowanie. Tylko umowy o dzieło nie podlegają ZUS. Każda inna forma zatrudnienia podlega ubezpieczeniom. I takie chrzanienie jak wczoraj zaprezentował to tylko demagogia, na którą może złapią się osoby, które się na tym zupełnie nie znają. Jedyne co w tej jego gadce było do rozważenia to sposób na zagraniczne firmy które wykorzystują ulgi podatkowe.
OdpowiedzUsuńNa umowy zwróciła uwagę Królik Bencz, bo jest biegła w tych zusowo-pracodawczych niuansach, ale plótł bzdury potworne. Żenada, cyrk dla frajerów.
UsuńNo to byśmy się dogadały:)) Mnie martwi, że w tym cyrku frajerów nie brakuje, niestety. Żeby było ciekawiej w tym cyrku nie występuje tylko JP czy LM. Moim zdaniem największym klałnem jest JK. DT jest akrobatą, który balansuje na linie.
UsuńJK niewątpliwie jest poza wszelką rywalizacją:)))
UsuńZgadza się:) Nawet taki zachrypnięty ZZ nie jest w stanie mu dorównać:))
UsuńWzruszony, nie zachrypnięty:))
UsuńOj... przepraszam, przejęzyczyłam się:))
UsuńNie przejmuj się, każdemu się może zdarzyć:))
UsuńAle nie każdy wybaczy takie przejęzyczenie:))
UsuńNa szczęście mi to....:)))
Nie pisz że Ci zwisa, bo nie uwierzę:))
UsuńAkurat TO mi zwisa:)))
UsuńNaprawdę?:)))
UsuńTak:) Jestem bardzo niepoprawna politycznie:)))
Usuńi tak trzymaj:))
UsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńOstatnio mój znajomy powiedział, przypomniał stare powiedzenie. Kobiety to chu.je z cyckami:), o ile je posiadają oczywiście:)...
Wygląda, że ma sporo racji.:)
A odnośnie celebrytów:)napiszę później:), albo i nie, zalezy czy przyjdzie mi ochota o nich w ogóle mysleć:)
Buziak:)
Nieprawda:) Kobieta bywa pożyteczna zarówno w domu jak i zagrodzie:))
OdpowiedzUsuńNo przecież:))) Zapomniałam:)
OdpowiedzUsuńNajlepiej zalozyć knebel i pogonic do roboty. Wtedy nie dość, ze spełnia swoja role to jeszcze w milczeniu:)
A odnośnie właściwej części tematu... no to dupo.dajnia:) hehehehe
Dobrego wieczoru:)
a nawzajem:))
OdpowiedzUsuńDzień dobry:)
UsuńŚniłeś mi się dziś Bracie mój:)
Genialne.:)
http://www.youtube.com/watch?v=faHwAc4N00U
To wprost urocze:)
UsuńPod wieczór trochę się ochłodziło, zatem dałam radę przeczytać część polityczną.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, podczas tej majówki kompletnie nie włączam NICZEGO, więc u Ciebie zaliczyłam prasówkę i póki co trawię :)
pozdrowienia serdeczne!
p.s. ale te przepychanki na tzw. lewicy też uważam za śmieszne ;)
Mam nadzieję że nie dostałaś niestrawności?:))
UsuńSzczerze mówiąc nie, bo już dość dawno doszłam do wniosku, że na to wszystko mam średni wpływ i przejmować się tym byłoby niezbyt rozsądne.
UsuńMartwi mnie tylko czasem brak perspektyw wyborczych, bo teraz to już naprawdę nie wiem, na kogo mam zagłosować w najbliższych wyborach.
Oszołomów nie trawię, ale inni nawet ci bardziej rozsądni też się niespecjalnie popisują, więc nie wiem, co dalej.
Polecę zatem hasłem ze Scarlett z Przeminęło z wiatrem: Pomyślę o tym jutro (a nawet pojutrze). :)))
Nawet w przyszłym miesiącu-po co się męczyć, dręczyć i kulawić?:))
UsuńZgodnie z zainteresowaniami i Twoją sugestią od razu przeszłam do muzyki....
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że masz szczęście że jesteś daleko....
bo taka muzyka to nie łagodzi obyczajów..:-)
Podpuściłeś ciocię Stokrotkę.......
A czy ja napisałem, że będzie łagodnie?:))
Usuńspróbuj zrozumieć ową intelektualistkę... odmawiałeś jej tego, co kobiety lubią najbardziej /choć nie wypada im o tym mówić/, więc użyła Twego kumpla jako żywego wibratora... było rżnąć od razu, pretensje możesz mieć tylko do siebie...
OdpowiedzUsuń...
co do meritum posta, to ja nie wiem, miałem inne zajęcia... wysłuchałem tylko Millera /watykańskiego dupodajcy/ i jakoś mi się z Gomułką skojarzyła ta jego retoryka...
pozdrawiać :))...
ależ w tym przypadku nie mam do nikogo pretensji-cieszę się że nie zostałem prywatnym psychoterapeutą:))
UsuńHeh, choć nie znoszę polityki pod wszem postacią, przeczytałam i nie żałuję ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę, czemu zresztą daję wyraz:))
UsuńNie przeszłam do części muzycznej. Przeczytałam calutki materiał. I stwierdzam, że masz wiele racji w tym, co piszesz, brunio. A RP, zwłaszcza liderowi, daleko do zmian oblicza tej ziemi... Nie wiem, czy się wręcz tego nie obawiać.
OdpowiedzUsuńNie - ja bym się z tego śmiał:))
UsuńA moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o lewicę jest poseł Joński. :)
OdpowiedzUsuńAaaaa, ten specjalista od dat...No tak:))
UsuńDupodajnia - genialnie to ująłeś! Nie słuchałam nawet wystąpienia Palikota, nie mówiąc o komuchu-Millerze. (Od razu mówię, że o wiele bardziej lubię tego drugiego: nie jest taką celebrycką ciotą, jak Palikiciuś.) Wystarczyło posłuchać tzw. zajawek, by dostać mdłości. Niech się ci durnie odczepią od pracodawców, bo nie mają żadnego sensownego pomysłu na pchnięcie gospodarki do przodu.
OdpowiedzUsuńpewnie że nie mają,ale dysponują za to niezłym bajerem:))
OdpowiedzUsuń