A propos - kilka tygodni temu dowiedziałem się, że po Zadupiu gruchnęła wieść, jakobym stracił życie w dramatyczny sposób, przygnieciony przez, stojące na drodze mej rozpędzonej fury, drzewo. Nie mam zielonego pojęcia, jakimże cudem mogłoby się to stać, skoro nie mam prawa jazdy (ba - to wcale nie argument), nie znam się na pedałach a na parkingach jestem w stanie rozpoznać jedynie Mercedesy (z powodu obecności celowników na masce).
Jakież więc było zdziwienie pewnej pacjentki, która, spotkawszy mnie w jednym ze sklepów, przecierała oczy zarzekając się, że "przecież umarłem", ile się musiałem mentalnie napracować, by udać, że jest mi naprawdę przykro że sprawiłem jej zawód.
To dość patognomoniczne, rzekłbym, kiedy skończyły się dywagacje na temat moich obecnych, byłych i potencjalnych kochanek, gdy przestałem być gejem, wywrotowcem, przestałem łajdaczyć się z własną babą na dyskotekach, trzeba było mnie uśmiercić - żadnej rozrywki tutejszym Matołom już przecież nie dostarczę.
Matołectwo - słowo - klucz tegorocznych wakacji.
Kiedy, kilkanaście lat temu, pewna niepiękna szansonistka, w jednym z wywiadów stwierdziła, iż "najbardziej na świecie brzydzi ją" kontakt z ludźmi obdarzonymi nadwagą, którą to przypadłość nazwała GRUBACTWEM, uznałem ten fakt za niezbyt wysublimowany odprysk artystycznego matołectwa. Dziś, ta sama (z bożej niełaski) artystka, zamawia dla swojego psa paczkę z zieleniną, sądząc zapewne, że tym samym stanie się wszechpolską bojowniczką o prawa wszystkich wciągających thc. Prawdę napisawszy - miast w pierdlu, najchętniej umieściłbym tą panią w którymś z domów opieki, a zamiast czynić z niej męczenniczkę - zapewniłbym jej fachową opiekę, stosowną do jej ilorazu inteligencji. Przykro mi, ale z pieśniarką raczej tej samej trawy nie paliliśmy - może i jestem okresowo chory na GRUBACTWO, ale przynajmniej zostało mi jeszcze trochę mózgu.
Jeśli więc już musisz sobie puknąć rolkę z szemranym farszem - to tylko dobrej jakości. I pal - koniecznie liście - nie korę. Ta - jak widać - wyżera neurony.
Przez większość kanikuły cała Polska pasjonowała się historią cwaniaka, który, pod pozorem lokowania w złocie, zrobił w konia kilka tysięcy ludzi. Pojawiły się również głosy, że to rząd jest winien, bo nie ostrzegał, nie groził. No ja przepraszam bardzo. Po raz kolejny okazało się, że ilość pieniędzy na koncie jest odwrotnie proporcjonalna do IQ posiadacza tegoż konta. Nie trzeba być przecież giełdowym analitykiem, by zajarzyć, że jeśli ktoś daje znacznie lepsze warunki niż wszystkie razem banki - z całą pewnością nie jest uczciwy.
Chciwość - to pochodna matołectwa. Marzenie o szybkim zarobku, ogromnej fortunie i łatwych pieniądzach to przypadłość chciwych, pazernych, wychowanych na operach mydlanych, kretynów.
Najzabawniejsze jest w tym wszystkim święte polityków oburzenie. Że niby ten, kto ma kasę, jest w stanie wymówić się zarówno od płacenia podatków, jak i od odpowiedzialności karnej. Doprawdy - panie i panowie posłowie zachowują się tak, jak gdyby urodzili się dopiero wczoraj - i do tego - w otoczonej wysokim murem enklawie dla aniołów. Sami sobie zmajstrowali dziurawe prawo, sami z niego korzystają, sami pławią się w celebryckiej niechlorowanej basenowej brei. Gdyby nie wspaniałomyślność republiki kolesiów - dwie trzecie z nich zbierałoby papiery z krawężników, oczekując na penitencję.
Na pomniki też srają ptaki, a jednak - kamień nie przemawia.
Zgodnie z tradycją, po raz kolejny, pan Prezes Jarosław Kaczyński chciałby zostać premierem. Mam lepszego kandydata. Siedmioletniego autystyka o zacięciu hydraulicznym. Efekt będzie ten sam - a może i lepszy, daję głowę.
...
A co do wakacji... Cóż, spełniałem swoje marzenia. Książka skończona, warsztaty literackie już niedługo - zaproszenia wyślę osobiście, aspiracje teatralne w jednej trzeciej zrealizowane, a do tego - najwspanialsze - własny melotron (kto z Was wie co to takiego?) przeszedł próbę generalną.
Zresztą - sami posłuchajcie...
Od następnego razu - wpadajcie do mnie tu:
Business is business...
wreszcie!!!
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod Twoja notką
jak zwykle :)
a dziękuję Ci serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPrzy takiej przerwie w pisaniu każdy mógł pomyśleć o zgonie...:) Co do AG - 100% racji. I kto widział znowu zmieniać miejsce???
OdpowiedzUsuńnosicielka samotności
Bo ja taki wędrownik jestem:P
OdpowiedzUsuńNiemen też używał melotronu, nie tylko Tony Banks ;)nie powiem "cudze chwalicie ...", bo rozumiem, że jednak bliższe Ci klimaty Genesis? tak czy siak gratuluję, próba generalna zaliczona na 5 z plusem :) innych osiągnięć również gratuluję, ale mam jedno pytanie nie cierpiące zwłoki: kiedy Ty Doctore znajdujesz czas na leczenie pacjentów?
OdpowiedzUsuńod 8 do 13 w dni parzyste i od 13 do 18 w dni nieparzyste:) zapisać Cię? Trochę długa kolejka, ale co tam:)
Usuńtrochę daleko, szkoda, bo właśnie wróciłam z Trójmiasta ;)
Usuńbuu:)
Usuńdoprecyzuj proszę - czy ten blog pójdzie "na zatracenie", czy tak będzie sobie wisiał "ku pamięci"? tu mi się bardziej podoba, bo kodów nie każesz wpisywać ;)
Usuńtam taż nie będę kazał:) póki co - ten blog też będzie istniał:)
Usuńtaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńwitam wielbiciela Maanamu:)
UsuńWpadam, Brunciu, jako i ty do mnie wpadłeś! Wysłuchałem Twej piosenki i skromnie nadmieniam, że nie tylko rozmaryn rozwija się... Kiedy zapragniesz odgrzać zapomniany, choć uroczy styl protest - songów, to proponuję Ci zmianę nazwy ensamble'u na bardziej światową: "Pricks in Pickle Riot"... Cieszę się z Twojej książki, osobiście też przygotowuję moje silesiana do wydania książkowego, bo chyba znalazłem już wydawcę. Co do scenariusza filmowego, to jedyna przeszkoda tkwi w koszcie produkcji filmu pełnometrażowego, sięgającym do 5 PLN! Taniej może wyjść serial telewizyjny, pisany z odcinka na odcinek. Pażyjom, uwidim...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, Brunciu, nieystającej pogody ducha i prawidłowej przemiany materii.
Art Klater
damy radę z tym scenariuszem:) to znaczy - Ty dasz radę a ja będę klaskał:)))
Usuń"Klaskaniem mając obrzękłe prawice, lud głodny pieśni..."
Usuńkoszt produkcji filmu wynosi ofkors ok. 5 mln PLN
co to dla nas-ukradniemy:)
UsuńBĘDZIESZ DŁUGO ŻYŁ. fajnie Cię znowu czytać. buziole zostawiam
OdpowiedzUsuńe tam, od razu długo...:)
UsuńCzyli zmartwychwstałeś:)A mówią, że cuda się nie zdarzają::) Pozdrawiam powakacyjnie i czekam na książkę:)
OdpowiedzUsuńale po wodzie jeszcze nie chodzę:)
UsuńJesteś tak wszechstronnie uzdolniony, że to tylko kwestia czasu;)
Usuńwcale nie jestem uzdolniony-zwyczajnie-mam pasje-nie grywam w karty to coś muszę robić:)
UsuńAVE Brunet:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nawet będąc nieżywy nieźle sobie poczynasz!
cóż, śmiertelność mnie nuży:)
UsuńNajbardziej mi się spodobał watek z paleniem tej niewłasciwej części ziela:) Kurczę, sama nie wiedzialam dlaczego nie potrafię jej wspólczuć, teraz wiem, bo była zakłamana...gadała takie górnoloty i pindu, pindu...wszyscy ach i euch, a to taka poza artystyczna była. Mądrości berz pokrycia w realnym zyciu. Gadać se mogła i ja słuchali , nawet w TV wypowiedzi szły (p), a to taki tam plew był.:))
OdpowiedzUsuńPoza tym, usmiercili Cię? Wiejscy wrózowie powiadaja, że w takiej sytuacji żadna choera Cie nie ruszy...będziesz żył wiecznie:)) Te całe ploty, no cóż, taka jest cena sławy:)))
nie mam ochoty żyć wiecznie - wyszłoby wówczas na to że jestem wierzący:)
UsuńCiebie to nie interesuje jako "niewierzącego", a ja jako wierząca moge Ci tak napisać. Ty masz inne przekonania i ....wiarę, chociażby w to, że nie ma nic, a może jest?:)
Usuńa jakież to ma znaczenie?:)
UsuńŻadnego
Usuńno właśnie:)
UsuńBrunet zmartwychwstał alleluja!!:))))witam cie serdecznie po przerwie:)
OdpowiedzUsuńamen:))))) dzieńdoberek:)
UsuńJak amen w pacierzu no ale ty wiesz o tym najlepiej bos nad wyraz kośccielny jezd:)))))))
Usuńniesamowicie:)
UsuńEj Brunecie a moze po tym zmartwychwstaniu ci sie odmieniło i zapalonym katolikiem teraz bedziesz? :)))
OdpowiedzUsuńmowy nie ma:))
Usuńa o czym jest mowa?:))
Usuńo całej reszcie:P
UsuńMuzykowanie na cmentarzu to ryzykowny pomysł. Dobrze, że wyszło dyskretnie i nostalgicznie, więc was zombie i wampiry nie pogoniły, albo tak Kora...
OdpowiedzUsuńfakt, najbardziej bałem się Kory:P
UsuńOświadczam wszem i wobec, jako osoba znajdująca się bez przerwy w enklawie aniołów... Nie ma tu żadnego posła! Co najwyżej kilka osób na grubactwo chorych by się znalazło...
OdpowiedzUsuńAleż się dzieje u Ciebie... Spełniasz marzenia... to świetnie. :)
Nie. Nie wiem, co to melatron...
Melotron to to, co słyszałaś :)
UsuńOj... no przecież!!!! Sorry za nieuwagę. Jak ktoś ślepy, to i nie przeczyta dobrze. Przecież ja bardzo dobrze znam ten instrument. No matoł ze mnie... ;) A babcia to już na pewno...
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, bardzo ambitne wybierasz utwory i naprawdę nieźle Ci to wychodzi.:)
cóż, akurat ten utwór sam wymyśliłem...:)
OdpowiedzUsuńWiem, że Twój, bruncio - czytałam notkę na drugim blogu jakiś czas temu. :) A co... nie zgadzasz się z tym? :)
UsuńAcha... A gdzież Ty się znowu wybierasz ze swoim pisaniem? Jakiś nowy blog? No masz... i ten też...
Usuńojtam ojtam:)
Usuń:)
UsuńNigdy w życiu nie spodziewałabym się, że ucieszę się widząc nowy post. Smaczny i do tego ładnie opakowany kabotynizm. :-)
OdpowiedzUsuńA co do wieści z Zadupia pozwolę sobie zahaczyć o klasykę, "Who wants to live forever?" ;-)
Dawno nie przeczytałem milszego komentarza:) Nareszcie:) szkoda tylko że anonimowo:)
UsuńNie chciałam, by ów "kabotynizm" miał tu wydźwięk pejoratywny. Żyjemy w społeczeństwie, gdzie jak dla mnie oczywiście, tylko i wyłącznie będąc ironistą można przełknąć niesmacznie i nieładnie opakowany chłam. Miło mi, że Doktorowi miło. ;-)
OdpowiedzUsuńA anonim? Zbyt ubogie portfolio. :-)
Ależ ja jestem kabotynem:) Całe szczęście - praktykującym jedynie wówczas, gdy przynosi to jakąś korzyść. A co do portfolio - nie mam takowego, a mimo to swój ryj wystawiam na widok publiczny:)
OdpowiedzUsuńGłos, umysł, twory tego umysłu, jak śmiem wnioskować książkę? Nie tylko wspomniany "ryj". :-) I jako zaanonimowana Czytaczka mam do tego ogromny szacunek.
OdpowiedzUsuńNie dość, że kabotyn, to jeszcze skromny. :-)
oj, nie chciałabyś wgłębić się w twory mojego umysłu, wierz mi:)
UsuńMam dziwne zapędy, ale racja, dane mi jest poznać jedynie twory wystukiwane palcami. ;-)
UsuńA co do anonimowości, czy nazwę się Zosią, Basią, czy Kasią, cóż to za różnica? :-)
UsuńLubię ludzi, którzy nie robią z innych idiotów pisząc bzdurne posty, często bez jakiejkolwiek puenty, sensu. Cenię szacunek i szanuję ludzi, którzy są na tyle wyrafinowani by kpić z siebie samych. Dlatego pod moją "anonimowością" nie kryje się nawet cień antypatii. :-)
cóż, pełna zgoda:)
Usuńpalcami wystukuje się najlepiej:)
UsuńCzy pod pełną zgodą wyczuwać cień ironii? :-)
UsuńPalcami tak, wystukuje się najszybciej i najlepiej. ;-)
:)
UsuńEmotikon wyraża więcej niż tysiąc słów. ;-)
Usuńtak się tylko wydaje tym, co je czytają:)
UsuńA nie wydaje tym, co je rozumieją. :-)
Usuńcóż, życie:)
Usuńuff żywy
OdpowiedzUsuńa jakże:)
UsuńBez zieleniny leć Bruncio do kina (chociaż króliki pono lubią). Ważne , że dałeś głos..
OdpowiedzUsuńale flaszkę mogę wziąć?:)
UsuńNo prawie jak ambient.:) Od kiedy tryskasz takim optymizmem?
OdpowiedzUsuńod zawsze byłem optymistą:)
Usuńskąd wiesz, że zamówiła?...
OdpowiedzUsuńobiło mi się o uszy:)
Usuńwitaj Brunecie,a co Ty tak skakasz po tym blogowisku,niczym zając?...:P
OdpowiedzUsuńto tu...to tam...:P
kicam, nie skaczę:)
UsuńTyle Cię nie było, a jedno się nie zmieniło: wciąż się z Twojego bloga dowiaduję tego i owego.
OdpowiedzUsuńAle z tymi wakacjami Amerykę odkryłeś dość późno: ja już zdążyłam kilkakrotnie znielubić i polubić wrzesień. Sympatię ku niemu mam w kratkę.
ja tam wolę jesień:)
UsuńMatołectwo matołectwem. A najważniejsze, że znów zacząłeś pisać :)
OdpowiedzUsuńa tak się jakoś złożyło:)
UsuńWiec tak:
OdpowiedzUsuń- dobrze, ze juz jestes...
- jak zwykle Cie nie rozumie, ale Cie lubie...
- moja ksiazka juz w druku...
- byl wypadek. Zginela Siostra, nie bylo co zbierac i dziwna rzecz, pozostale dwie osoby z samochodu cale i zdrowe,auto nadaje sie tylko na zlom, mowia, ze to czary... a ja mysle, ze przezyla to co mila przezyc.
Serdecznosci
Judith
uściski:)
UsuńWitaj dr Brunet, czytałam, że istnieje w USA taki żartowniś, który umieszcza na twitterze fałszywe wieści o śmierci znanych osób. Jak więc widzisz, ty też zostałeś uznany przez kogoś za sławnego.
OdpowiedzUsuńCo do Amber Gold, trudno mi nie współczuć ludziom, którzy po przeszło 20 latach od transformacji wierzą, że żyją w państwie prawa i można ufać, że szeroko działające firmy są legalne. To jest porażka wielu instytucji i poderwanie zaufania do firm i państwa.
jak można mieć zaufanie do firmy, która procentami przebija banki? to tak, jak gdyby ktoś chciał sprzedać dom z ogrodem za 10 tysięcy złotych
Usuń